Idea kolumn głośnikowych z własną końcówką mocy nie jest jeszcze zbyt popularna wśród muzyków, ale czasy się zmieniają radykalnie, dlatego już teraz warto przyjrzeć się bliżej temu urządzeniu.
Oczywiście nie jest to jakiś wielki przełom w myśleniu o nagłaśnianiu gitary, bo kilka firm już wcześniej oferowało właśnie takie końcówki niezbyt wielkich mocy z dedykowanym głośnikiem, ale być może po pandemii okaże się, że kompaktowy, „czysty” w formie i minimalistyczny w funkcjach sprzęt okaże się tym, czego najbardziej potrzebujemy?
Wbrew pozorom nasz DV Mark Powered Cab 112/60 ma wiele zastosowań i nie jest tak do końca pozbawiony preampu, choć dwa potencjometry robiące za całą kontrolę brzmienia i głośności na to nie wskazują. Po pierwsze 60 W wystarczy w zupełności by to combo sprawdziło się zarówno w domu, jak i w studiu czy na klubowej scenie. Co prawda jest to 60 W uzyskane ze stopnia mocy w klasie D, jednak, spokojnie poradzi sobie z sygnałem płynącym z gitary elektrycznej we wspomnianych wyżej sytuacjach. Gdy poddamy go jeszcze wzmocnieniu przed wejściem, czyli między gitarą a naszym DV Markiem znajdzie się jakiś zewnętrzny preamp, procesor, profiler czy po prostu pedalboard, wówczas śmiało możemy wskakiwać z takim zestawem na każdą półkę. Tajemnica została wyjawiona – nasze ascetyczne combo zostało stworzone do pracy wraz z najnowocześniejszymi zabawkami gitarowymi jakie tylko możemy sobie wyobrazić. Wiadomo, ze Kemper, Headrush, Helix, czy tym bardziej sam łańcuch efektów same nie zagrają i tu właśnie z pomocą przychodzi nam DV Mark Powered Cab 112/60.
Budowa
DV Cab 112/60 to konstrukcja półotwarta, lekka i zwarta konstrukcyjnie. Posiada zarówno zbalansowane (symetryczne), jak i niezbalansowane (niesymetryczne) wyjście, co pozwala robić dalej z sygnałem czego dusza zapragnie. Mamy także możliwość podpięcia zewnętrznej kolumny, by uzyskać np. efekt stereo. Bardzo przydatna okazuje się kontrolę odpowiedzi, aby przejść od płaskiego i neutralnego zachowania do wyraźnie wzmacniacza gitarowego. Regulator Response pozwala na analogowe przejście od Flat i Neutral do blaskomiotnego Guitar Amp. To całe spektrum daje nam szeroką gamie opcji tonalnych, od jazzujących, przez cały pop aż po rock, choć oczywiście przesterowania tu nie uświadczymy. Moc jest dostarczana przez 60-watowy wzmacniacz mocy MPT (Mark Proprietary Technology). To nic innego jak wzmacniacz impulsowy w klasie D, ale faktycznie zaprojektowany specjalnie dla DV Mark, by w miarę wiernie oddawał charakter instrumentu i jednocześnie emulował ostatni lampowy stopień mocy. Wyjście głośnika zewnętrznego umożliwia podłączenie drugiej obudowy (minimalna impedancja 8 omów).
Brzmienie
Brzmienie
Ktoś ładnie napisał, że nasz DV Mark Powered Cab 112/60 , a w szczególności wzmacniacz mocy, zaprojektowano tak, aby „gloryfikować brzmienie Twojego instrumentu”. Pięknie powiedziane, ale implikuje to jedną zasadniczą myśl: ten nasz instrument powinien być w takim razie nienaganny brzmieniowo. Czy musimy być w takim razie w 100% zadowoleni z brzmienia naszego wiosła, by cieszyć się w pełni z tego comba? No właśnie nie do końca. Na całe szczęście. Przecież po to mamy na panelu regulację Flat – Guitar Amp, by właśnie podkolorować nieco sound, by stał się on bardziej dźwięczny, bardziej kolorowy, bardziej tonalny i dotyczy to każdego wiosła, nawet tego za 500 złotych.
Ten potencjometr naprawdę wiele daje, by nie powiedzieć, że czyni cuda. Z płaskiego soundu tworzy bajeczne mieniące się kolorami barwy. W okolicach pozycji Guitar brzmieniu najbliżej jest do idiomy Marka Knopflera z lat 80. a nawet Steve Ray Vaughana. Oznacza to, że chyba jednak piękniej to wszystko brzmi na singlach, ale oczywiście pasywne humbuckery też zaśpiewają tu wybornie.
Sound DV Mark Powered Cab 112/60 to oczywiście nie jest wzorzec z Sevre, ale z przyczyn pozbawienia go klasycznego toru przedwzmacniacza, powinien uchodzić on za bardziej wiarygodny od standardowych konstrukcji. W skrajnych przypadkach w torze sygnałowym wzmacniacza mamy trzy stopnie mocy (preamp, wtórnik katodowy, końcówka mocy), a do tego jeszcze inwertery fazy (przy końcówkach przeciwsobnych push-pull) i inne cuda, których nie widać, ale do których istnienia jesteśmy przyzwyczajeni. Jest on zatem bardziej transparentny (przynajmniej na ustawieniach bliższych Flat) i, jako się rzekło, wiernej oddaje brzmienia naszego instrumentu. Nie zawsze potrzebujemy masy gainu i drive’u na preampie, czasami warto zatrzymać się w tej pogoni za modulacjami i wsłuchać się w prawdziwy ton naszej gitary. Może zbyt często nakrywamy go filtrami i zniekształceniami, może ona potrafi pięknie zagadać sama z siebie? To może być ważne odkrycie, które umożliwi nam DV Mark Powered Cab 112/60. Jest on także stworzony do współpracy z pedalboardem albo jakimś procesorem efektów.
Emiterem dźwięku, odpowiedzialnym za jego charakter jest tu oczywiście głośnik, który, zgodnie z ideą urządzenia powinien być jak najbardziej transparentny. Wybór padł na 12-calowy głośnik NEO Pearl White. Może nie jest on tak popularny jak np. Celestion, czy ElectroVoice, ale Marco de Virgiliis zapewnia, że został specjalnie wybrany, prawdzony na wszystkie sposobi i faktycznie jak na moje ucho niczego mu nie brakuje – swobodnie znosi wysokie poziomy głośności, jest czytelny nawet przy nieznośnie przesterowanej jeździe i wiernie oddaje każdy artykulacyjny niuans gry. Podobno Marco De Virgiliis od wielu lat upierał się przy neodymowych głośnikach i ten upór dał rezultat – wprowadził w końcu na rynek wyjątkowo lekkie i reprezentacyjnie brzmiące kolumny oparte na autorskich głośnikach, ogarniających każdy gatunek, od country po rock.
