Steve Vai zanim stał się supergwiazdą, grał wiele lat u innych, bardziej znanych artystów. I zawsze wskakiwał na miejsce innych gitarzystów, którzy grali tam wcześniej. Tak było i Franka Zappy, tak było u Davida Lee Rotha. Jak podchodził do tego Vai? Czy chciał naśladować poprzedników, czy „grał swoje”? Odpowiedź wydaje się być oczywista.
Debiutancka solowa EP-ka Davida Lee Rotha została wydana, gdy Roth był jeszcze oficjalnie wokalistą Van Halen. Kilka tygodni później rozstał się jednak z zespołem i rozpoczął karierę solową. Płyta uzyskała certyfikat platyny, sprzedając się w ponad milionie egzemplarzy w Stanach Zjednoczonych. Prawdziwa bomba wybuchła jednak, kiedy w czerwcu 1986 roku ukazała się pierwsza długogrająca płyta Lee Rotha „Eat ’Em And Smile”.
Jak celnie zauważył serwis Music Radar, to była rockowa wersja mistrzostw świata wagi ciężkiej. W jednym narożniku Van Halen. W drugim David Lee Roth. A Steve Vai był wówczas najpotężniejszą bronią Rotha – wschodzącym bohaterem gitary, który miał zająć jego miejsce o boku Davida.
To właśnie te czasy powspominał ostatnio Steve Vai w wywiadzie dla MusicRadar, mówiąc, że dzięki temu, iż grał wcześniej z bardzo wymagającym, ale jednak freakiem, jakim był Frank Zappa, mógł poradzić sobie u szalonego Lee Rotha:
„W przypadku Davida Lee Rotha zawsze sięgasz po absurd — rzeczy, które balansują na granicy między fajnymi a szalonymi. Podszedłem do tego projektu tak, jak do każdej innej sytuacji, w której musiałem zająć miejsce innego gitarzysty. Zrobiłem to w zespole Franka Zappy, a w przypadku zespołu Dave’a był to Edward Van Halen. Przecież za każdym razem, gdy słyszysz głos Dave’a, od razu słyszysz grę Edwarda na gitarze.”
Vai wyjaśnił swoje podejście do tej sytuacji:
Moim celem było, aby nie brzmieć jak to, co było przede mną. Moim celem było zawsze wnoszenie czegoś nowego
„Kiedy zabrałem się za nagranie płyty 'Eat ’Em And Smile’, oczywiście byłem fanem Edwarda. Ale wiedziałem, że nie brzmię jak on i nie zamierzałem nawet próbować. Zamiast tego chciałem wnieść swój własny głos. Pracowaliśmy razem w studiu i trzeba pamiętać, że Van Halen byli jednym z największych zespołów rockowych na świecie, a Dave właśnie od nich odszedł. I nagrywali wtedy kolejną płytę, tak samo jak Dave.
Ci goście próbowali zrobić coś wielkiego. A ja byłem jak kolorowa mucha na ścianie, obserwując to wszystko i bardzo się tym wszystkim ciesząc