Ritchie Blackmore wspominał ostatnio, jak zaskakująco zareagował Jeff Beck, gdy nagle na brytyjskiej ziemi pojawił się Jimi Hendrix i na oczach Brytyjczyków zrewolucjonizował sposób gry na gitarze elektrycznej.
Serwis Ultimate Guitar przypomnial ostatnio, że Ritchie Blackmore wystąpił w zeszłym miesiącu (12 kwietnia) jako gość programu Guitar Greats w SiriusXM, gdzie opowiadał o swoich największych gitarowych inspiracjach. Ritchie wspominał wpływ, jaki Jimi Hendrix wywarł na angielską scenę gitarową lat 60-tych, wspominając reakcję najlepszego wg. niego rockmana, Jeffa Becka.
Współzałożyciel Deep Purple przywołał rozmowę, w której Jeff Beck był trochę zdezorientowany tym, w jak mocny sposób Hendrix objawił się na brytyjskiej scenie: „Kiedy Hendrix przyjechał do Anglii, Jeff Beck podszedł do mnie i powiedział: 'Ritchie, musimy coś zrobić z tym gościem’. A ja zapytałem: O kim mówisz? Odpowiedział: 'Jimi Hendrix, on tu rozwala wszystkich, wszystkich denerwuje!’. Ja na to: 'Cóż Jeff, jeśli ty tego nie potrafisz, to nikt inny tego nie zrobi’, bo zawsze uważałem Jeffa za najlepszego rockowego gitarzystę”.
Kiedy Hendrix przyjechał do Anglii, Jeff Beck podszedł do mnie i powiedział: 'Ritchie, musimy coś zrobić z tym gościem’. A ja zapytałem: O kim mówisz? Odpowiedział: 'Jimi Hendrix, on tu rozwala wszystkich, wszystkich denerwuje!’. Ja na to: 'Cóż Jeff, jeśli ty tego nie potrafisz, to nikt inny tego nie zrobi’, bo zawsze uważałem Jeffa za najlepszego rockowego gitarzystę
Blackmore tak wspomniał wpływ jaki miał na niego Jimi Hendrix: „Poszedłem za nim, ponieważ uważałem, że sposób, w jaki używał riffów i otaczał nimi utwory… to były magiczne momenty. Genialny gitarzysta, a do tego wyglądał jakby pochodził z księżyca. Naprawdę w pewnym sensie nie musiał grać na gitarze, bo wyglądał tak zjawiskowo… inaczej niż typowy angielski muzyk. Bardzo się cieszę, że mu się udało. Niestety, działało to tylko przez trzy lata. Ale z pewnością rozpalił cały świat”.
Poszedłem za nim, ponieważ uważałem, że sposób, w jaki używał riffów i otaczał nimi utwory… to były magiczne momenty. Genialny gitarzysta, a do tego wyglądał jakby pochodził z księżyca. Naprawdę w pewnym sensie nie musiał grać na gitarze, bo wyglądał tak zjawiskowo… inaczej niż typowy angielski muzyk. Bardzo się cieszę, że mu się udało. Niestety, działało to tylko przez trzy lata. Ale z pewnością rozpalił cały świat