Pierwszą nowością, jaką zobaczyliśmy na stoisku Markbass na NAMM Show 2017, był basowy head o nazwie Casa sygnowany przez Michaela League’a z zespołu Snarky Puppy. Ten 500-watowy wzmacniacz swoją nazwę zawdzięcza wypowiedzi samego muzyka, który stwierdził, że grając na nim czuje się jak w domu – casa to po włosku właśnie dom. Jest to konstrukcja w pełni tranzystorowa, ale oferująca vintage’owy wygląd i podobnie zorientowane brzmienie, którego barwę jednak możemy bez trudu „unowocześnić” dzięki rozbudowanej sekcji korekcji. Markbass Casa wykorzystuje technologię MPT w końcówce mocy dla uzyskania bardzo dynamicznego i ciepłego brzmienia podobnego do tego uzyskiwanego z konstrukcji lampowych. Wpisując się w filozofię firmy, model ten jest również bardzo lekki i łatwy w transporcie, podobnie jak przeznaczona dla niego kolumna 8 × 10’’ o całkowitej mocy 1600 W, która jest znacznie lżejsza niż klasyczne basowe „lodówki”.
Kolejną nowością jest Ninja Combo, czyli sygnowany head Richarda Bony połączony z parą głośników 10’’ usytuowanych jeden nad drugim w pionowej obudowie.
Trzecią niespodzianką była finalna, produkcyjna wersja headu Markbass Evo 1, nad którym prace trwały od paru lat. Jest wzmacniacz o mocy 500 W z dwoma bliźniaczymi kanałami, które mogą pracować równolegle z dwoma osobnymi instrumentami, lub być łączone w dowolnych proporcjach celem precyzyjnego wykreowania brzmienia naszej basówki. Każdy kanał oferuje cyfrowo kreowaną charakterystykę preampu – po 6 wirtualnych modeli wzmacniaczy do wyboru dla każdego kanału – oraz wbudowany efekt. Zarówno brzmienia wzmacniaczy, jak i efektów można dowolnie modyfikować za pomocą aplikacji na komputerze, co czyni z Evo 1 w pełni programowalnym wzmacniaczem, który można idealnie dostosować do własnych potrzeb. Evo 1 ma też wbudowany tuner, wejście aux i wyjście słuchawkowe z niezależną regulacją głośności do cichego ćwiczenia.