Kazik i Kwartet Proforma po raz kolejny zaskakują fanów twórczości Stanisława Staszewskiego. Nowa płyta tandemu pt. „Tata Kazika kontra Hedora” zaspokoi miłośników poezji taty Kazika. Kazik Staszewski i Przemysław Lembicz opowiedzieli, jak wyglądały poszukiwania tekstów taty Kazika oraz dlaczego nowe wydawnictwo wydano na kasecie.
Bartosz Boruciak: Kiedy postanowiliście zmienić tytuł płyty?
Kazik Staszewski: Kilka godzin przed produkcją płyty. Kiedy padł pomysł, żeby opracować teksty taty z naszą muzyką, to Przemek podrzucił sugestię, żeby płyta nazywała się „Tata Kazika kontra Hedora”
Przemysław Lembicz: Na początku ta płyta miała roboczy tytuł „Tata 3”. Chwytliwym tytułem na pewno był poprzedni pomysł, czyli „Syn Staszka”. Ludzie wciąż mnie pytają, kim jest ta Hedora. Ludzie, którzy znają twórczość Kazika, nie będą zadawać takich pytań.
Kazik: Nowym tytułem krążka chciałem podkreślić, że płyta z Kwartetem nie jest kontynuacją dwóch płyt zrobionych z Kultem. W przypadku dwóch pierwszych płyt mieliśmy materiał muzyczny, z którego tworzyliśmy aranżacje na potrzeby Kultu. W tym przypadku mieliśmy wyłącznie teksty, do których zrobiliśmy wraz z Kwartetem muzykę. Jednak – przecząc sam sobie – chciałbym, żeby to była kontynuacja. Poprzednie dwa albumy były mocnymi strzałami. Trzeba podkreślić, że mój ojciec jest bardzo istotnym elementem każdej z tych płyt. Warto wspomnieć o okładce płyty, która jeszcze w większym stopniu niż jest teraz miała nawiązywać do poprzednich wydawnictw. Okazało się, że słabo jest ze zdjęciami taty. Arek Szymański zaproponował alternatywny pomysł, żeby stare zdjęcia zrobić na nowo i postać mojego taty zastąpić mną.
Płyta jest spójna i brzmi inaczej niż poprzednie płyty.
Przemek: Z jednej strony masz postać Stanisława Staszewskiego – autora tekstów, oraz Kazika, który śpiewa na każdej z tych płyt. Z drugiej strony zespół jest tu jednak inny.

Poszukiwanie kolejnych tekstów taty Kazika można nazwać pracą naukowo-badawczą…
Przemek: W pewnym sensie tak. Rzuciłem się na głęboką wodę. Jedyną moją kompetencją było to, że od wielu lat zagłębiam się w teksty Stanisława Staszewskiego. Zanim graliśmy z Kazikiem, interpretowaliśmy już teksty Staszewskiego. Kazik myślał, że już nie ma więcej tekstów jego taty.
Kazik: Nie byłem jednak świadomy, co miałem w piwnicy.
Przemek: Bezpośrednim impulsem była biografia Stanisława Staszewskiego „Tata Mimo Woli”. Powiedziałem Kazikowi, że jego tata powinien mieć tomik wierszy z prawdziwego zdarzenia. Dodałem, że ja się tym zajmę, tylko niech mi da symboliczny klucz do piwnicy. No i go dostałem.
Były jakieś problemy z identyfikacją tekstów Stanisława Staszewskiego?
Przemek: Trzeba było sprawdzić wszystkie rzeczy związane z tatą Kazika, bo mogło coś umknąć. Praca nad słowem nie jest mi obca, bo jestem tłumaczem, anglistą. W odszyfrowaniu tekstów pomógł mi nasz przyjaciel, polonista dr Krzysztof Gajda.
Nie myśleliście nad tym, żeby przetłumaczyć teksty Staszewskiego na język angielski?
Przemek: Lepiej, żeby to zrobiła osoba anglojęzyczna, która zna język polski.
Uważacie, że są jeszcze jakieś rękopisy, czy to już koniec?
Kazik: Nie możemy tego stwierdzić, że to już jest koniec.
Przemek: Ludzie wysyłali nam informacje o nowych nagraniach taty Kazika.

Kaziku, czy Kwartet ProForma jest teraz twoim zespołem numer dwa?
Kazik: Wszystkie znaki na niebie i na ziemi zaczęły wskazywać, że KNŻ stanie się zespołem, który będzie grał sporadycznie albo się rozpadnie. Nastąpiło to drugie. Chciałem mieć drugą działkę muzyczną, w której bym działał. Chciałem przeskoczyć z ciężkiego grania do krainy łagodności, tak kiedyś postrzegałem Kwartet ProForma. Z Kultem czy z KNŻ bardzo rzadko grałem w salach teatralnych. Moją przygodę z Kwartetem rozpocząłem w średnich miastach. Ostatnio Adaś z SP Records, który zajmuje się sprzedażą gadżetów związanych z firmą, powiedział, że na koncertach Kazika i Kwartetu ProForma sklepik ma najlepszy obrót. To jest dla mnie bardzo ciekawe.
Z jakich sprzętów korzystaliście w trakcie nagrania płyty „Tata Kazika kontra Hedora”?
Przemek: Gram na gitarze klasycznej i akustycznej. Moim ulubionym klasykiem jest Sanchez
1020, który pięknie leży mi w dłoni. Brzmienie tej gitary było nagrywane z trzech mikrofonów. Jeden ściągał gryf, dwa były ustawione przy pudle. Niedawno kupiłem sobie Admirę Virtuoso ECT, na której lepiej mi się gra, gdy stoję. Ta gitara ma bardzo cienkie pudło, ale ma lepszy pickup. Na większości utworów grałem na gitarze akustycznej. Mieliśmy bardzo dobre gitary Taylora 914 i Martina D-28, a także Ovation AE44-5 i Epiphone EJ-200SCE. W „Apelu poległych” zagrałem na gitarze elektrycznej, którą pożyczyłem. Na stanie mam starego Zakka, który jest w remoncie u Macieja Rzeczyckiego w ToneZone. Ta gitara ma ponad dwadzieścia lat, ale mam do niej szczególny sentyment. Mój brat również grał na Taylorze i Martinie. Natomiast więcej grał na gitarze elektrycznej. On ma Gretscha Duo Jet, nagrywał też na Telecasterze użyczonym przez Macieja Rzeczyckiego.
A piece?
Przemek: Głowa Blackstar HT Stage 100 oraz paczka Orange 2 × 12. Kaczka G-Lab, przester z pieca.
Nagrywaliście śladami czy na setkę?
Przemek: Założenie było takie, żeby jak najbardziej oddać żywe brzmienie związane z półakustycznym graniem. Studio w Lubrzy daje takie możliwości. Zaczęliśmy od nagrania sekcji rytmicznej, gdzie Marek nasz perkusista zajął największe pomieszczenie w studiu. Wojtek – basista i kontrabasista – miał osobne pomieszczenie, ja osobne, Kazik również. W reżyserce był Marcin klawiszowiec, który nagrywał od razu partię instrumentów elektronicznych, oraz Piotrek, który grał piloty gitar elektrycznych. Potem Marcin nagrał brzmienie żywego fortepianu. Piosenki nagrywaliśmy na żywo. Zespół grał i śpiewał, ale z myślą, że wbijamy sekcję rytmiczną. Jeżeli sekcja się pomyliła, to jedziemy od nowa. Wszystkie wokale Kazika, które nagrał w pilotach, zostały. Potem to już były tylko dogrywki. Jest na żywo, ale w studiu.

Ciekawostką jest to, że płyta jest wydana na płycie, na winylu oraz na kasecie.
Przemek: Kaseta jest nutą sentymentalną.
Kazik: To była moja inicjatywa, żeby wydać nasz materiał na kasecie.
Przemek: Parę dni przed puszczeniem materiału do drukarni i do tłoczni Arek Szymański z SP Records wysłał mi SMS, żebym sprawdził mail. A w mailu była do sprawdzenia książeczka do kasety.
Gdzie można teraz kupić kasety?
Kazik: Naszą kasetę można kupić tylko w sklepiku SP Records.
Co sądzicie na temat zamieszania związanego z festiwalem w Opolu?
Kazik: Całe życie byłem obok Opola. Wystąpiłem tam tylko raz na moich warunkach, na które telewizja musiała się zgodzić. Przez całe życie Opole było dla mnie obciachem. Byłem obok tej zadymy. Nie jest to miejsce, które mnie interesuje muzycznie.
Przemek: Ta cała zawierucha wyszła od tego, że w polityczny sposób próbowano ingerować w dobór artystów, co nie jest dobre.
Kazik: Z drugiej strony mecenas płaci, to mecenas wymaga. Ale mecenas dysponuje publicznymi pieniędzmi.
Przemek: A to całe odcinanie się od Opola sprawiło, że sami artyści włączyli się w deklaracje polityczne, co również nie jest dobre.
