Paweł Tur znalazł na siebie przepis i chyba udało mu się przebić do świadomości sporej grupy odbiorców muzyki. W swojej grze odważnie połączył rockandrollowy pazur i popową, komercyjną formę. Poznajmy lepiej Pawła, bo kto wie, czy niedługo nie będzie o nim naprawdę głośno.
Powiedz na początek gdzie i z kim grałeś oprócz zespołu Centralą 57? Masz chyba długie CV…?
Zaczynałem swoją przygodę z muzyką harcerską i bluesową, pierwsze dźwięki grałem z zespołem Wyborowa Blues, potem była szkoła muzyczna gdy zrozumiałem że chcę grać rozrywkowo zaczęły się różnego rodzaju jam session na których poznałem wspaniałych gitarzystów, Jacek Krzaklewski, Jurek Styczyński to byli wtedy mi idole mocno ich podglądałem podczas wspólnych występów, aż złapałem się na tym że sam jestem rozgrywającym w kilku wrocławskich klubach m. in. Liverpool, czy Od zmierzchu do świtu chyba już nawet nie istnieją. Zagrałem w ciągu tych kilku lat z całą plejadą rockowych i popowych gwiazd, w różnych konstelacja i aranżacjach brzmieniowych, z Alkiem Mrożkiem Grałem country, a z Leszkiem Cichońskim bluesa… szalone czasy. Później była już totalna wędrówka po kraju graliśmy z Centralą, po 100 koncertów rocznie supportując większość gwiazd polskiej sceny muzycznej od Lady Pank po Krzysztofa Krawczyka, w między czasie powstało 9 płyt i nabyłem sporo doświadczenia by zrozumieć, że już czas na solową karierę!
Co dalej ze składem Centrala57? Zespół rozwiązany, czy zawiesiliście działalność czekając na lepsze czasy?
Na chwilę obecną zespół został zawieszony i w najbliższym czasie nie zamierzam koncertować oraz tworzyć nowych piosenek pod szyldem Centrali, skupiam się na karierze solowej i wszystkie działania są ukierunkowane właśnie w tą stronę. Gdy przyjdzie czas nie wykluczam zagrania okazyjnie kilku koncertów w rockowym wydaniu.

Czy na wydanie pierwszej solowej płyty miał wpływ lockdown? Wziąłeś się po prostu za rzeczy, które wcześniej pisałeś do szuflady, bo nie nadawały się dla Centrali?
W momencie gdy pojawił się lockdown nagrany był już cały materiał, który powstawał na przełomie jesieni, wiosny 2019/2020. Nie wiedziałem wtedy, że przytrafi nam się coś takiego jak pandemia, która mocno blokuje wszelkie działania promocyjne, koncertowe, nie mówiąc już o budowaniu kariery solowej. Ale jak czas pokazał, nie należę do osób, które się szybko poddają, udało się zrealizować kilka ciekawych projektów i przede wszystkim wydać moją debiutancką płytę „Wilk”. Piosenki na płycie są trochę mostem po którym przeszedłem wychodząc z Centrali 57 w kierunku solowych popowych działań.
Nie bałeś się, że solowo będzie jeszcze trudniej się przebić niż z zespołem? Ktoś cię do tego dopingował, ktoś pomógł…?
Z zespołem zawsze jest raźniej, ale od dłuższego czasu chciałem pracować na własne nazwisko. Po sezonie koncertowym w 2019 zdecydowałem, że nie ma na co czekać. Czas spełniać marzenia, jestem otwarty na świat dzięki czemu poznaję wiele osób.
Z zespołem zawsze jest raźniej, ale od dłuższego czasu chciałem pracować na własne nazwisko. Po sezonie koncertowym w 2019 zdecydowałem, że nie ma na co czekać. Czas spełniać marzenia, jestem otwarty na świat dzięki czemu poznaję wiele osób
Jednocześnie jestem szczery i tego wymagam, a moi znajomi to osoby, którym mogę ufać. Ciągle jestem młody, a bardzo dużo już udało mi się przeżyć i zobaczyć. Dzięki temu twardo stąpam po ziemi i nie rzucam się na każdy nowy pomysł. Są również wokół mnie prawdziwi przyjaciele – to w nich mam wsparcie, czuje że z nimi osiągnę naprawdę sukces. Mój manager Grzegorz oraz cała załoga GT EVENT bardzo mnie dopinguje, traktujemy się jak rodzina, razem wyznaczamy kolejne cele, wierząc że kiedyś zdobędziemy szczyty list przebojów.

Świetny wybór jeśli chodzi o współpracę z Patrycją Kosiarkiewicz i Przemkiem Pukiem. Dało to niebanalne połączenie mądrych tekstów, nowoczesnej produkcji z zachowaniem brzmień akustycznych. Taki właśnie miałeś zamiar?
Z Przemkiem świetnie się pracuje, jest zawodowcem dlatego czas w studio nagrań mijał bardzo przyjemnie. Przebywając ze sobą znaleźliśmy idealne połączenie naszych pomysłów, czułem, że będzie rozumiał moją fascynację do gitary akustycznej, co udało się wyrazić w piosence „Wiosna”. Patrycja napisała cudowny tekst o nadziei, idealnie przelała na papier to z czym się utożsamiam ja i większość fanów. Wiosna to nadzieja tak bardzo potrzebna w dzisiejszych realiach.
Wyczytałem, że już planujesz drugą płytę. Nie za szybko?
Na razie chciałbym skupić się na wydawaniu singli, ale nie wykluczone, że na jesień ukaże się coś nowego. Bardzo dużo nagrywam i chce się dzielić swoją twórczością, nie lubię gdy fajne piosenki leżą w szufladzie.
Słucham twojego „outdoor project” i kawałków „Zdobywca” oraz „Zamykam czas” i to zupełnie inna, folkowa bajka! Opowiedz o tym trochę, bo zarówno utwór jak i obrazek są unikalne!
Wychowywałem się w Kotlinie Kłodzkiej gdzie góry witały mnie każdego ranka, spoglądałem przez okno widziałem szczyty na które uwielbiałem wchodzić. Wędrując po Sudetach, zdobywając Śnieżnik pomyślałem, że super by było zagrać koncert w takim miejscu, podłączyć gitarę i zagrać najgłośniej jak się da, by echo szło po górach. Tam wysoko świat wydaje się być zupełnie inny, lepszy. Po wydaniu płyty „Wilk” pomyślałem że czas nagrać te same utwory w wersjach akustycznych, z towarzystwem instrumentów smyczkowych, saksofonu, a najlepiej zabrzmiałyby właśnie w moich rodzinnych stronach. Zebrałem wszystkich przyjaciół i świetnych muzyków do Zieleńca, by poczuli to, co ja, gdy byłem młodym gitarzystą – zachwyt widokiem, symbiozę z naturą i to uczucie, gdy dźwięk leci w nieskończoność… Efekt wyszedł cudownie, to były piękne 2 dni nagrań. Ale wynieść sprzęt tak wysoko to już było wyzwanie (śmiech).
Powiedz jak wygląda u Ciebie praca nad materiałem od momentu pomysłu w głowie do finalnej wersji nagrania. Masz jakieś zaprzyjaźnione studio nagrań? Korzystasz z dobrodziejstw home recordingu?
Większość utworów powstaje przy użyciu gitary, zazwyczaj akustycznej. Niekiedy pomysły przychodzą same jak grom z jasnego nieba – biorę wówczas gitarę i dźwięki piszą się same. Innym razem tworzę do tekstu, który mnie inspiruje, tak było w przypadku płyty “Wilk” gdzie w zasadzie wchodząc do studia nagrań dostawałem tekst od Wojtka Nowaka i poruszony nim pisałem muzykę. Uwielbiam też sytuacje kiedy jestem ze znajomymi i melodie pojawiają się spontanicznie, np. w Sopocie powstała piosenka „Wilk”, do której napisałem słowa. Spotkałem się z Pawłem Jakimiekiem i w wyniku naszych rozmów napisaliśmy singiel, który następnie sprawił, że moja pierwsza płyta nosi tytuł „Wilk”. Uwielbiam pracować nocą, do studia nagrań zazwyczaj przyjeżdżam o 19.00 wtedy mój mózg przestawia się na pracę twórczą i razem z kolegami producentami realizatorami tworzymy fascynujące dźwięki. Pracuję ostatnio z Lanberry, Mikołajem Trybulcem, Piotrkiem Gozdkiem, Marcinem Kindlą i wieloma innymi osobami, otwierają mnie muzycznie na różne rozwiązania, świetnie się bawię podczas sesji nagraniowych, i wiele uczę. Nie mówiąc już o eksperymentowaniu, łączeniu różnych stylów, melodii, zagrywek… Jeśli chodzi o nagrywanie w domu to nigdy tego nie robiłem, bo studio mam bardzo blisko miejsca zamieszkania.
Jeśli chodzi o nagrywanie w domu to nigdy tego nie robiłem, bo studio mam bardzo blisko miejsca zamieszkania

Jak zainteresowałeś się gitarami Duesenberg? One faktycznie designersko pasują do twojego barwnego stylu, ale czy walory brzmieniowe także wpłynęły na wybór?
Pierwszy raz jak to zwykle bywa gitarę pokazał mi mój znajomy gitarzysta, kupił Duesenberga Starplayer TV, brzmiał on rewelacyjnie, układ HSS, ruchomy mostek, stroiła w każdej pozycji i wybrzmiewała wspaniale, pamiętam że testowaliśmy ją kilka ładnych godzin na piecach Diezel, Orange i Mark L Custom – na każdym brzmiał wspaniałe myślę że na Labodze LR1 też by było przyzwoicie (śmiech). W dodatku czarna ze złotą płytką, idealnie leżała w dłoni. Po tych testach wiedziałem że muszę mieć Duesenberga i całkowicie przypadkiem okazało się że Wojtek „Amores” Cieślak jest w posiadaniu Duesenberga Alliance Johnny Depp. Jak tylko zobaczyłem instrument namówiłem go do sprzedania go mi… i tak też się stało. Od 6 lat gram na niej i ciągle brzmi świetnie, w między czasie kupiłem sobie również Starplayera TV czarno-złotego i myślę że to jeszcze nie koniec! To najlepsze gitary w moim mniemaniu.
Czyli masz Duesenberga sygnaturę Johnny’ego Deppa? Jak sprawdza się na scenie? W jakich konfiguracjach i z jakim backlinem jej używasz?
Posiadam dwie gitary od tego producenta, jest to Duesenberg Starplayer TV oraz Alliance Johnny Depp, nigdy nie zawodzą, nawet jeśli warunki atmosferyczne nie są korzystne. Zagrałem na nich ok 300 koncertów i nadal nie odwiedziłem lutnika, boję się coś zepsuć.
Posiadam dwie gitary od tego producenta, jest to Duesenberg Starplayer TV oraz Alliance Johnny Depp, nigdy nie zawodzą, nawet jeśli warunki atmosferyczne nie są korzystne. Zagrałem na nich ok 300 koncertów i nadal nie odwiedziłem lutnika, boję się coś zepsuć.
Gitarę podpinam bezprzewodowo przez przekaźnik Line 6 do systemu stereo zbudowanego razem z Mark L Custom. Moje podstawowe efekty to Strymony: Timeline, Mobius, Big Sky, jako dopalacze brzmienia używam Vanilla Sky oraz Brown Sugar od MLC, do tego kaczka od G-Lab WW-1, bramka szumów, mikser liniowy, kolumny oraz wzmacniacz również od Mark L Custom w różnych specyfikacjach. Do tego używam odsłuchów dousznych od Lime Ears. Przez lata używałem i testowałem wiele urządzeń i chyba znalazłem mój ulubiony zestaw analogowy. Od niedawna posiadam Line 6 Helix i jestem bardzo zaskoczony jak wiele potrafi to niewielkie urządzenie.
Jak widzisz koncertowanie w 2021 roku?
W tym roku mam nadzieję, że będę mógł zagrać kilka „pełnowartościowych” koncertów już z publicznością pod sceną. W 2020 zagrałem ponad 30 koncertów streamingowych i tylko 2 koncerty z publicznością na żywo, bardzo brakuje mi tej wymiany energii z żywym słuchaczem, ciągle liczę, że uda mi się zagrać zorganizowane występy na ten rok a w planach mam ich całkiem sporo w całej Polsce. Trzymajmy kciuki by pandemia odpuściła. Oby to było muzyczne lato!
Dzięki za rozmowę!
Dzięki również!
