Po sześciu dekadach kariery, Keith Richards omówił w ostatnim wywiadzie dla The Telegraph swój „czysty” styl życia, który w zasadzie prowadzi od niedawna. Oto jak zmieniły się jego nawyki, nałogi oraz jak postrzega proces swojego starzenia się.
Chyba wszyscy „wannabe” rockandrollowcy na świecie zadają sobie to pytanie: jak ten facet, wlewający i wstrzykujący w siebie wszystkie możliwe substancje odurzające, nadal koncertuje i nagrywa. Nie popieramy i nie polecamy takiego trybu życia, bo imprezowanie też można mieć pod kontrolą i trochę zdrowiej realizować się w rockandrollu. A przypadek „niezniszczalnego” Keitha Richardsa jest jeden na milion i naprawdę nie ma co usprawiedliwiając jazdy po bandzie jego przykładem…
We wspomnianym wywiadzie Keith mówi z rozbrajającą szczerością: „Papierosy rzuciłem w 2019 roku. Od tamtej pory ich nie tknąłem. Rzuciłem heroinę w 1978 r. Rzuciłem kokainę w 2006 r. Jednak nadal od czasu do czasu lubię się napić – bo w najbliższym czasie nie pójdę do nieba – ale poza tym staram się cieszyć tym, że wyszedłem na prostą. To dla mnie wyjątkowe przeżycie.”
Staram się cieszyć tym, że wyszedłem na prostą. To dla mnie wyjątkowe przeżycie
Keith kontynuował: „Być może jestem błogosławiony, że fizycznie to wszystko po prostu trwa. (…) Póki co nie mam większego problemu ze starzeniem się. Są pewne przerażające rzeczy, które mogą wydarzyć się w przyszłości, ale to cię po prostu czeka. Pogodziłam się z myślą, że mam 80 lat, nadal chodzę, wciąż mówię. Uważam, że starzenie się to fascynujący proces, ale jeśli tego nie zaakceptujesz, równie dobrze możesz popełnić samobójstwo.”
Uważam, że starzenie się to fascynujący proces, ale jeśli tego nie zaakceptujesz, równie dobrze możesz popełnić samobójstwo
Richards oczywiście omówił także nadchodzącą płytę Stonesów „Hackney Diamonds”, mówiąc: „Nagrywanie nigdy nie sprawiało mi przyjemności, ale to była naprawdę pilna i pełna energii sprawa. Przeprowadziliśmy blitzkrieg.”
Poniżej pierwszy singiel zatytułowany „Angry”.