Roger Waters zamienił swój ostatni występ w London Palladium w niezły cyrk. Minionej niedzieli, 8 października, Roger miał wykonać w całości „odnowiony” album „The Dark Side of the Moon”. Owszem, zamierzał to zrobić, ale przez pierwszą godzinę czytał publiczności swoją jeszcze niepublikowaną autobiografię…
Roger Waters przybył 15 minut po czasie i podobno (są różne wersje wydarzeń) poinformował publiczność na początku występu, że spektakl zostanie podzielony na dwie części, zatem ci, którzy czekali na „storytelling”, prawdopodobnie byli świadkami świetnego show. Problem w tym, że oczekujących godzinnej recytacji była garstka lub nie było ich wcale…
Jak doniosły liczne brytyjskie media, Waters, siedząc przy biurku na scenie, w nieskończoność czytał z laptopa o swoich zwierzakach „w tym o kaczce o imieniu Donald, o której dyskutował przez 20 minut”. Neil McCormick, krytyk muzyczny w The Telegraph, napisał, że wyczuwalne „napięcie zaostrzało zachowanie Watersa, który nie tolerował żadnych pretensji”. „Odpierdolcie się” – krzyczał Waters na fanów, gdy ci dali mu odczuć swoją złość za nudne czytanie książki ze sceny. W tym momencie wielu skierowało się do wyjść… Gdy widzowie głośno zastanawiali się, czy to, co widzą, jest prawdziwe, Rogers upomniał ich: „Jeśli chcecie opowiadać historie, opowiadajcie je w swoim czasie, swojej publiczności i w swoim własnym, pieprzonym teatrze. A tak przy okazji moglibyście okazać powściągliwość i przestać krzyczeć”…
Moglibyście okazać powściągliwość i przestać krzyczeć
Później napłynęło więcej skarg, głównie za pośrednictwem społecznościówek (jak przytacza Ultimate Guitar): „Poszedłem posłuchać 'Dark Side of the Moon’, a nie fragmentów twojej książki” – powiedział jeden z użytkowników, dodając, że było to „bardzo rozczarowujące”. Inny użytkownik odpowiedział na ten komentarz: „Gdybyś został trochę dłużej, zobaczyłbyś go siedzącego przy stole z talią kart do gry ułożonych jak do gry w pasjansa w środku piosenki”. Według doniesień jeden z użytkowników X: „500 funtów za wysłuchanie starych gofrów wyrzuconych po przerwie. Niedobrze”. Inny uczestnik koncertu stwierdził: „Właściwie piosenki były świetne, ale bzdury nie miały końca, a zakończenie ich ponad godzinę później niż zaplanowano, jest niewybaczalne”.
Piosenki były świetne, ale bzdury nie miały końca