Muse wrócili z nową muzyką – i robią to w wielkim stylu. Choć zespół od zawsze znany był z balansowania między rockową potęgą a futurystyczną elektroniką, ich najnowszy utwór „Unravelling” pokazuje, że nadal potrafią zaskakiwać. Czy to muzyczne katharsis, czy może soundtrack dla końca świata…?
Po dwuletniej przerwie Muse wypuścili nowy utwór – ciężki, mroczny i dramatyczny singiel „Unravelling”. Kompozycja, która wcześniej pojawiała się na koncertach grupy, doczekała się wreszcie oficjalnej premiery studyjnej.
Pierwsze dźwięki utworu fani usłyszeli na kameralnym koncercie w helsińskim House of Culture, a następnie na festiwalowym występie przed ponad 50-tysięczną publicznością podczas Rockfest. Teraz zespół udostępnił jego wersję studyjną, która – zgodnie z zapowiedziami – prezentuje kolejne oblicze ich muzycznego eklektyzmu.
W opisie singla podkreślono, że „Unravelling” to nowa odsłona gatunkowego zderzenia, które od lat definiuje brzmienie Muse. Za produkcję odpowiada Dan Lancaster, nominowany do Grammy producent znany ze współpracy m.in. z Bring Me The Horizon i Blink-182. Od 2022 roku Lancaster występuje także jako klawiszowiec i gitarzysta wspierający Muse podczas koncertów.
Singiel w klasycznym stylu Muse łączy apokaliptyczny klimat, teatralność i dźwiękowy przepych. Ciężkie, agresywne riffy budują napięcie w zwrotkach, by eksplodować w pełnym rozmachu refrenie, w którym Matthew Bellamy śpiewa:
An insect trapped in amber, I’m a fading high / Our heaven is a lie
W dalszej części utworu pojawia się energetyczne, EDM-owe przełamanie, a tuż po nim rozbrzmiewa monumentalne solo gitarowe. Bellamy wraca z kolejną wizją końca:
Feeling the glow / Die inside of our bones / This is a hymn for our love / With no God and no throne, no throne
Przypominamy, że Muse w Polsce będzie można usłyszeć podczas tegorocznej edycji Open’er Festival.