Proponujemy zestawienie najlepszych koncertów w historii rocka, uwiecznionych na płytach. Najlepiej zarezerwować sobie na lekturę tego artykułu cały wieczór, bo, gwarantujemy, że ta muzyka wciąga.
Każdy szanujący się zespół powinien mieć w swojej dyskografii choćby jeden album koncertowy, pokazujący realną „siłę ognia” kapeli. Skądinąd wiadomo także, że niektóre składy wybitnie nadają się na scenę i spisują się na niej o wiele lepiej niż inne. Są wręcz zespoły stadionowe, które najlepiej czują się przed dziesiątkami albo setkami tysięcy fanów.
Oto nasz redakcyjny, subiektywny wybór koncertówek wszechczasów, przy czym zawęziliśmy wybór do kapel rockowych hardrockowych i metalowych. Zastosowaliśmy oczywiście kryterium gustu muzycznego, ale także obiektywnych, często ponadczasowych walorów poszczególnych koncertów. Wyszło z tego, jak sądzimy, całkiem interesujące zestawienie.
Deep Purple „Made In Japan”
Bezapelacyjne podium, a może nawet pierwsze miejsce na „pudle”. Zespół Deep Purple w 1972 roku był w szczycie swojej formy. Co prawda nieporozumienia zaczynały już nabrzmiewać w zespole, ale na zewnątrz jeszcze wówczas niewiele wychodziło. Skądinąd wiadomo także, że konflikt czasami przekuwa się w kreatywność, a taki ferment może spowodować kompletnie zaskakujące, pozytywne zespołowe interakcje i napięcia, także, a może przede wszystkim, podczas występów. W każdym razie „Made In Japan” to fenomenalna emanacja mistrzowskiej formy zespołu, który był wówczas jednym z dosłownie kilku najlepszych koncertowych składów na świecie. Niesamowite improwizacje, blaskomiotne solówki, monumentalne formy utworów i osobowości muzyków spowodowały, że naszym zdaniem ten podwójny album nie ma sobie równych w muzyce hard rockowej.
The Who „Live At Leeds”
Pete Townshend nie tak dawno powiedział, że heavy metal w pewnym sensie zaczął się od tej koncertówki. Opisany w momencie wydania przez New York Times jako „najlepszy album rockowy na żywo, jaki kiedykolwiek powstał”, został nagrany na kampusie uniwersyteckim w Leeds w Anglii w lutym 1970 roku i zawiera kilka odważnych wykonań, w tym „Young Man Blues”, napisany przez jazzowego mistrza Mose’a Allisona. The Who zagrali także cover „Eyesight To The Blind” Sonny’ego Boya Williamsona. Oprócz ich własnych wczesnych hitów, takich jak „I Can’t Explain” i „Happy Jack”, pozycją obowiązkową była rozszerzona, fenomenalna wersja „Tommy”. Na końcu mamy jeszcze „My Generation” i „Magic Bus”, co dopełniło hardrockowego charakteru płyty.
U2 „Under A Blood Red Sky”
Uchwyceni u progu świetności. Jeszcze młodzi, pełni buntu i autentycznego żaru, wylewającego się z każdej granej przez nich nuty. „Under A Blood Red Sky” zasługuje na swoją reputację – jest jednym z przełomowych momentów w karierze U2. Koncert, który został również wydany jako wideo, został nagrany w niesamowitym amfiteatrze Red Rocks w Kolorado w czerwcu 1983 roku. Koncert odbył się po ulewie, ale pomimo (albo właśnie z tego powodu) tych „wilgotnych” warunków U2 dali wspaniały przykład żywego, angażującego emocjonalnie rocka, ze szczególnie z doniosłą wersją „Sunday Bloody Sunday”. Moment przedstawiający Bono niosącego białą flagę pokoju jest jednym z najbardziej znanych obrazów w historii współczesnego rocka.
Jimi Hendrix „Jimi Plays Monterey”
Nie ma drugiego takiego koncertu, osadzonego w historii rock and rolla i na wskroś gitarowego, który wywarłby większy wpływ na kierunek gitarowej ekspansji, niż występ Jimi Hendrix i The Experience na Monterey Pop Festival w 1967 roku. Dziewięć utworów, które całkowicie zachwycają, hipnotyzują i przypominają, dlaczego Hendrix był tak ważną postacią w muzyce i najważniejszą postacią gitary. To nie jest tylko wspaniały album, ale wielki kawał historii, w której Jimi Hendrix na naszych oczach wspina się właśnie na szczyt.
https://youtu.be/fe82eYRjiBU
Queen „Live At Wembley”
Najbardziej znanym zespołem „stadionowym” był w latach 80. Queen. „Koncerty na Wembley w 1986 roku były ukoronowaniem naszej kariery” – mówi Brian May. „Jako zespół byliśmy na samym szczycie. Freddie ma fenomenalny kontakt z publicznością. Być u siebie, w rodzinnym Londynie i grać przez dwa wieczory z rzędu na pełnym ludzi stadionie to gigantyczna satysfakcja i zaszczyt. W dodatku żaden z nas nie podejrzewał, że gramy razem niemal po raz ostatni…”. Koncert odbył się podczas trasy „The Magic Show” i faktycznie była to czysta muzyczna magia. Zespół owinął sobie tłum wokół małego palca i dał jeden z najpiękniejszych, najbardziej wzruszających i poruszających koncertów w historii muzyki rockowej. Jak dobrze, że zostało to uwiecznione!
https://youtu.be/Cov8oKUChWo
Nirvana „MTV Unplugged”
Są fani, dla których ten akustyczny set Nirvany jest ważniejszy, niż ich regularne studyjne albumy. Co ciekawe nastąpiła tu dekonstrukcja ich brzmienia i grunge’owej siły, aby odsłonić nową stronę – bardziej wrażliwą, opartą na melodii i bardziej (jak na nich) wyrafinowanym aranżu. Okazało się, że Nirvana to nie tylko hałas, demolka, sex, drugs & rockandroll, ale także kawał wartościowej, może za mało docenianej, muzyki. Kilka coverów (Bowie i Lead Belly) oraz hity zespołu na zawsze zyskały inny status – stały się pełnowartościowymi dziełami muzycznymi tout court a Kurt Cobain utrwalił swój wizerunek jako gwiazdy rocka, która posiadła wielki muzyczny talent.
Johnny Cash „Johnny Cash at Folsom Prison”
Jeden z najciekawszych występów live zrealizowanych w latach 60. Cała otoczka wydarzenia, postać niepokornego Casha i miejsce występu dały wielką muzyczną historię zaklętą na płycie. Na wstępie z ust Johnny’ego Casha padają między innymi słowa: „Ten koncert jest nagrywany i będzie wydany przez Columbia Records więc nie wolno wam krzyczeć takich słów jak „gówno” czy „do diabła”. W 13 lat po nagraniu utworu „Folsom Prison Blues”, Johnny Cash w końcu trafił z występem do właściwych adresatów piosenki i jednocześnie poczuł prawdopodobnie najbardziej doceniającą go publiczność. Warto wczuć się w atmosferę uwiecznioną na tym nagraniu i na przykład posłuchać jak zabrzmiał „Cocaine Blues” w pomieszczeniu pełnym skazańców…
Cream „Wheels Of Fire”
Od tego wiele się zaczęło w hard rocku. Pierwsze power trio improwizujące na potęgę. Podwójny album nagrany między lipcem 1967 a kwietniem 1968, „Wheels Of Fire” to „reprezentacyjna” płyta Cream w ich najlepszym wydaniu. Disc One nagrano w Winterland Ballroom i Fillmore West, a Disc Two w Atlantic Studios w Nowym Jorku. Jack Bruce, Eric Clapton i Ginger Baker posiadali niezwykłą muzyczną empatię i razem kreowali niepowtarzalne interpretacje coverów („Crossroads” Roberta Johnsona, „Sittin On Top Of The World” Howlina Wolfa) jak i swoich kawałków. Synergia w czystej postaci. Wszyscy w wybornej formie, odkrywali w tamtych czasach możliwości koncertowe zespołu rockowego, a taki „Toad” na przykład to epicki 16-minutowy majstersztyk, zawierający jedną z najlepszych solówek Bakera w historii.
Rush „Exit… Stage Left”
Materiał na „Exit… Stage Left” został zebrany podczas koncertów w Szkocji i Kanadzie. Album (druga koncerówka w dyskografii Rush), był potwierdzeniem ich przekonań, by nie powiedzieć wiary w progresywnego rocka („My się nie zmieniliśmy, to wszyscy inni się zmienili!” mówią notatki ze wstępu) i dalej jest jednym z ulubionych albumów ich fanów. Wspaniałe kompozycje łączą się tu z koncertowymi formami tych kawałków ich przebojowością (który prog rockowy zespół miał tak przebojowy repertuar?!), gitara Alexa Lifesona łączy się z potężnym basem Geddy Lee i jego bardzo śpiewnym wokalem, a Neil Peart po raz kolejny pokazał, dlaczego był jednym z najlepszych perkusistów rockowych na świecie. Tak wiele tu porywających momentów, szkoda, że już nigdy nie zagrają razem…
Led Zeppelin „The Song Remains The Same”
Trzy lata po nagraniach zrealizowanych w Madison Square Garden, podczas bijącej rekordy sprzedaży trasy koncertowej Led Zeppelin z 1973 roku, gitarzysta Jimmy Page wszedł do studia, aby zmiksować utwory przeznaczone do wydania jako „The Song Remains The Same”. Album został wydany wraz z filmem z koncertu i z miejsca stał się niemal legendarny. Zespół przez wielu krytykowany (gwiazdorstwo, kontrowersyjny manager), wykorzystał szansę i zaprezentował się na płycie jako jedna z najlepszych kapel rockowych wszechczasów. Wersje „Rock and Roll”, „Heartbreaker”, czy „Whole Lotta Love” oszałamiają żywiołowością i surowością, a 29-minutowa wersja „Dazed And Confused”, pokazuje wybitne umiejętności Johna Bonhama. Mamy tu także doskonałą wersję „Stairway To Heaven”, która nadal pozostaje jednym z najwspanialszych dzieł rocka XX wieku.
Slayer „Decade of Aggression”
Podwójny album koncertowy Slayera „Decade of Aggression” został wydany w 10. rocznicę powstania kapeli i był ich pierwszym albumem live. Koncert zarejestrowany został podczas legendarnej trasy koncertowej „Clash of the Titans” (Megadeth, Slayer, Testament i Suicidal Tendencies), uchwycił surowy sound, niepokojący przekaz „liryczny” tudzież brutalną, wręcz porażającą jak na tamte czasy siłę muzyki zespołu. Nie było wówczas i nie ma do dzisiaj drugiego tak prawdziwie metalowego zespołu.