Nuno Bettencourt to nazwisko, które chyba najczęściej pojawiało się przez ostatni rok w dyskusjach o gitarowych solówkach. A to głównie za sprawą jego sola w utworze „Rise”, czyli singlu z szóstego albumu studyjnego Extreme. Zbiegło się to z wysypem młodych internetowych twórców, którzy dosłownie zalewali nas swoimi gitarowymi dokonaniami. Umiejętności techniczne nowego pokolenia sfhredderów są bez wątpienia imponujące, ale pojawiały się też głosy, że to sztuka dla sztuki, że brak tam muzyki przez duże „M”. I wtedy właśnie na scenę wszedł Nuno, czyli „stara szkoła”, rozganiając na moment to towarzystwo…
W rozmowie z Q w CBC, Nuno Bettencourt podkreślił, że jedną z rzeczy, o których muzyk powinien zawsze pamiętać podczas solówki, jest to, jak będzie ona pasować do reszty utworu (spisane przez CBC): „Najważniejsza jest piosenka. Zawsze pozwalam piosence powiedzieć mi, co powinienem zrobić. Służysz piosence, nigdy nie wchodzisz jej w drogę.”
Piosenka jest tym, co pozostanie długo po tym, jak ty już odejdziesz… Jeśli będziesz pasował do emocji utworu, to okaże się to nie do zatrzymania
Nuno kontynuował: „Jeśli nie grasz cały czas — niezależnie od tempa, szybkości, czegokolwiek — z pasją i emocjami i nie dotykasz kogoś swoją gitarową solówką, na przykład nie podnosisz włosów na jego ramieniu, to w ogóle nie powinieneś grać”.
Według Nuno Bettencourta gitarzyści — i inni muzycy — skorzystaliby na nauce gry na perkusji. Wyjaśnił: „Myślę, że każdy muzyk na początku powinien nauczyć się grać na perkusji, ponieważ uczy to trzymać groove, uczy czucia i uczy gry z zespołem.”
Kiedy zrozumiesz rytm i perkusję, masz o wiele więcej do zaoferowania w ciągu pozostałych trzech minut utworu, a nie tylko w trakcie solówki