Testował: Maciek Warda
Testowany instrument pochodzi z akustycznej serii Earth, która weszła na światowe rynki na początku lat 90.; model Grand OP jest jednym z jej najnowszych przykładów. Jego prostota i naturalna organiczność potrafią zauroczyć.

Jeśli takie instrumenty mają dzisiaj do dyspozycji początkujący gitarzyści, to zacznę chyba żałować, że nie urodziłem się dwadzieścia lat później. Epoka kupowanych „na dobry początek” Defili słusznie minęła, ale lata 80., w których sięgałem po pierwszą gitarę, i tak były pod tym względem lepsze niż początki polskiego rock and rolla, kiedy to niemal w ogóle nie było takich instrumentów na rynku. Jeśli ktoś znalazł na strychu zakurzonego starego akustyka, mógł się nazywać prawdziwym szczęśliwcem. Teraz za mniej niż jedną trzecią średniego wynagrodzenia w Polsce (około 3500 zł brutto – tylko nie pytajcie mnie, kto tyle zarabia…) zawodowcy mają możliwość powrotu do korzeni, a początkujący szansę całkiem udanego startu, który na pewno nie zniechęci ich do kształtowania swoich zdolności. Elektryczne Corty od dawna prezentują wyśmienitą jakość, a od pewnego czasu również i akustyki tej marki ciężko i efektywnie pracują na opinię solidnych, dobrze brzmiących wioseł ze średniej i niższej półki cenowej. Oto, co ma do zaoferowania Cort Earth Grand OP.

Budowa
Dzięki matowemu wykończeniu instrumentu, pięknym naturalnym kolorom, mieszającym barwy skrzypiec z Cremony i kawy cappuccino, brakowi sztucznego bindingu oraz zapachowi prawdziwego drewna, bliskość tego instrumentu to jak obcowanie z jakąś pierwotną, lutniczą sztuką. Takie skojarzenia są jak najbardziej słuszne, ponieważ idea, która przyświecała konstruktorom podczas budowania tej gitary, to zbliżenie się do kanonu brzmienia z czasów, gdy akustyki przezywały swój złoty wiek, a więc okolicy lat 70. Nie było wówczas tyle ich odmian co teraz, ale zazwyczaj prezentowały jakość lepszą od współczesnej masówki. Z drugiej strony mamy dzisiaj taki wybór instrumentów wszystkich typów i ze wszystkich segmentów, że być może złoty wiek akustyków ma miejsce właśnie teraz?
Precyzja wykonania i ergonomia Corta Earth Grand OP to już wyznaczniki czasów współczesnych. Nie ma tu miejsca na przykre niespodzianki, producent cały czas zachowuje bardzo wysoki poziom wykonania.
Płyta wierzchnia jest lita (jeden kawałek) i wykonana ze świerku Sitka. Oznacza to, że prawdopodobnie z każdym rokiem będzie ona rezonowała lepiej i pojawiać się mogą całkiem nowe alikwoty, niesłyszane przy pierwszym rozgrywaniu instrumentu. Niemal każdej gitarze akustycznej potrzebne jest rozegranie, więc jeśli oczekujemy od niej pełni możliwości, musi to być współpraca obliczona na wiele lat. Dopełnieniem kształtu dreadnought są mahoniowe boczki i spód wykrojony również z jednego kawałka tegoż drewna. Szyjkę razem z ultraprecyzyjnie wklejoną główką także wykonano z mahoniu, a podstrunnicę tradycyjnie już z drewna palisandrowego.
Nie ma tu cutawaya, nie ma żadnego wbudowanego preampu, a więc mamy do czynienia z najprostszą formą gitary akustycznej. Klucze typu die-cast są niklowane, z czarnymi główkami i pozwalają na płynne i precyzyjne strojenie. W gitarach akustycznych zaczepy na pasek to moim zdaniem również istotna sprawa, ale w tym przypadku, mamy tylko jeden – drugi koniec paska należy zawiązać na główce, jak to za starych, dobrych czasów czynili wszyscy znani bardowie.
Dovetail Neck Joint to jeden z najstarszych i najlepszych sposobów łączenia gryfu z korpusem w gitarach akustycznych. Polega on na wyfrezowaniu w klocku korpusu od strony szyjki trapezowatego otworu, w który wciska się koniec szyjki w kształcie klina o tych samych wymiarach. Zapewnia to prostotę montażu, dużą wytrzymałość i sztywność połączenia oraz przede wszystkim – skuteczne przenoszenie wibracji w jedną i drugą stronę, również tych płynących z płyty wierzchniej. Oprócz pręta napinającego w szyjce, elementem usztywniającym konstrukcję jest Advanced Scalloped X-Bracing, czyli autorski system Corta, polegający na odejmowaniu masy ożebrowaniu w odpowiedni sposób i w odpowiednich punktach, by pozwolić płycie wierzchniej lepiej rezonować, a tym samym pełniej brzmieć nawet przy niezbyt energicznej grze. Podobne sposoby stosuje się też m.in. w Martinach (czyli gitarach z najwyższej półki), jest to więc sprawdzona i bardzo efektywna metoda. Zobaczmy, czym zaowocowała ona w wypadku testowanego Corta. Na koniec zwróćcie uwagę na brak bindingu, który wcale nie szkodzi wizerunkowi tego minimalistycznego instrumentu, oraz na rozetę (Multiple Red Pearl Acryl), stanowiącą oprócz loga na główce jedyny ozdobny element Corta Grand OP.

Komfort i brzmienie
Wyjątkowo urzekające połączenie prostej powierzchowności, bardzo naturalnego w odczuciu charakteru Corta Earth Grand OP i jego nienagannego wykończenia dają sporą przyjemność gry. Akcja strun jest ustawiona tak, by wypośrodkować potrzeby bardziej profesjonalnych muzyków i zwykłych grajków – w miarę dobra do wysmakowanej gry i trudnych funkcji oraz do prostej, biwakowej zabawy przy ognisku. Struny D’Addario USA EXP16 Light nie męczą opuszków, ale na początek nie porywałbym się na wielogodzinne sesje z tym instrumentem – to nie jest miękki elektryk z lakierowaną podstrunnicą. Struny wiolinowe utrzymują strój nawet przy poprzecznym bendingu, dochodzącym do odległości całego tonu.
W związku z prostotą tego instrumentu więcej można napisać o jego budowie i komforcie gry niż o brzmieniu, które jest jedno i wystarczyłoby je w zasadzie opisać dwoma słowami, ale czyniąc zadość wymogom testu, spróbuję podzielić je na kilka technik gry i pokrótce opisać. Przy grze kostką odzywa się ukryta ostrość tonu i wiosło brzmi dość potężnie – słychać oddech dużego pudła, a jasne, chłodne alikwoty strun basowych zajmują miejsce parzystych składowych harmonicznych. Sound jest w miarę zrównoważony, choć oczywiście struny wiolinowe mają teraz o wiele więcej prezencji. Gra palcami z kolei ujawnia twardość instrumentu i nie tyle chodzi mi tu o naprężenie strun, co o tonację brzmienia – Cort Grand OP jest teraz nieco bardziej pastelowy i ciepły, a skoro jesteśmy już blisko terminologii malarskiej: gitara odpowiada nieco tenebrystycznie. Aby palcami wydobyć z niej blask i więcej góry, musimy włożyć więcej siły w atak lub… ustawić odpowiednio korekcję w urządzeniu nagrywającym.
Nasz akustyk doskonale współpracuje z mikrofonami pojemnościowymi, a dobry, odpowiednio umiejscowiony egzemplarz takiego mikrofonu odda wiele subtelności, których nasze ucho nie usłyszy na żywo. Podczas gry palcami wprawny gitarzysta wydobędzie z nich dźwięczne bossa novy, czyste, lekko nosowe, klasycyzujące miniatury oraz folkowe melodie, znane z repertuarów Roberta Dylana czy Joan Baez. Ostatecznie można też, grając kostką, zabrzmieć lekko i nowocześnie, jak u Boba Sinclara czy Miki, ale dla takich brzmień polecałbym raczej serie Cortów NDX lub SFX – bardziej dynamiczne, szybsze i komfortowe przy chęci popisania się umiejętnościami. Nasz Grand OP to podstawa, baza, do której można się odnosić i od której warto zacząć przygodę z gitarą.
Podsumowanie
Po raz kolejny okazuje się, że w prostocie tkwi wielka siła, która może uaktywnić pokłady naszej wrażliwości muzycznej, od dawna uśpione przez otaczającą nas sztuczność i blichtr. Trudno mi osobiście wyobrazić sobie lepszy pierwszy instrument młodego gitarzysty, ale rzecz jasna doświadczeni muzycy, szukający odskoczni od kilogramów wszechobecnej elektroniki, również docenią naturalny, tradycyjny klimat tego instrumentu.

Cena: 689 PLN
Sprzęt dostarczył: Mega Music – www.megamusic.pl
Strona producenta: www.cortguitars.com
Test ukazał się w czerwcowym wydaniu magazynu TopGuitar (TG 6/2011).