W sieci pojawiają się już pierwsze opinie na temat najnowszego wzmacniacza Marshall Slash SL5. Jest to małe lampowe combo skonstruowane według ścisłych wytycznych jednego z najpopularniejszych gitarzystów wszech czasów – Slasha.

Na świecie jest w tej chwili około dziesięciu wyprodukowanych egzemplarzy Marshall Slash SL5, które w pierwszej kolejności rozesłano na testy, aby zebrać opinie środowiska gitarowego. Dzięki uprzejmości firmy Marshall jeden z nich trafił do firmy Andertons Music, która przygotowała z tej okazji ekskluzywną wideo relację, by podzielić się wrażeniami z ogrywania tego młodego, a już słynnego maleństwa.
Marshall Slash SL5 – pierwsze wrażenia
Uzbrojeni w – jakże by inaczej – Gibsona Les Paul panowie już na wstępie wspominają swoje wcześniejsze miłe doświadczenia z headem Marshall AFD100, którego kompaktową wersją jest testowane obecnie combo. Przechodząc już do samego Marshalla Slash SL5, podkreślają, że wymiary i konstrukcja tego modelu, w połączeniu z użytym głośnikiem Celestion Vintage 30 powodują, że gra on znacznie głośniej i donośniej niż inne wzmacniacze o podobnej mocy. Wszystko po to, by jak najwierniej odtworzyć ton legendarnego gitarzysty GUNS N’ ROSES, który dziś działa już na własny rachunek, wydając płyty pod szyldem po prostu SLASH. Jeśli wierzyć słowom testerów, udało się to w 100%.
Przewidywana cena Marshalla Slash SL5
Rynkowa cena SL5 powinna kształtować się w okolicach 550 – 600 funtów (w przybliżeniu 2 600 – 2 900 złotych), co dla niektórych może wydawać się kwotą zbyt dużą jak na pięciowatowy wzmacniacz domowego użytku. Sęk w tym, że Marshall Slash SL5 zdecydowanie nie jest po prostu jednym z wielu pięciowatowych wzmacniaczy, a jakość oferowanego brzmienia czyni z niego pretendenta raczej do klasy butikowej niż masowej. Patrząc na to w ten sposób, wspomniana cena wydaje się bardzo rozsądna, by nie powiedzieć atrakcyjna. A co wy sądzicie na ten temat?
Czytaj więcej na temat wzmacniacza Marshall Slash SL5:
Raport z NAMM 2013