Na youtube’owym kanale On The Record, należącym o portalu Ultimate Guitar jeszcze prze Świętami pojawiła się ciekawa rozmowa z Joe Satrianim. Nietrudno zgadnąć o co był pytany, skoro od miesiąca trwa serial pod nazwą „kto zagra na trasie 'Best of All Worlds'”, a podczas słynnej już wizyty u Howarda Sterna Joe męczył się z vanhalenowskim „Mean Street”. Teraz opowiedział o tym wszystkim wylewnie i w szczegółach, skupiając się głównie na tappingu.
Jedno z pytań do Satrianiego dotyczyło tego, czy dużo ćwiczy przed trasą „Best of All Worlds” i czy są jakieś utwory Eddiego, które były największym wyzwaniem? Joe odparł na to (spisane przez Ultimate Guitar): „Myślę, że najważniejsze jest to, że przez ostatnie pięć dekad bardzo starałem się być sobą i nikogo nie kopiować. Miałem szczęście, że od końca lat 80. prowadzę karierę solową. Więc naprawdę przez ten czas miałem wiele do zrobienia, co zmusiło mnie do bycia sobą tak bardzo, jak to tylko możliwe.”
Postawiłem sobie za cel, aby nie grać jak ktokolwiek inny
„Ale w końcu tak się dzieje, kiedy dobrze się bawisz – jesteś na imprezie i ktoś mówi: 'Hej, czy możesz zagrać tę piosenkę’ i wtedy zdajesz sobie sprawę… że nie mam pojęcia, jak zagrać ten kawałek. Kocham go, słyszałem go milion razy, ale nie wiem, co ten facet w nim robi. To nie chodzi o partie, bo słyszę akordy i wiem, co się dzieje, kiedy to słyszę. To po prostu wyczucie czasu. Jeśli jesteś tak głęboko pochłonięty swoimi sprawami, naprawdę trudno jest się z tego wydostać i spróbować odpowiednio naśladować kogoś innego.”
Gdybyś dał Eddiemu gitarę i powiedział: „OK, Eddie, chcemy, żebyś zagrał 'Summer Song’ nuta po nucie”, powiedziałby: 'Nie gram w ten sposób. Nie zrobię tego. Po prostu robię swoje’. Oczywiście, że by nam się to podobało, niezależnie od tego, jak by to zrobił, byłoby fajnie, ale to nie byłoby dokładnie to samo
Joe kontynuował: „Nasze wibrata nie różnią się zbytnio. Ale on trzyma kostkę kciukiem i środkowym palcem, więc zawsze ma palec wskazujący gotowy do tappingu, a ja nie. Dlatego zawsze muszę robić to inaczej. To, co zacząłem robić na początku, to używanie kostki do tappingu, ponieważ chciałem po prostu być inny i myślałem, że uzyskam lepszy dźwięk, będę mógł robić różne rzeczy, których inni gitarzyści nie robili.”
„Widziałem facetów grających tą techniką na początku lat 70., kiedy Eddie był nastolatkiem. Byli więc inni goście, którzy grali tappingiem dekady wcześniej. Ale kiedy moje pokolenie zaczęło zastanawiać się, jak to robić, zauważyłem, że nastąpił podział. Byli goście robiący to dla efektu, lub dla riffu, albo by stworzyć cały utwór muzyczny. Eddie robił to wszystko. Niektórzy gitarzyści po prostu robiliby to dla efektu tu i tam, na przykład dla triku lub czegoś takiego, a Eddie robił to wszystko. Byłem pod wielkim wrażeniem tego, jak szeroko z tym poszedł.”
Zaczęło się całkiem prosto, od 'Eruption’, ale potem zaczęło się robić naprawdę szeroko i stawał się coraz bardziej progresywny, gdy dołączył Sammy
„Próbowałem obrać różne ścieżki i, co dziwne, jeszcze bardziej oddzieliło mnie to od sposobu, w jaki Eddie tappował. To byłaby druga rzecz, którą bym wymienił. Po pierwsze wyczucie czasu, po drugie sposób, w jaki grał tapping – kiedy używał go całkowicie odwrotnie do sposobu, w jaki się do tego zmuszałem. Trzecia rzecz to… Znowu mówimy o kimś, kto był po prostu niesamowitym wirtuozem w kilku obszarach.”
Jedną z rzeczy, które miał Eddie, był ten super ciasny, ultraszybki atak prawą ręką. Pamiętam, że gdy to usłyszałem po raz pierwszy, pomyślałem: 'No cóż, będę musiał nad tym popracować’. Założę się, że zajęłoby mi to trzy miesiące po 45 minut dziennie, pracując z metronomem, zanim wykorzystałbym to w swoim zestawie tricków