W 2009 roku Gibson ogłosił współpracę z Authentic Hendrix LLC, czyli firmą zarządzającą muzyką, nazwiskiem i wizerunkiem Hendrixa. Wszystko w celu stworzenia gitary z sygnaturą Mistrza. Byłoby to jak najbardziej OK, gdyby nie mały szczegół – nowa gitara miała mieć kształt… Stratocastera!
Plan marketingowy był taki, żeby podpierając się legendą Jimiego stworzyć pakiet startowy dla młodych, początkujących gitarzystów. Gitary te miały być najważniejszą częścią trzech kompletów sprzętu: Little Wing, Signature oraz Experience. W związku z tym, wcześniej, w 2006 roku powstała sygnowana wersja Flying V Jimiego, a później sygnowany SG, na którym także grał Jimi. Trzeci model z tej linii przypominał natomiast… Fendera Stratocastera. Pakiety sprzedawano wraz z małym piecykiem, kablem, kostką fuzz, instruktażowym DVD, a w najdroższym modelu z limitowaną edycją koszulki i bandany.
To był szok. Kształt korpusu Gibsona bezsprzecznie przypominał Stratocastera. Zmieniona została natomiast główka, aby ominąć kwestie prawne – tutaj nie udało by się wygrać ewentualnej sprawy sądowej. W marcu 2009 roku Fender przegrał co prawda proces o naruszenie „znaku towarowego” w związku z podobieństwami kształtu korpusu (dotyczyło to Stratocastera, Telecastera i Precision Bass), ale z główką to już nie było takie oczywiste, postanowiono więc nie ryzykować.
Co ciekawe singiel przy mostku był pochylony w drugą stronę, podobno aby naśladować brzmienie gitary praworęcznej, ustawionej do góry nogami. Gitara ta była reklamowana przez Gibsona w Authentic Hendrix LLC jako „gitara, na której grałby Jimi, gdyby żył w 2009 roku”…
Ostatecznie przedsięwzięcie to zostało bardzo szybko znienawidzone zarówno przez fanów, jak i krytyków Gibsona. W związku z tym wszelkie wzmianki o Gibsonie Stratocasterze oraz jego specyfikacji zostały usunięte ze strony internetowej Gibsona wkrótce po premierze. Okazało się, że są pewne granice, których nie warto przekraczać…
Zanim jednak projekt został zlikwidowany, produkcja już trwała. Podobno wyprodukowano kilkaset korpusów, ale ile z nich zostało w pełni ukończonych lub zmontowanych, tego nie dowiemy się chyba nigdy, bo najprawdopodobniej zostały w jakiś sposób zutylizowane. Najciekawsze jest jednak to, że kilka sztuk się ostało, co czyni je dzisiaj kolekcjonerskimi rarytasami.
Gibson twierdził, że wszystkie zostały zniszczone, ale to chyba nie prawda. Przynajmniej jeden z nich trafił na aukcję Reverb w 2019 roku i został natychmiast kupiony przez YouTubera o pseudonimie Trogly. Podobno był to model, który został wysłany jeszcze przed premierą – otrzymał go Marko Coconut w celu nakręcenia instruktażowego DVD, które było dołączone do pakietu. Najwyraźniej nie został zwrócony do producenta. Na instruktażowym DVD pokazane są trzy gitary (po jednej z każdego pakietu) – więc powstały co najmniej trzy prototypy.
Oto filmik opowiadający nieco więcej na temat tego chyba najdziwniejszego (najodważniejszego?) pomysłu Gibsona.