Na zaskakującym zdjęciu z prób zespołu The Cure, zrobionym przed koncertami promującymi ich pierwszy od 16 lat album, „Songs of a Lost World, Smith”, widać niemal bezczelnie prosty zestawu, który niejednego młodego gitarzystę wprawi w zdumienie.
Na początek porozmawiajmy o gitarach, które jednak wcale takie proste nie są. W 2005 roku Robert Smith nawiązał współpracę z Schecterem, aby zaprojektowano mu gitarę o nazwie UltraCure. Oparta na projekcie Schecter Ultra, UltraCure’y mają korpusy z mahoniu, gryfy z 24 progami i przetworniki Seymour Duncan ’59. Obecnie Smith polega także na gitarze Schecter UltraCure VI, która jest w zasadzie barytonową wersją jego autorskiego modelu i to te właśnie instrumenty widać na zdjęciu.
Co widać w temacie wzmacniaczy? Zacznijmy od tego, że jeśli przyjrzeć się dokładniej temu nie najlepszej jakości zdjęciu, dostrzeżemy ciekawą modyfikację w logo piecyków – zamiast CUBE wyraźnie widać CURE, to jest tyleż pomysłowe, co zabawne.
Smith używa dwóch identycznych combo Roland Cube-80GX, do których, jak podaje Guitar World, podłącza się od 2016 r. Wypuszczony na rynek w 2013 roku Cube-80GX obecnie jest wycofany ze sprzedaży i dostępny jest jedynie z rynku wtórnego. Roland Cube-80GX ma aż trzy kanały i trochę modulacji, ale wyobrażamy sobie, że Smith skłania się ku resetowi JC Clean i towarzyszącemu mu efektowi chorus. Widzimy tam także zmacniacz basowy Roland Cube 60-XL, który jest prawdopodobnie zatrudniany podczas wykonywania utworów granych na wspomnianej barytonówce.
A teraz pedalboardy, Robert używa trzech plastikowych podłóg BOSS, również wycofanych z produkcji. Jedna to BCB-60 i do tego dwie BCB-30, wszystkie wypełnione klasycznymi kostkami BOSSa, które podobno ponownie wracają do łask.