Autor: Grzegorz Ufnal
Marco de Virgilis, założyciel znanej wszystkim basistom włoskiej firmy Markbass daje się teraz poznać także gitarzystom jako DV Mark. Zaprezentowana na tegorocznych targach Musikmesse seria high-endowych wzmacniaczy gitarowych od chwili swojej premiery zbiera coraz pochlebniejsze recenzje.

Pierwszym endorserem i entuzjastą DV Mark jest nie byle kto, bo sam Frank Gambale – ikona stylu fusion, twórca sweep pickingu, ale przede wszystkim gitarzysta o bardzo wyrafinowanym brzmieniu, które dla wielu stało się wzorcowym. Zatem fakt, że taka osobistość swoim nazwiskiem firmuje produkty DV Mark tylko zaostrza apetyty. Również jedno z londyńskich studiów nagraniowych Sphere Studios stało się endorserem tej marki, wybierając DV Mark jako sprzęt bardzo przyjazny studyjnym technikom nagraniowym.
Na dzień dzisiejszy firma DV Mark posiada w ofercie trzy wzmacniacze typu head (15 W, 40 W oraz 120 W), jedno czterdziestowatowe combo w dwóch odsłonach (112 i 212) oraz cały szereg bardzo ciekawych, bo niebywale lekkich kolumn głośnikowych. Ponadto, podobnie jak w przypadku Markbassa, mamy też do dyspozycji firmowe stompboxy (distortion Guitar Tube Maker oraz również lampowy kompresor DVM Compressore). Do testu otrzymaliśmy najbardziej zaawansowaną konstrukcję firmy DV Mark, jaką jest head Bad Boy 120 wraz z kolumną C412 Standard.
Włoski styl
Od strony konstrukcyjnej można powiedzieć, że firma reprezentuje najlepsze cechy brytyjskich konstrukcji. Wzmacniacze budowane są w oparciu o EL84, EL34, a w przypadku testowanego Bad Boy 120 są to lampy KT88. Natomiast jeśli idzie o wykończenie oraz funkcjonalność, mamy tutaj dużą dawkę włoskiej fantazji. Trudno się temu dziwić, bo DV Mark jest w 100% „Made in Italy” z włoską pasją i szczególną dbałością o detale. Trzeba przyznać, że trudno oprzeć się urokowi takich drobiazgów, jak skórzana rączka czy skórzane narożniki. Włosi mają słabość do galanterii i potrafią nią zarażać innych.
Legendarne są ręcznie robione włoskie buty, portfele,meble oraz tapicerka Ferrari czy Lamborghini. Prawdopodobnie wszystkie wymienione rzeczy są dobrze znane większości muzyków, bo nie ma co się oszukiwać, muzycy są wrażliwi również na zewnętrzne piękno. Gustowna skórzana galanteria w wykończeniu Bad Boy 120 to jednak tylko dodatki do bardzo funkcjonalnego i dobrze skonstruowanego wzmacniacza.
Trochę ubolewam nad faktem, że firma w testowanym Bad Boy 120 nie zastosowała (obecnego w pozostałych modelach) swojego autorskiego patentu CPC. Jest to poniekąd zrozumiałe, gdyż wymagałoby to zastosowania dodatkowych lamp w stopniu mocy. Continuous Power Control, bo tak brzmi pełna nazwa, odpowiada za kontrolowaną redukcję mocy wzmacniacza (do 1 W lub 0,5 W) bez utraty właściwości brzmieniowych, jakie uzyskują lampy po odpowiednim rozkręceniu wzmacniacza, czyli grając bardzo głośno. Byłby to bardzo przydatny element wyposażenia Bad Boya , bo wzmacniacz dysponuje niemałą lampową mocą 120 W. Włoscy inżynierowie wszystkich użytkowników Bad Boy 120 obdarowali natomiast czymś niespotykanym pośród innych wzmacniaczy na rynku, mianowicie systemem ATCS. Advanced Tube Control System to system umożliwiający z pomocą złącza umieszczonego na tylnym panelu podłączenie komputera. Dedykowane oprogramowanie pozwala serwisantom oraz użytkownikom na gromadzenie danych i parametrów o stanie wzmacniacza. Ta technologia nie ma wpływu na brzmienie, pozwala natomiast monitorować kondycję i stopień zużycia lamp elektronowych, co z pewnością uchroni nas przed przykrymi niespodziankami w postaci nagłych awarii. Nikogo nie dziwi fakt, że komputery mówią nam o tym, co dolega naszym samochodom, ale w przypadku wzmacniaczy lampowych takich możliwości jak dotąd nie mieliśmy. Zarówno wzmacniacz, jak i kolumna w wyglądzie stanowią bardzo udane połączenie klasyki i nowoczesności, i na tym polu DV Mark zdecydowanie wyróżnia się pośród konkurencji.

Budowa i brzmienie
Bad Boy 120 jest trzykanałową konstrukcją opartą na pięciu lampach ECC83 oraz dwóch lampach mocy KT 88. To w dużym stopniu określa jego zdecydowanie sceniczne przeznaczenie. Wszystkie wzmacniacze z lampami KT 88 są piekielnie głośne i tak też jest w przypadku bohatera niniejszego testu.
Taka moc drzemiąca w pozornie małej i lekkiej obudowie oraz niebywale lekkiej paczce 4 × 12 to rzadkość i ogromny plus. Wreszcie gitarzyści mają „lżejsze” życie! Przez metalową siatkę obudowy wzmacniacza daje się dostrzec sporych rozmiarów transformatory, z których zasilający jest toroidalny.
Całość zmontowana jest na płytkach PCB. Podoba mi się rozsądne wprowadzanie nowszych technologii do lampowych wzmacniaczy. Wydajność jaką oferują transformatory toroidalne przynosi tylko korzyść dla nas użytkowników, podobnie jak montowanie układu na płytkach PCB. Nie ma żadnych racjonalnych podstaw, aby tego nie robić. Techniki z przeszłości, jak point to point w dzisiejszych nowoczesnych konstrukcjach i technologiach mają niewielką rację bytu. Do testu wykorzystałem klasycznego Gibsona SG ‘61 Reissue.
DV Mark w każdym z trzech kanałów posiada identyczny rozkład pokręteł: trzypasmową korekcję, Gain, Master i Presence. Kanał pierwszy charakterem przypomina Marshalla, tutaj nawet po maksymalnym odkręceniu Gainu pojawia się tylko niewielki, miły dla ucha crunch. Korekcja działa w tym kanale również podobnie do marshallowskiej, czyli Bass i High w nieco ograniczonym zakresie. Sporo możliwości kreowania brzmienia znajdziemy w środkowej części pasma. Kanał drugi to, jak nietrudno się domyślić, kanał Crunch. W relacji do kanału pierwszego zyskujemy tutaj więcej gainu o bardzo okrągłym charakterze.
Filozofia konstruktorów jest bardzo spójna, bo kanał trzeci jest naturalną konsekwencją dwóch poprzednich kanałów, nie zaś próbą umieszczenia w jednej obudowie trzech kompletnie różnych, a przez to trudnych do opanowania brzmieniowo modułów. Wzmacniacz dzięki takiej spójności zyskuje wyraźną, własną brzmieniową osobowość, co w moim odczuciu jest cenne pośród ogromnej konkurencji, jaka panuje na rynku. Trzeci kanał dysponuje bardzo dobrym, nasyconym i nowoczesnym przesterem na miarę Mesy, czy raczej Bognera, bo to, co wyraźnie daje się usłyszeć podczas ogrywania Bad Boy 120, to charakterystyczny i bardzo pożądany przez gitarzystów „brown sound”. Wzmacniacz zdumiewa dynamiką i szybkością reakcji. Na pewno jest to w dużej mierze zasługą dedykowanej kolumny głośnikowej z zamontowanymi czterema neodymowymi głośnikami firmy B&C. Głośniki są tajemnicą wyjątkowo niskiej, bo wynoszącej 21 kg wagi tej paczki. Obudowa mimo wszystko nadal klasycznie wykonana jest ze sklejki. Unikając słownej ekwilibrystyki można stwierdzić, że testowany zestaw od pierwszych dźwięków brzmi znakomicie. Jest to brzmienie, które możemy uplasować obok takiego, jakie kojarzymy z najlepszymi wzmacniaczami pochodzącymi ze słynnych manufaktur. DV Mark wypada tutaj zdumiewająco, bo debiutując wzmacniaczami lampowymi dla gitarzystów od razu wskoczył na poziom nieosiągalny dla przeciętnej wzmacniaczowej „konfekcji”.
Jest jeszcze kilka ciekawostek, o których trzeba wspomnieć. Bad Boy 120 posiada bardzo przydatny układ opóźniający załączanie napięcia anodowego lamp. Kiedy włączysz Power, czerwona kontrolka przez 30 sekund będzie migać, a kiedy zaświeci ciągle to znak, że można bezpiecznie włączyć Standby. Bardzo rozsądne rozwiązanie, pomagające znacznie przedłużyć żywotność lamp. Na tylnym panelu znajdziemy między innymi gniazda pętli efektów oraz dwa pokrętła umożliwiające precyzyjne jej dopasowanie. Mamy możliwość płynnego wyboru pomiędzy pętla szeregową a równoległą.
Podsumowanie
Frank Gambale powiedział o DV Mark: „Znalazłem wzmacniacz, który pasuje do mnie i tak jak ja ma włoskie korzenie. Wystarczy się podpiąć i grać… od razu znakomity dźwięk bez konieczności poszukiwań”.
Prawdą jest, że po podłączeniu gitary dostajemy od razu bardzo wysokiej jakości dźwięk, więc w stwierdzeniu Gambale’go nie ma endorserskiej kokieterii. Warty wyróżnienia jest fakt, że włoski producent oferuje nam standard wysokiej jakości, ale w uczciwej i rozsądnej cenie. Kilka urokliwych detali w wykończeniu tego wzmacniacza, podkreślających jego włoski styl z pewnością ucieszy każdego estetę. DV Mark jest nową firmą, która szanuje wielką tradycję klasycznych wzmacniaczy gitarowych, ale czyni je bardziej praktycznymi, wszechstronnymi, niezawodnymi oraz poręcznymi.
Cena:
Bad Boy 120 – 5 380 PLN
C212 – 3 660 PLN
Sprzęt dostarczył
Konsbud-Audio
tel. 22 644 30 38
www.konsbud-audio.pl
Strona producenta
www.dvmark.it
Test ukazał się w numerze TopGuitar grudzień 2010.