Trzeba przyznać, że Lenny Kravitz już od pierwszej płyty wykazuje się nienagannymi riffami, doskonałym brzmieniem gitary i muzyką łączącą gatunki. Od kiedy pamiętamy goni też za vintage’owym sprzętem, będąc niewolnikiem wysmakowanych dźwiękowych wrażeń. Muzyk podtrzymuje to podejście także na „Blue Electric Light”, swoim najnowszym albumie – pierwszym od „Raise Vibration” z 2018 roku. Na płycie ponownie nawiązał współpracę z Craigiem Rossem, gitarzystą i wieloletnim członkiem zespołu Kravitza.
Lenny Kravitz mówi o nim w najnowszej rozmowie opublikowanej w serwisie Guitar World: „Craig to gitarzysta, który zasługuje na to, co się mu należy. Jest ze mną od ponad 30 lat i stawiam go na równi z każdym. To, co jest w nim wspaniałe, to wszystkie style, które potrafi grać. Jest nieograniczony.”
Rozmowa szybko jednak przeszła na temat sprzętu, którego Lenny jest psychofanem: „Po prostu wybieram brzmienie. Od samego początku zajmowałem się wszelkiego rodzaju sprzętem i sprzęt vintage zawsze wygrywał. Ma o wiele więcej ciepła, głębi i wymiaru. Używanie sprzętu vintage z pewnością ma wartość, ale jeśli jest tu jakiś sekret, to chodzi o umiejętność jego używania.”
Mam sprzęt lampowy oraz tranzystorowy i wszystko, od mikrofonu, przez przedwzmacniacz mikrofonowy, po kompresory czy zewnętrzny korektor – wszystko to ma znaczenie. To długi łańcuch wydarzeń, który wydobywa ten ciepły, organiczny sound. I to na każdym instrumencie
„Mam w studiu cały arsenał sprzętu. Wszystko, co jest w studiu – od konsoli po sprzęt zewnętrzny, mikrofony, gitary, basy, wzmacniacze i perkusję – było przeze mnie latami starannie wybierane. To były naprawdę ciężkie testy, ponieważ kiedy jesteś w studiu, wszystko jest jakby pod mikroskopem.
Czasami rzeczy, które Twoim zdaniem brzmią dobrze na scenie lub w pomieszczeniu, gdy umieścisz je pod mikroskopem, po prostu nie dają rady – nie mają czystości brzmienia, której szukam
Lenny zaczął wymieniać: „A więc to są rzeczy, które są w moim studiu od wielu lat. Moje ulubione wzmacniacze studyjne to tweed Fender Deluxe i Blackface Deluxe zmodyfikowany przez Howarda Dumble’a, który jest jednym z moich ulubionych wzmacniaczy na świecie. Używam też Gibsona Skylarka. Mam tendencję do trzymania się mniejszych wzmacniaczy; brzmią lepiej i wydają się być bardziej opanowane. Mają po prostu prawdziwsze cleany.”
Tak naprawdę nie używam żadnego przetwarzania poza zewnętrznymi korektorami dźwięku i konsolą. Nie używam wielu kostek ani niczego takiego. W przypadku solówek, w których mógłbym potrzebować odrobiny fuzzu lub czegoś takiego, użyję efektu, ale nigdy w przypadku gitar rytmicznych, gdzie chcę naprawdę czystego brzmienia
Ulubione gitary Kravitza to…: „Moją gitarą numer jeden w studiu jest Goldtop z 1953 roku, z innym mostkiem i strunociągiem oraz dodanymi później PAF-ami. To najczyściej brzmiąca gitara, jaką mam. Używałem jej w 'Are You Gonna Go My Way’ w 1993 roku i na każdym albumie od tego czasu. Mam też Les Paula z topem z klonu płomienistego z 1959 roku i on też jest na najnowszej płycie. Na mojej ostatniej płycie znajduje się także czarny, trójprzetwornikowy Les Paul Custom z 1959 roku. Te trzy to moje główne gitary. Na albumie jest też trochę Stratów, a ponadto użyłem Gibsona J-200, Dove i akustyka Everly Brothers.”