W 1993 roku Eddie Van Halen udzielił obszernego wywiadu magazynowi Guitarist, w którym przyznał, że bardzo podoba mu się solówka Neila Younga z utworu „Cinnamon Gigl”. Pasuje ona idealnie do tego utworu i ta cecha solówek stała się z czasem ważna dla Eddiego.
Mimo że Eddie Van Halen był mistrzem techniki tappingu, wirtuozem szybkich solówek, to potrafił docenić także prostotę i emocjonalny przekaz innych gitarzystów. We wspomnianym wywiadzie przyznał, że solo Neila Younga w utworze „Cinnamon Girl” jest jednym z jego ulubionych. Podkreślił, że choć technicznie nieskomplikowane, to jednak jest pełne ekspresji i feelingu, co czyni je wyjątkowym. Dla Eddiego liczyła się bowiem nie tylko technika, ale także emocjonalny przekaz muzyki.
Kiedy Guitar World zapytał go, którzy gitarzyści na niego wpłynęli i które było jego ulubionym solo, Edward powiedział:
Jedną z moich ulubionych solówek jest ta w „Cinnamon Girl” Neila Younga. To jednonutowe solo i po prostu pasuje do tej piosenki. Każdy inny zagrałby je na 'hurra’ i nie miałoby to żadnego sensu.
Jeśli zmieniłem się na przestrzeni lat, to dlatego, że bardziej zgrałem się z piosenkami. Musisz zdecydować, czy tworzysz muzykę dla ludzi, czy dla siebie? Każdy, kto mówi, że nie tworzy muzyki dla ludzi, może mnie pocałować w tyłek. Nie wiem, może po prostu powinni siedzieć w domu w szafie i tworzyć muzykę…?
Dzisiaj, ponad 30 lat później, słowa Eddiego są nadal aktualne:
„Po co zawracać sobie głowę nagrywaniem płyt i próbami ich sprzedaży, jeśli starasz się tworzyć muzykę tylko dla siebie? Ci goście, którzy twierdzą: 'Jestem artystą i nie obchodzi mnie, czy nagrywam płyty, czy nie…’ No cóż, po co w ogóle zawracać sobie głowę ich nagrywaniem? Chcę sprzedawać płyty; chcę, żeby ludzie cieszyli się tym, co robię, tak samo jak ja.”
Jeśli robienie muzyki, którą ludzie chcą słuchać, to sprzedawanie się, to tak – sprzedaję się. I jestem z tego dumny