Autor: Grzegorz Ufnal
Produkty firmy Line 6 cieszą się stale rosnącym uznaniem. Po niedawnych, bardzo udanych premierach POD-ów serii HD i nowej serii wzmacniaczy powstałych przy udziale Reinholda Bognera przyszła kolej na gitary. Tym razem o pomoc zwrócono się do jednego z najlepszych kalifornijskich lutników, Jamesa Tylera. Owocem współpracy jest nowa seria gitar Line 6 Variax James Tyler.
Variaxy zadebiutowały w 2002 roku i od razu wzbudziły zarówno kontrowersje, jak również ogromne uznanie. Zdobywały kolejne nagrody: Najbardziej innowacyjny produkt według magazynu Electronic Musician czy Najlepszy nowy produkt według Guitar Player. Nigdy wcześniej do tej pory gitarzyści nie mieli możliwości uzyskania z jednej gitary tylu brzmień najlepszych i najważniejszych instrumentów, jakie dotąd wyprodukowano. Posiadanie w jednej gitarze w pełni użytecznych brzmień gitar akustycznych (nawet na nylonowych strunach) oraz różnych modeli Gibsonów i Fenderów było poza sferą wyobrażeń.
Variaxy potrafią wprowadzić w osłupienie niejednego gitarowego purystę. Niebywałe jest to, co osiągnięto, wgłębiając się w zagadnienia natury fizycznej, jakie towarzyszą drgającej w gitarze strunie. Problemy wibracji, rezonansu, zależności pomiędzy umiejscowieniem przetwornika względem menzury a brzmieniem gitary opisane zostały modelami matematycznymi i algorytmami. To trochę jak łamanie kodu ludzkiego DNA.
Prawdziwie dobra gitara
Dotychczas w ofercie Line 6 dostępne były Variaxy, które oferowały wyłącznie modelowane brzmienia. Instrumenty nie posiadały w ogóle przetworników elektromagnetycznych, a spora część gitarzystów chciała korzystać z gitary również na drodze klasycznej – analogowej. Duży ukłon należy się producentom, bo wychodząc naprzeciw potrzebom muzyków zaproponowali instrument, który opracowano przy współpracy jednego z najciekawszych obecnie amerykańskich lutników. Zaowocowało to powstaniem wyjątkowego instrumentu.
James Tyler Variax sauté, bez elektroniki służącej do emulacji, jest bardzo dobrej klasy gitarą. Użyte materiały i sposób wykonania odpowiadają bardzo wyśrubowanym, nowoczesnym standardom. Trudno się temu dziwić, bo lutnik James Tyler słynie przede wszystkim z high-endowych produkcji.
Testowany model JTV-59 został wykonany z drewna mahoniowego (korpus i gryf). Profilowany top korpusu wykonano z klonu. Choć instrument jest w kolorze czarnym, to na krawędziach górnej płyty pozostawiono pod lakierem naturalny kolor drewna – to tzw. fake binding, który możemy spotkać również w gitarach PRS. Dostępne są wersje w kolorach Cherry Sunburst oraz Tobacco Burst. Gryf jest wklejany w korpus i zaopatrzony w palisandrową podstrunnicę. Warto podkreślić, że gryf w miejscu łączenia z korpusem posiada niebywale wygodną linię. Profil całego gryfu, określony jako zaokrąglony Tyler ’59, sprawia, że jest to jeden z najbardziej godnych polecenia gryfów, jakie miałem ostatnio w dłoni. Jest dosyć masywny, ale bardzo wygodny w całej skali, również dzięki użytym progom medium jumbo. Całość umożliwia swobodne stosowanie nowoczesnych technik gry. Ucieszyła mnie ta konstrukcja, bo po raz kolejny potwierdza się reguła, iż konkretnej grubości profil z korzyścią wpływa na ogólne brzmienie i rezonans instrumentu.
Druga rzecz to oczywiście przetworniki. Tutaj również pozytywne zaskoczenie, bo zamontowane alnico humbucking są mocno inspirowane klasycznymi PAFami. Mają jednak wyczuwalnie więcej „kopa” w pozycji przy mostku. Variaxy JTV, jak zapewnia producent, są budowane w jednej z najbardziej szanowanych fabryk na świecie z dbałością o zachowanie dokładnych standardów. Każdy instrument jest wielokrotnie sprawdzany na poszczególnych etapach produkcji.
Testowany Tyler Variax JTV-59 jest gitarą, która w całości mocno inspirowana jest tradycją legendarnych instrumentów z lat 50. ubiegłego wieku. Konstrukcja, użyte materiały, przetworniki, menzura 624 mm i ogólny wygląd nie pozostawiają co do tego wątpliwości. Najlepsze wzorce i współpraca z bardzo dobrym lutnikiem mogły przynieść tylko jeden końcowy efekt: bardzo dobrą gitarę, profesjonalną i w pełni użyteczną. Technologia Variax umieszczona w tym instrumencie to kolejny krok naprzód, jaki firma Line 6 wykonuje na drodze gitarowej ewolucji.
Własny custom
Po wciśnięciu przycisku Guitar Model Selector otrzymujemy dostęp do dziesięciu banków pogrupowanych według nazw odpowiadających ogólnej charakterystyce oraz dwa customowe.
W każdym z banków dostępnych jest pięć modeli brzmieniowych, które wybieramy za pomocą przełącznika trójpozycyjnego (tego od przetworników) – tak, tak, nie pomyliłem się! Dodatkowe dwa brzmienia udostępnia przyciśnięcie pokrętła Alternate Tuning (drugie pokrętło – od przestrajania). Zatem choć przełącznik jest trójpozycyjny, w praktyce daje pięć możliwości. To prawdziwy kosmos, bo pod ręką mamy aż sześćdziesiąt różnych brzmień od tele przez strato, LP, ES-y do akustyków dwunastostrunowych, sitaru, dobro i banjo! Ktoś może powiedzieć: „OK., ale to przecież ersatz, a nie prawdziwe gitary”. Brzmienie tych emulacji jest bardzo bliskie idiomu brzmienia każdego z instrumentów, które emuluje. Weźmy pod uwagę taką sytuację koncertową: mamy na dużej scenie z dużym nagłośnieniem oryginały: 1958 Gibson Les Paul Standard, 1959 Fender Stratocaster i na przykład 1959 Martin D-28. Kto usłyszy, że to są te właśnie gitary za milion dolarów? W ślepym teście prawdopodobnie nikt. Z głośników dobiegać będzie idom brzmienia poszczególnych gitar. Usłyszymy rzecz jasna różnicę pomiędzy Gibsonem, Fenderem a Martinem, bo wiemy, jak brzmi Strato i jak brzmi Les Paul, ale czy wiemy, jak brzmi model z roku 1959, a jak z 1962? Znamy tylko idiom brzmienia tych gitar. Właśnie tym posługuje się Variax – idiomem, który w sytuacjach, gdzie potrzeba charakterystycznych cech konkretnej gitary, sprawdza się znakomicie. Robiąc sobie taki ślepy test, złapałem się na tym, że ustawiając (bez patrzenia) pokrętło na jakikolwiek z banków brzmień, bez najmniejszego problemu byłem w stanie zidentyfikować pierwowzór emulacji. Znany mi jest idiom brzmienia Telecastera, oczywiście Strata i LP, ale też ES-335 i ES 175 czy Rickenbackera. Ba, bez problemu byłem nawet w stanie odróżnić czy LP to Standard z humbuckerami, czy też Goldtop (nie żebym słyszał kolory) z pojedynczymi P-90. To bardzo charakterystyczne brzmienia i Variax emuluje je w stopniu dużo bardziej niż zadowalającym.
Najlepszym dowodem na to jest fakt, że ogrywając ten instrument zdecydowanie mniej czasu spędzałem, używając jego naturalnych przetworników. Dużo bardziej inspirujące było używanie emulacji. Ersatz nie ersatz, brzmi to wręcz zjawiskowo dobrze! JTV-59 to doskonały instrument dla wszechstronnych muzyków zmuszonych do używania wielu różnych gitar na scenie. W studiu też znajdzie swoje zastosowanie. Wielka korzyść płynąca z emulacji to praktyczna bezszumowość emulowanych pickupów.
Nawet single nie szumią. To, co dostajemy w postaci fabrycznych ustawień Variaxa, jest bardzo dobre, ale wszyscy, którzy chcą więcej, mogą za pomocą komputera i programu Variax Workbench zaprogramować gitarę (jak to brzmi!) według własnych upodobań, czyli zrobić sobie customa. Na dowolny instrument możemy zamontować dowolny przetwornik i co więcej zaprogramować od razu alternatywny dla niego strój. To kolejna z rzeczy, które rozszerzają funkcjonalność Variaxa – Alternatywne Stroje. Do dyspozycji mamy szereg popularnych dropów, strojów open, bluesowych oraz przestrojenie do skali barytonowej. No i znowu kłaniają się sytuacje sceniczne, kiedy do kolejnych utworów trzeba zmieniać nie tylko instrument, ale też inaczej go stroić. Można wozić ze sobą dwadzieścia pięć gitar w trucku albo dwadzieścia pięć w Variaxie.
Podsumowanie
Dla gitarzystów dużo koncertujących i używających wielu różnych gitar na scenie, również dla tych, którzy używają wielu różnych strojów, ta gitara wydaje się być znakomitym, profesjonalnym narzędziem. Może nawet wybawieniem. Stawiając na szali jej uniwersalność oraz niebywałą wręcz wszechstronność, nie czuję się upoważniony do choćby tylko trochę negatywnej krytyki. Brzmienie bardzo dobre, latencja praktycznie nie zauważalna, no i ogrom możliwości! Również dla gitarzystów, którzy w domowym zaciszu chcieliby mieć pod ręką wszystkie najważniejsze gitary świata.
Cena: 5 161 PLN
Sprzęt dostarczył: Lauda Audio – www.lauda-audio.pl
Strona producenta: http://line6.com
Artykuł ukazał się w kwietniowym wydaniu magazynu TopGuitar (TG 4/2011).