Dave Matthews wraz z zespołem powrócił nad Wisłę. Poprzednio w naszym kraju dali koncert w trójmiejskiej Ergo Arenie, tym razem panowie zawitali do Warszawy. 25 marca 2019 roku pojawili się na scenie w hali Torwar, organizatorem koncertu była agencja Prestige MJM.
Niestety Dave Matthews w naszym kraju nie jest bardzo popularnym artystą, a szkoda. Poprzedni koncert w Gdańsku wyprzedał się w całości, na Torwarze jeszcze paru melomanów by się zmieściło. Ale nie liczy się ilość, lecz jakość – oprócz wiernych fanów fenomenalnego zespołu, których spora grupa w Polsce istnieje, można było zauważyć polskich kolegów po fachu Dave’a i jego ferajny. Pod sceną można było spotkać choćby Macieja Balcara czy Pawła Domagałę, Kubę Badacha, Adama Sztabę, czy weteranów z Budki Suflera – Romualda Lipko i Tomasza Zeliszewskiego. Generalnie na spotkanie z zespołem Matthewsa stawiła się spora reprezentacja polskich muzyków i dziennikarzy muzycznych.
„Dave Matthews to jest artysta totalny, bardzo emocjonalnie traktuje muzykę, co słychać w jego interpretacjach, wielogatunkowości i w tym, że on się po prostu bawi tymi dźwiękami” – powiedział po koncercie Maciek Balcar, wokalista Dżemu. I trzeba się z nim zgodzić w całej rozciągłości. Matthews śpiewał całym sobą, zmieniając gitary, popijał herbatkę z kubka termicznego i przecierał spocone czoło ręcznikiem. Nie musiał się silić na zbytnie spoufalanie się z publiką, nie miało miejsca żadne „czeszcz jakszemacze warszawa”. Kilka razy przed piosenkami zwyczajowe powitanie, wyrażenie zadowolenia z tego, że w końcu dotarli do tego pięknego miasta i przeprosiny za to, że trwało to tak długo. Świetnie zrealizowane światła podkreślały dynamikę aranżacji, ale nie było żadnych „wodotrysków”, czy niepotrzebnej pirotechniki. Umówmy się, taka muzyka cekinów nie potrzebuje. Jeden telebim umieszczony centralnie nad potężnym zestawem perkusyjnym ukazywał zbliżenia na twarze muzyków, pojawiały się na nim też animacje ilustrujące niektóre piosenki.
No i band pana Matthewsa… Niesamowite brzmienie, nieprzemijająca radość grania i niesamowita precyzja aranżacji. Wulkan pozytywnej energii jak zwykle miał miejsce za perkusją – Carter Beauford to bębniarz doskonały, a przy okazji niebywale radosny. Wiecznie puszczał zajączki olśniewająco białym garniturem uzębienia, a Dave po wielu piosenkach przybijał z nim żółwika i wymieniał uścisk dłoni. Miałem szczęście być na pierwszym polskim koncercie DMB i dzięki temu doświadczeniu należę do tej części publiczności, której brakowało na scenie malowniczego skrzypka Boyda Tinsleya. Skrzypeczki w rękach malowniczego muzyka dodawały kolorytu, ale jak wiemy, szef zespołu miał powody, żeby zrezygnować ze współpracy z tym instrumentalistą, a nam pozostaje się pogodzić z jego wolą. Ale ten brak skutecznie nadrabiał kolejny malowniczy muzyk współpracujący obecnie z DMB – Buddy Strong za klawiaturami brzmiał cudownie, często wymieniał z liderem porozumiewawcze spojrzenia i niemal dogonił Beauforda w kategorii „najbardziej uśmiechnięty chłopak w zespole”. Dwóch pogodnych dżentelmenów dzielił grający ze stoickim spokojem na twarzy Tim Reynolds, gitarzysta świetnie brzmiący zarówno w unisonach, riffach, jak i podczas partii solowych, w moich uszach wzorcowo zabrzmiał zwłaszcza telecaster w jego sprawnych dłoniach. Po drugiej stronie sceny radośnie pląsał z basami Stefan Lessard (większość koncertu przegrał na klasycznych konstrukcjach – Precisionie i Music Manach HH, 4- i 5-strunowym), a obok niego zakotwiczyła dwuosobowa sekcja dęta. Potężnej postury i takiegoż talentu trębacz Rashawn Ross wraz z klawiszowcem i bębniarzem bardzo skutecznie dośpiewywał szefowi chórki. Na saksofonach wszelakich pięknie grał Jeff Coffin, który i tego wieczoru nie zapomniał zastosować swojego grepsu z grą na dwóch instrumentach jednocześnie. Jeff jak wiemy jest muzykiem związanym z moim ukochanym Bela Fleckiem i jego kapelą Flecktones, więc pozwolę sobie na wysłanie małego sygnału w stronę Prestige MJM – może by tak udało się zaprosić na koncerty do Polski tego genialnego bandżystę wraz z jego nie miej kolorową orkiestrą?
Świetny koncert. DMB słabych nie daje, więc w zasadzie relacja z takiego wieczoru musi być hurraoptymistyczna. Mam nadzieję, że to nie ostatnia okazja, żeby ten genialny zespół usłyszeć nad Wisłą na żywo. A skoro już tej Wisły się trzymamy, to tendencja jest dobra – wcześniej Gdańsk, teraz Warszawa – być może następne spotkanie z mistrzem Davem będzie w moim Krakowie? Oby, ale nawet jeśli to będzie Szczecin czy Suwałki, to nie przegapię okazji na spotkanie z jednym z – nie bójmy się tego stwierdzenia – najlepszych zespołów świata.
Niżej prezentujemy kompletną setlistę koncertu oraz garść zdjęć udostępnionych mediom przez agencję Prestige MJM.
Dave Matthews Band, Warszawa, Torwar, 25.03.2019
1. What Would You Say
2. Warehouse
3. That Girl Is You
4. Crush
5. Stand Up (For It)
6. Do You Remember
7. You Might Die Trying
8. Samurai Cop (Oh Joy Begin)
9. Lying In the Hands of God
10. Sledgehammer
11. Here On Out
12. Don’t Drink the Water
13. Jimi Thing
14. Cant Stop
15. Gravedigger
16. Granny
17. Ants Marching
Bis:
18. The Space Between
19. All Along The Watchtower
tekst: Ada Kopeć-Pawlikowska, Sobiesław Pawlikowski
zdjęcia: Jakub Janecki (PRESTIGE MJM)