Kerry King wspomniał ostatnio swój krótki epizod w Megadeth, zauważając, że on i Dave Mustaine prawdopodobnie ciągle pozostawaliby w zwarciu, gdyby został w tym zespole. Ale na szczęście Kerry pozostał w Slayerze i dodatkowo nadal ma jak najlepsze zdanie o Mustaine, jako gitarzyście.
Być może nie wszyscy widzą, że Kerry King i Dave Mustaine nie tylko znają się z imprez i festiwali, na których ich kapele dzieliły scenę, ale mają jeszcze więcej wspólnego. W 1984 roku zostali kolegami z zespołu, gdy Mustaine zaprosił Kinga jako drugiego gitarzystę do Megadeth. Na krótko podważyło to przyszłość tego Slayera, bo ten był wówczas po wydaniu debiutanckiego albumu „Show No Mercy” z 1983 roku, a przed rozpoczęciem pracy nad „Hell Awaits” z 1985. Jednak współpraca koncertowa zakończyła się po kilku występach, a King na szczęście powrócił do Slayera.
W niedawnym wywiadzie dla Gastão Moreiry z youtube’owego kanału Bangers Open Air (Bangers Open Air to jedno z największych wydarzeń muzycznych w Brazylii, dedykowane fanom metalu.Odbywa się corocznie w São Paulo i jest kontynuacją festiwalu Summer Breeze Brazil), Kerry King został poproszony o wyjaśnienie, jak to się stało, że dołączył do Megadeth. Gitarzysta odpowiedział (spisane przez Blabbermouth):
Do dziś uwielbiam Mustaine’a. Uważam, że jest jednym z najlepszych gitarzystów na świecie — nadal
„Nawet nie pamiętam kiedy usłyszałem, że chce, abym grał dla niego jako druga gitara. Ale byłem zaszczycony, ponieważ nawet wtedy uważałem go za niesamowitego”.
Zapytany, czy kiedykolwiek rozważał pozostanie w Megadeth na stałe, King odpowiedział:
„Jestem pewien, że prawdopodobnie tak, ale to Slayer jest miejscem, do którego należę. I patrząc wstecz, zdecydowanie podjąłem właściwą decyzję, ponieważ ja i Dave bez przerwy skakalibyśmy sobie do gardeł”
Tu chodzi po prostu o jego osobowość. Zobacz, ilu ludzi było w jego zespole. Pięćdziesięciu? I nie mówię tego, żeby umniejszać Mustaine’owi. Lubię spędzić z nim dwadzieścia minut, a potem każdy idzie w swoją stronę – 'do zobaczenia za rok’