W niedzielę 1 lipca 2017 w krakowskiej filharmonii odbył się koncert finałowy Międzynarodowego Jazzowego Konkursu Gitarowego im. Jarosława Śmietany.
Impreza organizowana przez fundację My Polish Heart przy współudziale Cracovia Music Agency ma na celu promowanie gitarowego jazzu oraz upamiętnienie twórczości naszego znakomitego instrumentalisty Jarosława Śmietany, który odszedł od nas przedwcześnie w 2013 roku.
W tym roku do udziału w konkursie zaproszono 12 uczestników. Po przesłuchaniach konkursowych jury podkreśliło wysoki poziom tegorocznego konkursu. W gali wręczenia nagród wzięły udział m. in. żona i córka pana Jarosława – panie Anna i Alicja Śmietana.
W tegorocznej edycji konkursu nagrodzono następujących uczestników:
I nagroda (20 tys. zł) – Gabriel Niedziela – Polska
II nagroda 10.000PLN oraz specjalna nagroda ufundowana przez Sergiu Tuhutiu i Alicję Śmietanę – Sesja nagraniowa w Abbey Road Studios – Sean Clapis – USA
III nagroda ex aequo 4000PLN – Robert Luft – Wielka Brytania
II nagroda ex aequo 4000PLN oraz specjalna nagroda ufundowana przez Annę i Alicję Śmietana – 2.000 PLN – Łukasz Kokoszko – Polska
Specjalna nagroda ufundowana przez firmę Proxima – 2.000 PLN – Mateusz Szczypka – Polska
Nagroda specjalna – koncert podczas Letniego Festiwalu Jazzowego w Piwnicy pod Baranami przy następnej edycji festiwalu – Igor Osypow – Ukrainiec mieszkający i muzykujący w Berlinie.
Po wręczeniu nagród i dyplomów przyszedł czas na długie muzykowanie. W pierwszej części koncertu zaprezentowali się laureaci wykonując po jednej kompozycji – Łukasz Kokoszko, Robert Luft, Gabriel Niedziela i Sean Clapis.
Po krótkiej przerwie „konkursową sekcję” akompaniującą wszystkim uczestnikom konkursu – czyli kontrabasistę Adama Kowalewskiego i perkusistę Patryka Dobosza zastąpili Michał Barański i Łukasz Żyta a na scenie pojawił się nasz wirtuoz Marek Napiórkowski – członek jury. Po wykonaniu kilku kompozycji okraszonych jak zwykle dowcipną konferansjerką Marka na scenie pozostała sekcja, a pojawili się następni jurorzy – Peter Bernstein i największa gwiazda tegorocznej edycji festiwalu – Mike Stern. Choć słowo „gwiazda” nijak nie pasuje do tego przesympatycznego amerykańskiego wirtuoza. Pan Mike podczas grania młodszych kolegów nie siedział w garderobie, tylko stał w kulisie i z niegasnącym uśmiechem na twarzy kibicował młodszym kolegom. Podczas mini-recitalu Napiórkowskiego Mike siedział już ze swoją Yamahą z tyłu sceny i uważnie wsłuchiwał się w grę naszego wirtuoza i jego znakomitej sekcji, by po chwili przejąć stery leadera i dać na chwilę odpocząć Napiórkowskiemu, który dołączył do muzyków z powrotem pod koniec koncertu współtworząc znakomite trio gitarowe. A Stern… Klasa sama w sobie. Podsłuchałem rozmowę siedzących przy mnie fanów, którzy dzień wcześniej uczestniczyli w nocnym jam session z udziałem Sterna, które skończyło się grubo po północy, a już kilkanaście godzin później pan Mike pełen sił i dobrej energii tryskał pięknie brzmiącymi dźwiękami ze swojej gitary. Nie wypominając – artysta już jakiś czas temu skończył 18 lat, więc taka pasja do muzykowania i chęć wspierania młodszych kolegów po fachu jest absolutnie imponująca. Świetny, pełen pozytywnych emocji koncert, a na twarzach muzyków było widać szczerą radość z grania. od razu po koncercie pan Stern pojawił się w foyer filharmonii, żeby podpisywać płyty i plakaty, pozować do pamiątkowych zdjęć, zamienić kilka słów z widzami.
Prezentujemy relację fotograficzną z tego wydarzenia.
tekst: Sobiesław Pawlikowski
foto: Ada i Sobiesław Pawlikowscy