Znając możliwości i niewyczerpane siły Litzy do kreowania nowych muzycznych sytuacji, mogliśmy się spodziewać wszystkiego, choć jednak wiadomość o solowej płycie jest pozytywnie zaskakująca.
Nie od dzisiaj wiadomo, że Litza swoją muzyczną aktywnością mógłby spokojnie obdarzyć co najmniej kilkoro artystów. Pomijając już jego „normalne” rockowe składy, sama Arka Noego wymagała zawsze niepospolitych umiejętności i środków by to wszystko grało – była to naprawdę spora gromadka do ogarnięcia i zawsze wychodziło to profesjonalnie.
Z kolei pandemia i lockdown spowodowały, jak u wszystkich muzyków, zatrzymanie działań koncertowych, a co za tym idzie więcej czasu na przemyślenie i refleksję. W ostatnim wywiadzie, jakiego Litza udzielił magazynowi Teraz Rock, muzyk ujawnił coś zaskakującego. Okazuje się, że przyszedł chyba czas na oddech od kumpli i stworzenie czegoś w 100% pod własnym szyldem.

We wspomnianym wywiadzie Litza przyznał, że zamierza nagrać płytę bez swojego zespołu (czyli składu Luxtorpedy), ale za to z pomocą swojego syna Henryka. Oto co powiedział o tym przedsięwzięciu: „Będą to mega ciężkie gitary z triphopowymi rytmami. Mam pomysły, jest tam sporo brzmień w stylu Massive Attack, ale dużo cięższych. Lubię pracować improwizacją. Mam zarysy, ale nie wiem, co z tego wyjdzie i to jest najpiękniejsze.”
Będą to mega ciężkie gitary z triphopowymi rytmami. Mam pomysły, jest tam sporo brzmień w stylu Massive Attack, ale dużo cięższych. Lubię pracować improwizacją
Przypominamy, że na wiosnę ukaże się nowa płyta Luxtorpedy „Elektroluxtorpeda”, z elektronicznymi i synthowymi aranżacjami znanych kawałków zespołu. Pomysł zrodził się podczas czwartej z kolei sesji z cyklu Koncert w Okolitzy. Będzie to zarazem wspomnienie mniej rockowych inspiracji Roberta, wśród których znajduje się Daft Punk, Steve Wonder, Quincy Jones, czy Portishead.
Przypominamy jeden z koncertów tej serii.