Niepewność przyszłości w czasie pandemii i jednocześnie jubileusz 40-lecia powstania zespołu Lombard, podsunął pomysł szalony z perspektywy wielu osób, a mianowicie nagrania na nowo 40 utworów z 40 lat historii zespołu Lombard. Bez kompromisów. W taki sposób, aby każdy fan muzyki zespołu Lombard był usatysfakcjonowany. A ponieważ gitarzystą zespołu jest od wielu lat Łukasz Kulczak, który z kilkoma projektami działa także na swoje nazwisko, postanowiliśmy przeprowadzić z nim długą rozmowę. Oto jej efekt.
Na początku chciałem zapytać, jak wspominasz GitarowyTop sprzed 10 lat, który magazyn TopGuitar zorganizował w Poznaniu? Utrzymujesz kontakt z którymś z uczestników?
Pamiętam to, odbyło się to na targach, natomiast nie brałem udziału w naszym kraju w żadnym konkursie. Na GitarowyTopie byłem wtedy z Tobą w Jury. Mam egzemplarz pisma TopGuitar z opisem tego wydarzenia to był numer z grudnia 2014 r. Znalazł się tam też wywiad ze mną który przeprowadził Mikołaj Służewski.
A z uczestnikami nie miałem kontaktu od tamtej pory.
Przypomnij nam jak znalazłeś się w składzie Lombardu i kiedy to było?
Martę i Grzegorza znałem już dużo wcześniej, poznaliśmy się na różnych imprezach i współpracowaliśmy z tym samym realizatorem nagrań, który realizował projekty Lombardu, ale realizował też projekty, w których brałem udział. Więc szefostwo wiedziało jak gram i jaki jestem też personalnie. Kiedyś też awaryjnie wystąpiłem z nimi w tv, grając dwa utwory. I pewnego pięknego dnia dostałem propozycję nagrania koncertu, więc podjąłem się tego zadania. W krótkim czasie nauczyłem się materiału i zrealizowaliśmy ten projekt. Grzegorzowi i Marcie bardzo się to spodobało i po jakimś krótkim czasie dostałem propozycję dołączenia do zespołu Lombard i już tak mija któryś rok.
Czy chciałeś/musiałes swoją grą nawiązać do tego, co pozostawił po sobie Piotr Zander? Jak pod tym kątem odnalazłeś się w Lombardzie?
Zawsze jak gram piosenkę staram się nie robić jej krzywdy. To znaczy być najbardziej prawdziwy i zbliżony do oryginału, ale zachowując swój styl grania. Nie wyobrażam sobie, że zmieniam wszystkie dźwięki, które znają Fani zespołu Lombard, dlatego trudno było tak zrobić, aby zachować charakter tamtych lat i stylu starego lombardu z lat osiemdziesiątych i stylu Piotra Zandera. I tak to zmiksować z moim stylem, aby było prawdziwe, a nie udawane. Więc w dużej mierze zachowuje części melodyczne oryginalnych kompozycji zespołu Lombard, ale upiększyłem to swoim stylem i technikami, których używam.
Bardzo mi się podobają dźwięki Piotra Zandera, uważam, że w tamtym czasie był jednym z najlepszych gitarzystów, który posługiwał się skalami modalnymi, chromatyzował skale, używał różnych technik, a nie tylko grał w skali pentatonicznej jak w większości przypadków. W jego stylu słychać Ritchiego Blackmore’a, Gary’ego Moore’a, Thin Lizzy czy Deep Purple, a te wymienione nazwiska i zespoły to rockowe fundamenty i w dużej mierze granie modalne
Myślę, że praca, którą wykonałam, przyniosła jakiś rezultat, ponieważ Fani zespołu po koncertach przychodzą i rozmawiają ze mną na ten temat, a także inni muzycy, którzy znali Piotra i stary Lombard. A lata osiemdziesiąte są moimi ulubionymi. Brzmienia, które wtedy powstały są mi bliskie i tym tropem sam się poruszam, więc myślę, że odnalazłem się w zespole. Dobrze się czuję grając tę muzykę.
Co dało ci granie w tym zespole?
Hmmm… Dało mi to możliwość zaprezentowania się większej publiczności, zachowując swój charakter styl i technikę. Dzięki temu poszerzyło się grono moich słuchaczy. Myślę, że niewiele jest takich zespołów w Polsce, w których gitarzysta gra tyle solówek, jak i rockowych riffów i mu na to pozwalają, tutaj mogę być sobą. Dużym plusem jest też wiele ciekawych podróży i fajnych tras, które razem przeżywamy, np. zeszłoroczna trasa po Stanach, w której zwiedziliśmy wiele miejsc i zagraliśmy bardzo fajne koncerty.
Opowiedz o idei powstawania płyty „40/40”. Szczerze mówiąc o czymś takim jeszcze nie słyszałem… To jest wręcz gigantyczne przedsięwzięcie!
Nie jest to nawet powstanie płyty tylko duży projekt 40/40, w którym znajduje się 40 piosenek z dorobku zespołu, mieszczą się one na czterech płytach. Następną rzeczą są obrazy, które wizualizują muzykę i są jej też integralną częścią oraz teksty piosenek. Jest też biografia zespołu napisana przez Jakuba Kozłowskiego. Pracy przy tym projekcie było bardzo dużo, w pierwszym etapie trzeba było wybrać utwory, niektóre były z płyt koncertowych a niektóre z wersji demo, które leżały gdzieś tam w szufladzie u Grzegorza, trzeba było wszystko rozebrać na czynniki pierwsze i zrobić tak, żeby było brzmieniowo podobne do lat, w których powstały i tak, żeby wszystkie utwory brzmieniowo były do siebie jakoś zbliżone, bo jednak pochodzą z różnych okresów działalności zespołu. Więc siedzieliśmy i spisywaliśmy te kawałki, rozbieraliśmy je na czynniki pierwsze. Sprawdzaliśmy, czy wszystko w nich działa. Niektóre zachowane są w stanie oryginalnym, inne były lekko modyfikowane. Ostatnie decyzje należały do Grzegorza, który czasami sugerował się naszymi spostrzeżeniami.
Jak wybieraliście utwory do tej kolekcji?
Dużo z tych utworów zostało wybranych przez fanów, Marta zadawała pytania w mediach społecznościowych, jakie utwory chcecie, żeby się znalazły na płycie i tak oto powstała lista, oczywiście mieliśmy swoje kawałki wybrane, natomiast dużo z tych utworów pokrywało się, więc nie było z tym problemów. Przede wszystkim jest to podsumowanie muzyczne zespołu z 40 lat, więc jest to coś pięknego dla fanów zespołu Lombard, utwory były zbierane pod nich. Takie utwory jak „Bye, bye Jimmy”, „Nowy tytan”, „Znowu Radio” czy „Szara maść” to petardy, ciszę się, że znalazły się na liście.
Muszę pogratulować efektu, bo chyba udało Wam się osiągnąć cel, czyli zachować szacunek dla dorobku i tego, co kochają fani, a jednocześnie wyprodukować nowoczesny materiał, którego świetnie się słucha. Zaawansowane aranże, świetne brzmienia, wszystko się tu zgadza!
Dziękuję bardzo, też tak sądzę, że udało nam się osiągnąć ten cel. Słyszymy dużo pozytywnych słów od fanów zespołu. I taki był główny cel, aby zachować szacunek i brzmienie zespołu Lombard, ale zrobić to nowocześniej i selektywnej tak jak lubimy.
Jak wyglądała twoja robota przy tych utworach? Nagranie 40 piosenek to nie jest bulka z masłem!
Moja praca wyglądała w taki sposób, że brałem oryginalny utwór, rozbierałem go na części pierwsze, analizowałem, zerkałem też na inne wersje, które zespół wykonywało przez lata i wybierałem te elementy, które są najlepsze dla tej piosenki, potem Grzegorz to akceptował lub nie i tak było z każdą piosenką. Czterdzieści piosenek więc pracy faktycznie było dużo. W szczególności zachowania tego charakteru brzmienia lat osiemdziesiątych i rockowych gitara.
Opowiedz teraz o twoim setupie, wykorzystanym do nagrań. Gitary, wzmaki, efekty itp. Były jakieś sprzętowe odkrycia? Coś, co zaskakująco dobrze się sprawdziło, a czego wcześniej nie używałeś?
Sesje w większości nagrywałem u siebie w moim domowym studio.
Najczęściej korzystałem z instrumentów marki Tone Zone. To firma pochodząca z poznania, która naprawia instrumenty oraz buduje własne. Współpracuję z nimi od dawna, wszystkie moje instrumenty są tam serwisowane
Jednym z modelów użytych na płytach jest Haze Air, gitara ta jest częściowo pusta w środku w układzie H/S H na Dimarzio i ruchomym mostku z 22 progami stalowymi i systemem BuzzFeiten, które mam zamontowane w większości swoich instrumentów. Lubię ten instrument, najczęściej gram na nim muzykę fusion, ale w kilku utworach wpasowała się idealni. Drugim modelem jest Trooper, na którym najczęściej gram w zespole Lombard i jest to zarazem mój główny instrument koncertowy. Posiada 24 progi stalowe, przetworniki Dimarzio w układzie H/H. Mostek ruchomy, bo uwielbiam ten rodzaj zabawy.
W tej chwili właśnie kończymy mój następny instrument, który będzie miał inną specyfikację i inny rodzaj mostka. Dodatkowo jeszcze użyłem na płycie gitary ESP Horizon Custom, którą posiadam, została lekko zmodyfikowana przez fachowców w Tone Zone. Użyłem także Akustyka Guilda oraz klasyka Ibaneza w jednym utworze. W jednym kawałku został użyty też Telecaster marki FGN, bo był potrzebny bardziej vintage’owy sound.
Jeśli chodzi o brzmienie, to głównym urządzeniem użytym na płycie był Kemper i to na nim właśnie robiłem brzmienia i nagrywałem, natomiast jeden z ostatnich utworów nagraliśmy na Quad Cortexie
Teraz właśnie go używam i na koncertach już gram na nim natomiast jeszcze niektóre rzeczy nagrywam dalej na Kemperze. Nowe piosenki to teraz połączenie tych urządzeń. Mam też wzmacniacz lampowy, paczki i efekty w kostkach, natomiast od dawna już ich nie używałem. Praca na nowej technologii jest zdecydowanie łatwiejsza i podoba mi się efekt, który uzyskuję.
Macie już jakiś odzew od fanów lub z „branży” dotyczący „40/40”? Myślę, że dzięki tym nagraniom zyskacie zupełnie nowe pokolenie słuchaczy.
Odzew powoli napływa, ponieważ wydawnictwo dopiero niedawno wyszło, więc zbieramy recenzje. Myślę, że na trasie, która rusza na początku nowego roku, będziemy mogli uzyskać jakiś Feedback. I sądzę, że nowe pokolenie słuchaczy możemy uzyskać, bo widzę to już po koncertach, które wykonujemy, że podchodzą młodzi słuchacze i są zachwyceni, tym jak to brzmi i jak to jest zagrane.
Powiedz na koniec o innych twoich aktywnościach muzycznych. Wiem, że regularnie nagrywasz filmiki na „socjale” grając do „playalongów”, koncertujesz ze swoim solowym zespołem Luki Kulczak Electric Band… Jak to się rozwija i jakie masz „pozalombardowe” plany?
Tak nagrywam filmiki na socjale i robię to w większości dla siebie i dla szacunku do moich mistrzów w ten sposób też uczę się nowych rzeczy, nowych połączeń akordowych, zagrywek czy koncepcji itd. Zanim nagram taki filmik, najpierw go rozbieram na czynniki pierwsze, analizuje, a potem dopiero improwizuje do niego. Lubię improwizować, więc nie gram nuta w nutę oryginalnych dźwięków, czasami jak chce zagrać całą solówkę pop rockową, to tak robię, ale raczej staram się improwizować po swojemu.
Od jakiegoś czasu koncertuje z moim projektem LuKi Kulczak Electric Band, w którym w tej chwili gramy projekt Tribute To Jeff Beck w składzie jest 2 członków zespołu Lombard Paweł Kosicki na basie i Maksymilian Mińczykowski na perkusji. Oraz wirtuoz klawiszy Mikołaj Suchanek. Zagraliśmy już tych koncertów kilkanaście, nawet małą trasę odbyliśmy, odbiór był pozytywny, więc dalej działamy i można nas zobaczyć w niektórych miastach. Z Kosą i Maksem myślimy też nad Trio, ale musimy znaleźć troszkę czasu. Kompozycje częściowo już są, tylko trzeba to poskładać do kupy i nadać temu jakiś kierunek albo tego nie robić…
Na co dzień uczę w swojej szkole LGA. Mam swoje metody nauczania, bo robię to od dawna, ale do każdego ucznia podchodzę indywidualnie. Dla mnie najważniejszy jest Fun, a nie jakimi metodami grasz i technikami. W wolnych chwilach nagrywam w tej chwili już nawet dwie płyty, bo jedna już częściowo jest skończona i niedługo będą robione Miksy. Jest to płyta bardziej w stylu fusion zainspirowana muzyką improwizowaną. W międzyczasie mam pomysł na inną muzykę, choć też jest tam gdzieś element Fusion, ale bardziej w stylu rockowym z elementami muzyki Funk i tu już jest trochę więcej gitarowego szaleństwa, czyli shreddingu, który bardzo lubię. Utwór Mr. Funnkenstein, który znajdzie się na płycie i wyznaczył mi kierunek, możecie już wysłuchać na streamingach.
Jestem maniakiem gitarowym, który lubi całą tę shredderkę lat osiemdziesiątych i też początek dziewięćdziesiątych, kolekcjonuję płyty z tamtych czasów i cały czas śledzę ten gitarowy świata. Z tych nowszej generacji gitarników rzadko mi się coś podoba. Szanuję ich grę, ale nie chwyta mnie za serce
Zachęcam do słuchania moich kawałków na platformach, na razie wrzuciłem tam stare kawałki solowe, które robiłem jakiś czas temu, są też progresywna kawałki z mojego projektu ProgEnergy, ale niedługo pojawi się tam nowa muzyka
Jakie są te twoje inspiracje?
Bardzo szerokie, ponieważ lubię wiele stylów muzycznych i nie jestem w stanie wymienić jedynego.
Więc wymienię, co znajduje się na moich półkach.Największa kolekcja gitarowa, czyli Steve Vai, Joe Satriani, Richie Kotzen, Tony MacAlpine, Vinnie Moore, Paul Gilbert, Jennifer Batten, Jason Becker, Greg Howe i ci mniej znani Joey Tafolla, Michael Lee Firkins, Todd Duane, Stephen Ross, Darren Housholder, Fabrizio Leo.
Bardziej progresywni: Derek Sherinian, Virgil Donati, Liquid Tension Experiment,Dixie Dregs. Do tego Rush, Marillion, Pink Floyd, Peter Gabriel, DreamTheater, Haken. Jest miejsce na Van Halen, Winger, Whitesnake, Mr Big, Yngwie Malmstee, King’s X.
Lubię też mocniejsze dźwięki takie jak; Slayer, Megadeth, Testament, Cynic, Paradise Lost. Słucham też Country i Bluesa, więc jest Joe Bonemasa, Roben Ford, Brad Paisley, Brent Mason, Johnny Hiland, Erick Clapton, Jimi Hendrix. Stevie Ray Vaughan. Lubię też Pop rock i tutaj Toto, Maron5, Sting, Ritchard Marx, Michael Bolton. Oczywiście jest Jeff Beck, Erick Johnson, Steve Lukather. I cała kolekcja fusion i jazzu, uwielbiam ten rodzaj muzyki, w przyszłości chciałbym temu się bardziej poświecić. John Coltrane, Al Di Meola, Pat Metheny, McCoy Tyner, John Scofield. Allan Holdsworth, Scott Henderson, Frank Gambale, Tim Miller, Richard Hallebeek, Susan Weinert… Słuchanie tylu stylów i granie ich bardzo mi pomogło się rozwinąć.
Country grałem kilka lat, dlatego hybrid picking stało się moją integralną części gry. Z Jazzu nauczyłem się chromatyzować i grać passing tony, używam tego w każdym stylu. Każdy rodzaj muzyki otwiera nowe możliwość