Gdy spojrzymy na to zestawienie, rok 1975 okazuje się jednym z najbardziej interesujących w muzyce rockowej i gitarowej. Przez litość nie będziemy porównywać go do 2025 i muzycznej wagi nadchodzących w tym roku premier. A tymczasem wsiadamy w wehikuł czasu i przenosimy się 50 lat w przeszłość.
Przy tej okazji chcemy zaznaczyć, że to nie jest kompletna lista, bo tych wspaniałych płyt spokojnie mogło by być dwa razy tyle. Wystarczy wspomnieć o takich płytach z 1975, jak Paul McCartney & Wings „Venus and Mars”, Bob Dylan „Blood on the Tracks”, Electric Light Orchestra „Face the Music”, David Bowie „Young Americans”, czy Fleetwood Mac „Fleetwood Mac”. Wybraliśmy jednak te najbardziej znaczące dla historii rocka i najbardziej rockowe z rockowych, przynajmniej naszym zdaniem. Zapraszamy na ich wspólne 50. urodziny.
Queen „A Night at the Opera”
Prawdziwy pokaz wszechstronności Queen, pełen rozmachu i eksperymentów. Od operowego „Bohemian Rhapsody” po zabawne „Lazing on a Sunday Afternoon” – każdy utwór to zupełnie inny, nowy świat muzyki rockowej. To nie tylko album muzyczny, to operowe doświadczenie!
Pink Floyd „Wish You Were Here”
Ten album to melancholia, tęsknota i geniusz zamknięte w dźwiękach, które zdają się rozciągać w nieskończoność, a każdy akord dotyka głęboko ukrytych emocji. Jednocześnie jest to hołd dla byłego członka zespołu, Syda Barretta, a „Shine On You Crazy Diamond” i tytułowy utwór to jedne z najbardziej poruszających momentów w muzyce rockowej w ogóle.
Aerosmith „Toys in the Attic”
Co tu dużo pisać, klasyk hard rocka, który wypełniają chwytliwe riffy i mocny, charyzmatyczny wokal Stevena Tylera. „Walk This Way” i „Sweet Emotion” to kawałki, które na stałe wpisały się w historię muzyki, a nawet popkultury.
Kiss „Alive!”
Jeden z najbardziej ikonicznych albumów koncertowych, doskonale oddający energię występów Kiss. Koncertowa bomba, w której każdy utwór eksploduje energią, jakbyśmy stali w pierwszym rzędzie pod sceną.
Led Zeppelin „Physical Graffiti”
Dwupłytowy album pełen rockowej różnorodności – od epickiego „Kashmir” po akustyczne „Bron-Y-Aur Stomp”. To Led Zeppelin w najlepszym wydaniu, pokazujący ich muzyczną wszechstronność. Arcydzieło rozciągające się niczym otwarty krajobraz – po horyzont wypełnione detalami, nastrojami i brzmieniami.
Black Sabbath „Sabotage”
Mocny i intensywny album, który pokazuje, jak powinien przebiegać rozwój zespołu we właściwym kierunku. Jeden z absolutnych kanonów rocka i gitary. „Hole in the Sky” i „Symptom of the Universe” to doskonałe przykłady ciężkiego brzmienia i mrocznego klimatu Black Sabbath.
Nazareth „Hair of the Dog”
Proste, surowe riffy z charakterystycznym wokalem Dana McCafferty’ego dają tu czysty rockowy testosteron – „Hair of the Dog” kipi dzikim brzmieniem, a „Love Hurts” udowadnia, że nawet twardziele potrafią uronić łezkę.
Jeff Beck „Blow by Blow”
Instrumentalny album pełen genialnych partii gitarowych, które łączą jazz, rock i funk. Jeff Beck pokazuje tu swój nieprzeciętny talent i muzyczną wizję. Każdy utwór to małe arcydzieło, w którym gitara mówi więcej niż tysiące słów. Ponadczasowa rzecz.
Ted Nugent „Ted Nugent”
I znowu dzikie riffy generujące niepowstrzymaną siłę. Debiut, który eksploduje energią i charakterystycznym brzmieniem Nugenta. „Stranglehold” to oczywiście główny punkt programu – hipnotyczny utwór z wciągającymi solówkami, w którym Nugent wstrząsnął ówczesnymi fundamentami rocka.
Rainbow „Ritchie Blackmore’s Rainbow”
Ten album Rainbow to świetne połączenie rocka i elementów fantasy. Ritchie Blackmore i Ronnie James Dio tworzą tu niezapomniany duet – Blackmore w najwyższej formie, a Dio wyśpiewuje teksty, które przenoszą w świat fantasy. „Man on the Silver Mountain” to hymn dla wszystkich, którzy w rocku szukają czegoś większego niż „tu i teraz”.