Heady Warwicka nigdy nie grzeszyły wyszukana estetyką, ale od czasu LWA1000 ta sytuacja uległa zmianie. Wiemy wszyscy, że nie o urodę tutaj chodzi, ale najnowsza głowa Warwick LWA 500 to już jest coś, zarówno wizualnie jak i brzmieniowo.
Idąc za ciosem świetnej, mocniejszej poprzedniczki Warwick poszerzył ofertę o „pięćsetkę”, która powinna zaspokoić potrzeby klubowe oraz treningowe większości basistów. Jak łatwo się domyślić, pracuje ona w klasie D i dzięki temu oferuje minimalną wagę i gabaryty oraz maksymalną skuteczność i moc.
Brzmienie jest na tyle transparentne, że jeśli ktoś jest w stu procentach zadowolony ze swojej basówki, nie będzie musiał w ogóle kręcić korekcją heada. Aby dopasować brzmienie do warunków akustycznych wystarczy jednak użyć czteropasmowej korekcji, a dynamikę określić za pomocą zintegrowanego (w sensie parametrów) kompresora. 500 W na 4 ohmach i 250 na 8 ohmah w zupełności wystarczy w większości muzycznych sytuacji, a absolutny brak szumów i gniazda na panelu tylnym pozwolą nam cieszyć się Warwick LWA 500 również w studio. Niedługo w ofercie Warwicka.