Piotr Nowicki, TG: W tym numerze masz takie dramatyczne brzmienie gitary w solówce…
Steve Vai: Użyłem gitary Universe, siedmiostrunowej, a dalej prawdopodobnie sygnał przechodził przez Gemini Distortion oraz wzmacniacz Carvin Legacy. Później dodałem do tego efekty, bo zwykle rejestruję sygnał bez efektów.
Piotr Nowicki, TG: „Mullach A’tSi” to stara piosenka celtycka. Wiem, że podczas swoich podróży starasz się słuchać wiele muzyki etnicznej, pochodzącej z różnych stron świata. Czy masz w swojej bibliotece utworów inne kompozycje, które chciałbyś nagrać na swojej płycie?
Steve Vai: Wybrałem „Mullach A’tSi”, ponieważ to piękna melodia, której słuchałem przez lata. Zdecydowałem się ją nagrać, bo w oryginalnej wersji utworu usłyszałem piękne niuanse tradycyjnego śpiewu celtyckiego. Spróbowałem oddać to na gitarze. Jeśli chodzi o inne utwory, to nie mam takich, z którymi czekam, by je nagrać. Ale muszę przyznać, że przychodzi mi to bardzo łatwo, gdy tylko zanurzam się w muzyce z rozmaitych kultur. W rzeczywistości jest to także znakomity sposób, by znaleźć inspirację, bo różne kultury mają różną muzyczną wrażliwość, chodzi mi głębsze spojrzenie na muzykę tradycyjną. Gdy weźmiesz niemiecką muzykę, choć może to nie jest najlepszy przykład, ale weźmy muzykę bułgarską, to ludzie, którzy ją tworzą, nie wiedzą, kim byli Led Zeppelin czy Jimi Hendrix, i mają inne wyczucie narzędzi, którymi pracują. Także odmienne poczucie świadomość, gdy kreują muzykę. Gdy wejdziesz w to głęboko, to pod takim wpływem możesz napisać coś trochę innego od tego, co piszesz zwykle.
Piotr Nowicki, TG: Podobno chciałbyś wydać trzypłytowy box, który zawierałby wszystkie utwory z twoich koncept-albumów, poukładane chronologicznie w jedną wielką opowieść?
Steve Vai: Moim zamysłem jest, jeśli oczywiście wszystko wypali, wydanie kolejnej części trylogii „Real Illusion”, a po tym wezmę wszystkie utwory, ułożę je w odpowiedniej kolejności, może niektóre zamienię, jak również być może dodam wokale do melodii instrumentalnych. Następnie dodam jeszcze jedną płytę z opowiadaniem i tak, mam nadzieję, powstanie muzyczne, bardzo przystępne słuchowisko.
Piotr Nowicki, TG: Zawsze sam produkujesz swoje albumy, podczas gdy wielu innych artystów oddaje się często w ręce producentów. Rozważałeś kiedyś takie rozwiązanie? Czy myślałeś kiedyś może o pracy z jakimś producentem, który wniósłby coś do twojej muzyki?
Steve Vai: To dobre pytanie, bo całkiem często o tym rozmyślam. Grunt w tym, że naprawdę lubię proces miksowania, produkcji muzyki w studiu. Ale nie jestem w tym najlepszy, więc może czas na kogoś, kto zrobiłby to dla mnie lepiej? Jedyny problem w tym, że nie mogę nikogo znaleźć. Pracuję w pewien sposób i potrzebuję kogoś, kto wniósłby właściwy wkład do mojej pracy, dobrze rozumiał to, co robię, lubił moją muzykę i doceniał moją wizję. Lubię pracować po swojemu, we własnym tempie, na przykład robię coś, przeskakuję do innej rzeczy, potem robię kolejną. To zabiera wiele czasu. Rozważam wynajęcie kogoś do współpracy, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie.

Piotr Nowicki, TG: Wspomniałeś o miksowaniu i produkcji. Przesłuchałem twój album tym razem z plików FLAC 24 bit. Jakość jest świetna i słychać więcej niż na płycie kompaktowej. Czy nie myślałeś o tym, by zremasterować wszystkie swoje albumy i wydać w takim formacie?
Steve Vai: Oczywiście. Technologia się zmienia i w rezultacie jakość przekłada się na muzykę. W czasach, gdy zaczęły wychodzić płyty kompaktowe, technologia transferu z sygnału analogowego na cyfrowy była dużo gorsza niż obecnie. Stąd zremasterowanie materiału, który przeniesiono na taśmy-matki dwadzieścia lat temu, zmienia wszystko. Zremasterowałem „Flex-able” i to zupełnie inna płyta.
Piotr Nowicki, TG: Jak transfer cyfrowy wytrzymuje porównanie ze zremasterowaną płytą analogową?
Steve Vai: Remasterowanie na analog to skomplikowana sprawa. Nie każdy masteruje pod winyl – ludzie raczej biorą cyfrowe matki i tłoczą z nich płyty analogowe. By było to autentyczne, najlepiej brzmiące winyle robi się z analogowego źródła – oczywiście jeśli je posiadasz. Robiąc płytę, miksuję wszystko cyfrowo, ale tworzę także wersję analogową, bez żadnego urządzenia cyfrowego w łańcuchu za wyjątkiem finalnego nagrania taśmy matki, którą przygotowuję w Pro-Toolsie. Stąd posiadam analogowe taśmy wszystkich moich płyt. Tak naprawdę miksuję swoje płyty na trzy różne formaty. Cyfrowy 88,8 kHz, bo odkryłem, że gdy konwertuję z 88,8 na 44,1 (czyli do formatu CD), transfer jest lepszy, niż gdy miks zrobiony jest do 96 kHz. Podczas ditheringu w dół tracisz informacje. Robię też wersję na 96 kHz, ponieważ jest już dużo miejsc w sieci, które oferują do sprzedaży pliki w takiej rozdzielczości, oraz miksuję do dwóch ścieżek na taśmę analogową, półcalową i mogę wykorzystać to do produkcji winyli.
Steve Vai w wywiadzie – cz. I
Steve Vai w wywiadzie – cz. II
Steve Vai w wywiadzie – cz. III
Steve Vai w wywiadzie – cz. V