Chłopaki ze Śląska po raz kolejny zaskakują słuchaczy. Ich nowa płyta zmienia całkowicie podejście do NeuOberschlesien. Jak do tego wszystkiego doszło i co będzie dalej? Panowie ujawnili więcej szczegółów w rozmowie z „TopGuitar”.

Bartosz Boruciak: Po wysłuchaniu waszej nowej płyty opinia, że jesteście polskim odpowiednikiem Rammsteina jest już nieaktualna.
Adam Jurczyński: To jest ewolucja.
Michał Stawiński: Na nowej płycie chcieliśmy być wyłącznie sobą. Nie chcieliśmy, żeby ktoś nas porównywał do Rammsteina czy do innej kapeli. Utwory są całkowicie autorskie i płyną prosto z serducha.
Tomasz Andrzejewski: Większość popowych zespołów na żywo inaczej gra swoje utwory. Zawsze mają rockowy wykop i mocny pazur. Zrobiliśmy pewne ruchy celowo, a pewne dlatego, że tak czuliśmy. Nowa płyta jest jak dobra paczka cukierków. Wszystkie są tak same dobre, ale każdy inaczej smakuje. O to chodziło. Przede wszystkim spójne jest brzmienie gitar, które nie jest niekoniecznie mocne. Elektronika na tej płycie jest wartością nadrzędną. Większość rzeczy powstała automatycznie. Utwory były napisane i przedstawione zespołowi. Każdy, kto miał wkład w powstawanie utworów, wie, jak to wyglądało. Łukasz Sztaba, nasz klawiszowiec, zajął się elektronicznymi aspektami na naszej płycie. Bardzo nam się to spodobało i z tyłu głowy na to liczyliśmy.
Michale, czy na obecną chwilę czujesz się swobodnie jako autor tekstów? Nikt ci nie narzuca tematów, które powinny być zawarte w waszych piosenkach?
Michał: Tekst jest potrzebą chwili. Zawsze chciałem to przedstawiać. Na tej płycie zmieniliśmy podejście – chcieliśmy się otworzyć. Część tekstów jest wyłącznie po polsku. Sześć na dziesięć tekstów jest zabarwionych gwarą śląską. Ta gwara jest dostępna i zrozumiała dla każdego Polaka. Chcieliśmy tym zabarwieniem podkreślić, że to jesteśmy my – Oberschlesien.
Kawałek „NeuOberschlesien” nawiązuje bezpośrednich do waszych poprzednich dokonań.
Michał: Zdecydowanie tak. Od tego się nie odłączamy, będziemy dalej promować Śląsk. Dalej będziemy pisać teksty po śląsku.
Idziecie z duchem czasów?
Tomasz: Nie eksperymentowaliśmy. To jest naturalna kolej rzeczy. Filip jest nową postacią w naszym składzie [Filip Oczkowski – nowy perkusista NeuOberschlesien, przyp. BB]. Ja w grupie jestem od dwóch lat. Jestem zadowolony z tego, co obecnie robimy. Teraz czuję wiatr w żaglach, chociaż na płycie nie popisuję się pasażami.

Nie spodziewałem się tego po tobie.
Adam: Na tym polega muzyka, że trzeba grać różnorodnie.
Tomasz: Robimy rzeczy dla ludzi, którzy nie rozumieją, co to znaczy solo, pasaż. Te elementy są zbędne w trakcie koncertu i nikogo one nie obchodzą, oprócz takich ludzi jak ja. Moje rzeczy robię na własnych projektach. W NeuOberschlesien ciśniemy to, co chcemy. Nasza muzyka jest różnorodna stylistycznie. Mamy momenty, gdzie gramy pop, ale to jest nasz pop.
Myślicie, że wasz pop będzie grany w rozgłośniach radiowych?
Michał i Tomasz: Nie myślimy o tym.
Michał: Z drugiej strony chcemy, żeby nasze kawałki były grane w rozgłośniach radiowych.
Tomasz: Zasada jest prosta. Jesteśmy muzykami, którzy żyją z muzyki.
Wszyscy żyjecie z grania?
Tomasz: Tak. Nie pracujemy w sklepach spożywczych. Nie jeździmy ciężarówkami. Nie obrabiamy pola. Nie pracujemy w fabrykach, mimo że o nich śpiewamy, bo jest nam to bliskie. Za biurkami też nie pracujemy. Żyjemy z muzyki. Odbiorca dostaje nasz produkt, jakim jest muzyka. Klient nie może obrażać się na to, że dziś dostał ciastko z makiem, a wczoraj dostał z serem. A jak się obrazi, to pójdzie do innej piekarni.
W dzisiejszych czasach rock już nie jest tak mocno eksponowany, jak był wcześniej. Czy wasza muzyka dotrze do współczesnego słuchacza? Nie obawiacie się, że zagubi się w gąszczu innych płyt?
Michał: Uświadamiamy słuchaczom, że jesteśmy NeuOberschlesien i gramy rocka, którego unowocześniliśmy.
Czy byłaby możliwa współpraca NeuOberschlesien z jakimś składem rapowym? Obecnie rap jest słuchany przez rzesze młodych ludzi. Może warto iść w tę stronę.
Tomasz: Młodzi ludzie nie wiedzą dziś, czego słuchają. Dziś dostają gotowe produkty, które z niczym nie są utożsamione. Są to papki, które dostają w playlistach. Ten rynek, o którym mówisz, jest fajny. Nu-metal umarł śmiercią naturalną. Chociaż większość kapel zagranicznych szuka u nas pieniędzy. Sprawdźcie wspólny kawałek P.O.D. z polskim składem hiphopowym [RYMcerze – przyp. BB]. Moim zdaniem ten kawałek nie należy do najlepszych.

Gdzie nagrywaliście swoją najnowszą płytę?
Michał: Nagrywaliśmy w studiu SP Records.
Tomasz: Swoje ścieżki nagrywałem na gitarach ESP i wzmacniaczach Blackstar, których obecnie jestem endorserem. Używaliśmy Kempera do nagrywania directów, żebyśmy mogli nagrać czyste sygnały do re-ampu, a później szukaliśmy brzmień w różnoraki sposób. Większość gitar nagraliśmy sobie w domu. Bas był nagrywany w studiu.
Dlaczego?
Michał: Basista chciał, żeby bas był lepiej położony niż gitary. [śmiech]
Wojtek Jasielski: I nie poszło. [śmiech]
Zespół: [bardzo długi śmiech]
Tomasz: Tak na poważnie, daje nam to komfort. Najpierw nagraliśmy gitary, a dopiero później nagrywaliśmy resztę instrumentów.
Od samego początku preferowaliście home recording?
Tomasz: Każdy od początku wiedział, jak ma to zabrzmieć. Nie jest mi obce nagrywanie w profesjonalnych studiach nagraniowych. Jednak jeśli mam możliwość zrobienia tego lepiej w domu, to dlaczego nie mam prawa z tego skorzystać. Świat idzie do przodu. Czasy się zmieniły. Nieustannie trzeba walczyć o słuchacza.
Czujecie oddech konkurencji na waszych plecach?
Tomasz: Ale my nie mamy konkurencji.
Od kilku lat rock nie ma jaj.
Tomasz: Przyczyną jest przesyt muzyki w Internecie. Dodatkowo większość zespołów jest kopią czegoś. Chociaż wiadomo, że każdy zespół – nawet my – od porównań nie ucieknie.
Teraz was ciężko porównać do jakiegoś zespołu.
Tomasz: Teraz mieliśmy szansę, dać z siebie jeszcze więcej. Myślę, że nam się to udało. Nie myślałem, że to tak dobrze zabrzmi.
Czy sponsorzy, którzy są wymienieni na płycie, pomogli w jakiś znaczący sposób w realizacji waszego najnowszego krążka?
Zespół: Oczywiście.
Michał: Nagranie płyty jest jednoznaczne z wydaniem dużej kwoty pieniędzy. Dodaj do tego promocję krążka i wyjdzie całkiem niezła suma. Skorzystaliśmy z pomocy naszych sponsorów.
To musiało nie być łatwe. Wiele zespołów ma problem ze znalezieniem sponsora.
Michał: Wysłaliśmy im mail. Napisaliśmy, że nagrywamy płytę. Zaufali nam, że będzie dobra muzyka, i się zgodzili.

Mieliście dużo szczęścia.
Michał: Tak i dobrych sponsorów. [śmiech]
Tomasz: Sponsorzy byli nam potrzebni do tego, żeby promować materiał. Wydawca pomagał w realizacji. Sponsorzy są niezbędni, żeby zrobić dobrą reklamę. Po Śląsku jeździły autobusy i tramwaje z reklamą naszej płyty. Wyglądało to świetnie.
A kampania w mediach społecznościowych?
Tomasz: Też zrobiliśmy. Media kreują kulturę. Dlaczego mamy nie korzystać z dobrodziejstw Internetu? Również dobrze moglibyśmy odstawić telefony, samochody i jeździć furmankami.
Czy na waszych koncertach wciąż będzie można zobaczyć efekty pirotechniczne i inne zabawy z ogniem, pomimo że gracie lżej i momentami wasze nowe kawałki mogą nie być spójne z waszym wizerunkiem scenicznym?
Zespół: Nic się nie zmieni.
Tomasz: Kawałki z nowej płyty będziemy grać mocniej na koncertach. Nie ma przesteru, nie ma muzyki. Oprócz energii jest również dużo melodii.
To może kawałek disco polo?
Michał: Za dwa miliony? Dlaczego nie? [śmiech]