Bardzo intrygujące połączenie sustainera i kompresora w małej kostce. Obydwa efekty nie należą do najpopularniejszych w podłogach gitarzystów, co nie znaczy, że nie są tam przydatne!
Kostka jest jedną z wielu z serii ToneBug i tak jak pozostałe stanowi zwartą, metalową konstrukcję o minimalnej liczbie regulatorów i bardzo przyzwoitej estetyce. O jego pracy informuje czerwone światełko u góry urządzenia; gdy się nie pali, mamy zwyczajny tryb by-pass. Przy tak skonstruowanym kompresorze zawsze powstaje pytanie, ile wart jest efekt, który powinien posiadać szereg parametrów, takich jak treshold, ratio, release, attack czy czułość, tutaj zintegrowanych w jednym potencjometrze? Wart jest dokładnie tyle, na ile cenimy jego skuteczność i szybkość działania w warunkach scenicznych, bo takie głównie jest jego przeznaczenie – w studiu nikt nie będzie przecież starał się zastąpić kostką porządnego rackowego efektu. Z naszym Sustainerem sprawa jest prosta, bo pojedynczy regulator Comp. odpowiada za jedyny w zasadzie element takiego efektu – intensywność wyrównywania dynamiki dźwięku. Drugi potencjometr działa niemal dokładnie jak składnik kompresji o nazwie release, czyli wzmacnia wybrzmiewające dźwięki w stopniu od minimalnego do wyraźnie odczuwalnego. Nie ma jednak powiązania ze słyszalnym atakiem, czyli to, że bardziej go odkręcamy, wcale nie skutkuje wyciszaniem ataku. Mamy więc praktyczne i banalne w obsłudze narzędzie kształtowania dynamiki dźwięków, skuteczne przy przesterowanych solówkach i akordach. Zasilanie: bateria 9 V lub zasilacz. Brzmienia czyste to przede wszystkim wyraźna praca kompresora, który bez skrupułów zabiera moc ataku i kieruje ją na wybrzmiewanie. To ostatnie możemy wzmocnić właśnie potencjometrem Sust. działającym również trochę jak booster, wzmacniając całe wybrzmiewanie granych nut, pomijając właśnie ich punkt, czyli sam początek. Przejawia się to również tym, że potrafi je słyszalnie wydłużyć, jeśli tylko tego chcemy. Na kanale przesterowanym czujemy już bardziej Sustainer, który przynosi lepszą definicję dźwięku, sprawia, że staje się on bardziej barwny i bogaty w wibracje, które bez niego nie przedarły by się do naszych głośników. Kwintesencją pięknego sustainu był zawsze sound gitary Carlosa Santany i muszę przyznać, że jeśli poświęcimy odpowiednio dużo uwagi ustawieniu T-Rexa pod naszą gitarę i artykulację, powinniśmy odczuwalnie zbliżyć się do tego wzorca.
Podsumowanie
Pamiętajmy, że ToneBug Sustainer to nie topór wojenny, służący do zmiatania słuchaczy ścianą dźwięków. Działa on subtelnie i zanim wyjdziemy z nim na scenę powinniśmy poświęcić mu wiele uwagi w domu i na próbach, by zbyt pochopnie nie stwierdzić, że nie tego od niego oczekiwaliśmy.