Ciekawy temat. W ostatnim wywiadzie dla „The Metal Voice” Alex Skolnick dość niespodziewanie wspomniał o wczesnych antagonizmach między muzykami thrash metalowymi w latach 80. Wyjaśnił, jak ostatecznie przekształciło się to w koleżeństwo a nawet przyjaźnie, które widzimy dzisiaj.
Historia sceny thrash metalowej lat 80. szczególnie tej z Bay Area, jest kluczowym elementem metalowego „mitu założycielskiego”. Metallica, Megadeth, Slayer, Anthrax i Exodus (Wielka Czwórka + 1) nadawała ton ówczesnej muzyce metalowej, rywalizując ze sobą i jednocześnie pozostając w opozycji do gatunku hair metal.
Alex Skolnick we wspomnianym wywiadzie dla „The Metal Voice”, zastanawiając się nad swoimi relacjami z Bobby’m Blitzem z Overkill, zauważył, że koleżeństwo widoczne obecnie pomiędzy muzykami thrashowymi nie zawsze miało miejsce (spisane przez Ultimate Guitar): „Z zawodników zmieniliśmy się w kolegów. Pamiętam, że jedną z pierwszych tras koncertowych, jakie odbył Testament, była trasa z Overkill. Wszyscy patrzeli na siebie podejrzliwie. To było zupełnie jak rywalizujące drużyny futbolowe z college’u – tam jest twój obóz, tam jest ich obóz, bardzo mała interakcja.”
Teraz tak bardzo się lubimy, że możemy nawet obrażać się publicznie…
Zapytany, czy rywalizacja wynikała może z przynależności do różnych wytwórni płytowych, Skolnick powiedział: „Nie sądzę, że miało to kiedyś z tym wiele wspólnego. Wielu z nas koncertowało razem właśnie dlatego, że wychodziliśmy w tej samej wytwórni… Powinniśmy być tą samą rodziną, zmniejszyć poczucie rywalizacji, ale tak się nie działo. Poza tym to było tak, że próbujesz się wykazać, a inne zespoły postrzegasz na zasadzie „nie ma wystarczająco dużo miejsca dla nas obojga.”
Po latach zdajesz sobie sprawę, jakie to głupie i jak wspaniale jest poznać każdego jako indywidualność.