Deep Purple, zespół uznawany za jedną z najważniejszych grup w historii muzyki rozrywkowej, żegna się z fanami monumentalną trasą koncertową o znamiennym tytule „The Long Goodbye Tour”.
To pożegnanie w wielkim stylu. W wypełnionej prawie po brzegi Tauron Arenie w Krakowie muzycy po raz kolejny udowodnili że są w świetnej formie i daleko im do muzycznej emerytury.
Najwięcej utworów na krakowskim koncercie pochodziło z jednej z bardziej kultowych płyt w historii muzyki „Machine Head” (w tym rozpoczynający koncert „ Highway Star”) pojawiły się także utwory najnowszych płyt „Now What?!” i „inFinite”. Chóralnie odśpiewano „Perfect Strangers” i zagrane na bis „Hush” i „Black Night”.
Tradycyjnie nie zabrakło solówek i pojedynków na dźwięki Steve Morsa z Donem Aireiem, którego solo z fragmentami utworów Chopina czy fragment Mazurka Dąbrowskiego przy aplauzie publiczności. Jak zwykle świetnie wypadli Ian Paice i Roger Glover. Paice kilka dni przed krakowskim koncertem „zmienił cyfrę” obchodząc siedemdziesiąte urodziny. Miałby prawo do emerytury, ale w jego bębnieniu nic się nie zmieniło – moc i potężne brzmienia, oraz kapitalna koordynacja z tryskającym dobrą energią Rogerem Gloverem. Gillian miał zadanie najtrudniejsze – gardło to nie instrument, w którym zmienisz struny czy naciągi i będzie brzmieć jak nowe. Latka lecą, i to słychać, no i wiadomo, że pan Ian w trasie nie może się forsować pamiętając o kolejnych koncertach do zagrania. Ale nie ma prawa do narzekań – frontman robił, co do niego należy, a że pewnych partii nie wyciąga już tak jak 30 lat temu – nie ma się co dziwić. Czas robi swoje.
Po raz kolejny publiczność dostała ponad półtoragodzinne show na najwyższym poziomie. I zdaje się, że nasza energia została zauważona przez muzyków – Purple w Polsce mają zawsze dobre przyjęcie, ale widać było, że starsi panowie schodzą ze sceny lekko wzruszeni i w dobrym nastroju (nie tylko dzięki płynom, które wnieśli na scenę przed bisami w szklaneczkach). Mam takie małe marzenie, które chyba się nie spełni, biorąc pod uwagę fakt, że Purple dość zachowawczo i bezpiecznie trzymają się sprawdzonej setlisty koncertowej – chciałbym sobie usłyszeć na żywo „Mitzi Dupree” z „House of The Blue Light”. Nawet jeśli się nie spełni, to miejmy nadzieję że to jednak nie ostatni z raz, kiedy było nam dane wspólnie z Ianem wykrzykiwać teksty z „Perfect Strangers” i „Smoke on the water”.
Jako support Deep Purple zagrał zespół 1One, w którym frontmanem obecnie jest znany z Golden Life Adam Wolski. Świetna sekcja rytmiczna, malownicza keyboardzistka tym razem z przewieszonym przez ramię keytarem, ale w kapeli w naszym odczuciu jasną stroną był fantastycznie brzmiący gitarzysta Piotr Lekki – „prywatnie” współtwórca pięknego cyklu koncertów „Bochnia Rocks”, które często relacjonujemy na naszych łamach.
Organizatorem koncertu był Metal Mind Productions. Zapraszamy do galerii zdjęć z imprezy.
Tekst i zdjęcia: Ada i Sobiesław Pawlikowscy