Richard Kruspe stwierdził, że kiedyś rozczarował się Fenderem i opowiedział dziwną historię o tym, jak kupił swojego pierwszego Strata i jak nie spełnił on wielkich oczekiwań gitarzysty Rammstein.
Okazuje się, że Richard Kruspe totalnie zawiódł się na swoim pierwszym i wymarzonym Fenderze Stratocasterze. Historia tego zakupu jest za to bardzo ciekawa i w rozmowie z Guitar World Richard Kruspe przedstawił ją z całym kontekstem społecznym oraz historycznym.
Wiadomo, że komunistyczne Niemcy Wschodnie (dawniej NRD vel DDR) zmagały się z problemami ekonomicznymi, jak każde państwo t.zw. bloku wschodniego. Wyczynem było też podróżowanie między Niemcami Wschodnimi, a Zachodnimi, w których z kolei wszystkiego było pod dostatkiem. Kruspe miał tego pecha, ż młodość spędził po tej trudniejszej do życia stronie Niemiec, a problemy obejmowały naturalnie także zakup porządnej gitary.
Wspomina Kruspe:
„Oczywiście brakowało dobrych gitar. Miałem jedną kiepską rzecz marki Diamant (Jolna Diamant – przyp. red.).
Moim życzeniem w tamtym czasie, ponieważ słuchałem dużo Hendrixa, było posiadanie Fendera Stratocastera. W głębi serca czułem, że to jest to, czego potrzebuję. Tyle, że nie mogliśmy ich dostać w Niemczech Wschodnich
Kruspe przyznał się, jak zarabiał pieniądze, które zamierzał wydać na upragnionego Stratocastera:
„W tym czasie sprzedawałem biżuterię na targowiskach i ostatecznie wymieniłem 12 000 marek wschodnich na 1200 marek zachodnich. Poznałem jednego kolesia w kawiarni, który, jak się okazało, podróżował między Wschodem a Zachodem. Nie znałem go i nie ufałem mu. Ale dałem mu wszystkie te pieniądze w nadziei, że następnym razem, gdy będzie u mnie, przywiezie mi Strata . Nie miałem pojęcia, czy kiedykolwiek go jeszcze zobaczę”.
„Minęły trzy miesiące i nic. Myślałem, że byłem naprawdę głupi i że oczywiście koleś weźmie pieniądze dla siebie. A potem, tuż przed świętami, przed moimi drzwiami pojawiła się torba na gitarę z czarnym Stratocasterem w środku”.
Niestety, chociaż miał wielkie nadzieje co do tej gitary, przyszły gitarzysta Rammstein ostatecznie rozczarował się Fenderem:
Moje oczekiwania co do Fendera były bardzo wysokie. Była to przecież poważna gitara z odpowiednimi przetwornikami i myślałem, że pomoże mi grać wszystko, co chciałem… Te oczekiwania szybko zamieniły się we frustrację. Przyzwyczaiłem się do grania na humbuckerach na tej kiepskiej gitarze Diamant, a single-coil Fendera nie brzmiały jednak dobrze. Zastanawiałem się, co to, kurwa, ma być. Wyciągnąłem wnioski z tej lekcji sprzedałem tę gitarę