Niemal natychmiast po tym, jak na początku tego roku Ozzy Osbourne wydał „Ordinary Man”, wokalista powiedział, że chce zrobić kolejny album. Właśnie dowiadujemy się, że słowo ciałem się stało, a przynajmniej się staje – jest już bliżej niż dalej do wydania kolejnego materiału Księcia Ciemności.
Oczywiście pandemia trochę zahamowała to tempo, ale producent Andrew Watt powiedział w wywiadzie dla Guitar World, że realizacja nagrań jest już połowie zakończona. Watt przyznał, że „z covid 19 i wszystkimi innymi problemami trudno było zapewnić mu bezpieczeństwo. Wszyscy codziennie się testujemy przed pracą – ja, Ozzy i mój inżynier”.
Praca przebiega więc sprawnie, ale jest to możliwe tylko przy zachowaniu najwyższych standardów bezpieczeństwa, zalecanych przez epidemiologów. Nic dziwnego – Ozzy nie jest już okazem zdrowia jak przed laty i ta ostrożność jest w pełni uzasadniona. Pamiętajmy, że Ozzy przyznał nie tak dawno, że zdiagnozowano u niego chorobę Parkinsona.

„Tym razem zajęło to trochę więcej czasu, ale jest fajnie, ponieważ poprzednie kawałki powstawały jak szybki, namiętny romans. O mój Boże, to jest niesamowite! Tym razem wszyscy poruszają się trochę wolniej i zajmuje nam to trochę więcej czasu. Są tam utwory, które trwają od 8 do 9 minut i są naprawdę szalonymi podróżami. Jestem naprawdę podekscytowany.” – dodał Watt
Tym razem wszyscy poruszają się trochę wolniej i zajmuje nam to trochę więcej czasu. Są tam utwory, które trwają od 8 do 9 minut i są naprawdę szalonymi podróżami. Jestem naprawdę podekscytowany
Perkusista Chad Smith z Red Hot Chili Peppers, który pracuje przy najnowszym albumie Ozzyego nagrał już kilka utworów z Wattem, bo grał na „Ordinary Man”. Podobnie Robert Trujillo z Metalliki, który również nagrał dla Osbourne’a kilka utworów, no i dodatkowo usłyszymy tam perkusistę Foo Fighters Taylora Hawkinsa.
„To w pewnym sensie i w świetny sposób nawiązuje do czasów Ozzy’ego z lat 80.” – zachwycał się Watt. „I myślę, że to fajne, żeby fan rocka mógł posłuchać połowy albumu z Chadem Smithem na perkusji, a potem odwrócić go i usłyszeć Taylora Hawkinsa”.
Warto pamiętać, że Andrew Watt oprócz tego, że produkował „Ordinary Man”, to jeszcze grał na tej płycie na gitarze. Był to pierwszy solowy album Ozzyego od dekady.