22.10.2016 - Gdynia, Koncert zespołu Decapitated XX-lecie n/z Rafal "Rasta" Piotrowski – spiew | Fot. Karol Makurat/REPORTER
Udostępnij
Sobotnie wieczór stał u mnie pod znakiem zapytania. Jesienny sezon koncertowy nie odpuszcza, wczorajszego wieczoru w Trójmieście było co najmniej kilka dobrych koncertów. W B90 mogliście zobaczyć Russian Circles czy choćby w Protokulturze Percival Schuttenbach. Mnie jednak powiało w stronę Gdyńskiego Klubu Muzycznego Ucho.
Koncert Decapitated i to jeszcze na XX-lecie to wyjątkowa chwila w historii tego zespołu.
Uwielbiam precyzję tego zespołu, a jeszcze bardziej uwielbiam to, co robi Michał Łysejko za pomocą perkusji. Kiedyś zdarzyło mi się nie docenić twórczości tego zespołu. Ale to co stało się w klubie Ucho przekroczyło moje wszelkie oczekiwania pod względem muzycznym. Historia zaczyna się klasycznie od wejścia do klubu, bla bla bla… Widać pierwsze znajome twarze, jest Michał Piesiak wokalista Materii, jest też oczywiście Piotr „Anioł” Wącisz gitara basowa z Corruption (Virgin Snatch) i kilku innych znajomych. Jest dobrze, spokojnie mamy z 200 osób, może więcej… Od wejścia uderzyła we mnie potężna fala dźwięku.
Godzina 19.30, to Antigama. Nie znałem tej kapeli, potem poznałem dzięki wiedzy Anioła. To co oni robi ta Warszawska kapela na scenie niszczy niesamowicie, wokalista niczym opętany człowiek wydaje z siebie dziwne dźwięki do ciężkiego death metalowego grania. Podłoga lata, ściany latają, piętro się całe trzęsie, ludzie opętani klimatem zespołu moshuja pod scena. Dawno nie widziałem takiego zespołu, coś w klimacie i w tempie Napalm Death. Naprawdę niesamowita muzyka.
Kolejno wystąpił Corruption, zespół z Sandomierza wykonujący takie specyficzne połączenie stoner death doom metalu. Niekoniecznie moje klimaty, nigdy nie przepadałem za takimi klimatami, mimo wielu koncertów. Jednak tutaj było całkiem zacnie, piękna linia basowa. Zajebiste gitary, lecz dla mnie trochę za wolne. Niestety nie udało mi się zobaczyć Vervrax, ale ich już znam i widziałem jakiś czas temu.
Nastał czas na gwiazdę wieczoru, jest Rasta z Decapitated, chwila ciszy i nagle jestem metr przesunięty spod sceny do tyłu. Zadrżało wszystko, uderzenie stopy Michał „ML” Łysejko prawie wytrąciło mi aparat z dłoni. Na plecach masa fanów kręci się w moshpitcie, miotając mną przy scenie w prawo i w lewo. Ale zdjęcia są, Ucho jest specyficznym miejscem w klimacie koncertowym. Światło jest często niekorzystne fotograficznie, ciemno, czerwono ale jest klimat. Fosy nie ma, trzeba się napocić by zrobić dobre zdjęcia, a i warunki z każdej strony niekorzystne. Gitary napierniczają niesamowicie, wszystko lata jeszcze mocniej niż na Antigamie (której teraz słucham:D). Nest, Mother War, Blood Mantra, Spheres of Madness, około półtorej godziny set wspaniałej muzyki.
To był naprawdę dobry koncert. Nowe odkrycia, stare klasyki i dobry deathmetal. Fotorelacja dla Was poniżej, ciemno było…
fot. Karol „Tarakum” Makurat | www.facebook.com/tarakumphotography