W nowym wywiadzie dla serwisu Blabbermouth były klawiszowiec Children of Bodom, Janne „Warman” Wirman, wspomina ostatnie lata życia frontmana i gitarzysty Alexiego Laiho. Nie są to różowe wspomnienia, bo świadczą o tym, że wybitny gitarzysta nie radził sobie z alkoholem i nie pozwolił sobie pomóc…
Alexi Laiho miał 41 lat, kiedy został znaleziony martwy pod koniec grudnia 2020 roku. Sekcja zwłok wykazała u niego wywołane alkoholem zwyrodnienie tkanki łącznej wątroby i trzustki, a bezpośrednią przyczyną zgonu było przyjęcie środków przeciwbólowych, opioidów i leków na bezsenność. Alexi cierpiał również na inne wieloletnie problemy zdrowotne.
Janne „Warman” Wirman tak pamięta ciąg wydarzeń, które doprowadziły do końca Children of Bodom: „Upadek Alexiego zaczął się w 2016 roku. Nie wiem, co go do tego skłoniło. Powiedział mi, nie mówiąc nikomu innemu w zespole – wcześniej upewnił się, że nikogo więcej nie ma w pokoju – 'Stary, od teraz będę pił do śmierci’. Powiedziałem: 'Kurwa, człowieku. Nie możesz mi mówić takich rzeczy’. Powiedział to jeszcze raz w 2018 roku. Wiedziałem, że to właśnie robi — powiedział, że nie przyjmie żadnej pomocy ze względu na swoje problemy zdrowotne. Zamierzał dalej pić. To właśnie zrobił, co jest kurewsko szalone.”
Stary, od teraz będę pił do śmierci
Wirman kontynuował te smutne wspomnienia: „Wiele osób, które nie miały przyjaciela rodziny, kolegi z pracy lub osoby chorej na alkoholizm, wielu ludzi nie rozumie, że nie można pomóc osobie, która nie chce pomocy. On zdecydował, że nie nie potrzebował pomocy i pił aż do śmierci. To właśnie zrobił. Ostatnie lata były dość złe. Było dużo bzdur. To takie szalone, ponieważ kilka lat wcześniej był w tak dobrym miejscu. Cieszył się, że jest trzeźwy i jest w trasie, a koncerty były dobre. Nie wiem, co się z nim stało. Coś pchnęło go na krawędź, gdzie zdecydował: 'Pieprzyć to. Będę pił dalej’”.
Nie można pomóc osobie, która nie chce pomocy
