Ponad 35 lat – tyle czasu minęło od momentu, gdy Leszek Cichoński zaczął stawiać swoje pierwsze kroki na profesjonalnej scenie muzycznej, występując z Pawłem Kukizem i grupą CDN na Festiwalu Muzyków Rockowych w Jarocinie. Równocześnie muzyk skończył niedawno 60 lat, co stało się przyczynkiem dla zorganizowania kolejnej podwójnej imprezy jubileuszowej, która – podobnie jak miało to miejsce 10 lat temu – odbyła się we wrocławskim Imparcie.

Prowadzony przez Jana Chojnackiego koncert rozpoczął się od prezentacji nowego projektu Jubilata – „Viva Santana!”. Leszek Cichoński nigdy nie krył swoich fascynacji twórczością Carlosa Santany, a echa stylu gry tej legendy gitary pobrzmiewały w melodyce, frazowaniu i śpiewności jego gitarowych solówek. Wzbogacony na potrzeby projektu o dodatkowych muzyków (Jose Torresa, Osmara Pegudo oraz Damiana Szewczyka) Guitar Workshop zabrał słuchaczy w przepiękną, blisko półtoragodzinną podróż przez twórczość Santany. Podróż niezwykle radosną – o czym świadczyły nieustannie towarzyszące muzykom uśmiechy – a płynącej ze sceny fali pozytywnej energii wręcz nie sposób było się oprzeć!

Po krótkiej przerwie – poprzedzonej ogłoszeniem premiery winylowej wersji autorskiej płyty artysty „Sobą gram” – w krótkim recitalu mogła zaprezentować się słuchaczom grupa Chwilantropia. Zespół, w którym na gitarze udziela się syn Leszka – Radek, wykonał trzy ciekawe, niesztampowo zaaranżowane autorskie utwory, za co zebrał gromkie oklaski.
W kolejnej odsłonie koncertu na scenie zaczęli pojawiać się zaproszeni goście – muzyczni przyjaciele Jubilata: Marek Raduli, Piotr Baron, Mietek Jurecki, Tomasz Zeliszewski, Wojciech Hoffman, David Price, Krzysztof Baranowicz oraz gość specjalny z USA – wokalista grupy Storyville – Malford Milligan, który współpracował z Leszkiem Cichońskim przy projekcie Thanks Jimi Symphonic. Obdarzony wspaniałym, mocnym głosem oraz niezwykłą charyzmą wokalista wykonał wraz z Jubilatem kilka utworów z repertuaru Jimiego Hendrixa oraz swojej macierzystej formacji, a także imponującą wersję dobrze znanej kompozycji Cichońskiego „Thanks Jimi” – z anglojęzyczną wersją tekstu, którą napisał Greg Koch (!) i niezwykłą partią solową wyczarowaną przez Marka Radulego. W finale utworu obydwaj gitarzyści prowadzili ze sobą finezyjne dialogi, które momentami stapiały się w jednobrzmiącą gitarową pieśń, pokazując jak wielki potencjał jednoczący może mieć muzyka.

W ogóle cała impreza miała niezwykle swobodny, rodzinny wręcz charakter. Nawet te bardziej formalne momenty, gdy jubilat otrzymał nadany przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego Brązowy Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”, a później kolejny – „Merito de Wratislavia” („Zasłużony dla Wrocławia”), pozbawione były typowej dla takich sytuacji oficjalnej sztywności. Z pewnością było to jakieś odbicie tego kim jest Leszek Cichoński. Pozostaje tylko życzyć nam samym oraz jemu, aby mógł jak najdłużej nieść w świat swój „pozytywny vibe”.
tekst: Rafał Białek