Van Halen i Rush to jedne z najznamienitszych zespołów rockowych wszech czasów. Byli z innych muzycznych bajek, ich brzmienie było różne, a liderzy tych kapel, jak się okazuje, nie mieli miłych wspomnień ze wspólnych spotkań. Przenieśmy się na chwilę w szalone lata 70. i 80. kiedy to hard rock rozkwitał w najlepsze.
W wywiadzie dla Creem Magazine z 1981 roku David Lee Roth wspomniał dwie historie, które opisują niezbyt fortunne spotkania Geddy’ego i Edwarda. Lee Roth opowiadał, że w 1980 roku oba zespoły przypadkowo przebywały w tym samym hotelu w Anglii i doszło do zamieszania, kiedy Eddie Van Halen wylał piwo na jakiś magnetofon Geddy’ego: „Teraz cofniemy się w czasie o rok, do Leicester w Anglii. Właśnie skończyliśmy grać: świetny koncert, wszyscy byli bardzo podekscytowani, a Michael (Anthony) miał urodziny. Wróciliśmy do baru, a Rush zatrzymał się w tym samym hotelu i jak się później okazało – wynajęli dla siebie bar wraz z całą gorzałą. Nasi chłopcy tego nie wiedzieli więc weszli i powiedzieli: 'Co? Darmowa gorzała?! Whoa!!!’ I wyczyścili to miejsce, co trochę postawiło tamtych chłopaków na nogi. W tym czasie Edward siedział przy stole z Geddym Lee, Obaj trochę pili, a Geddy puszczał jakieś taśmy Rush na magnetofonie. Powiedział coś do Eda a piwo Eda znalazło się w magnetofonie… Cóż, to spowodowało małe tarcia.”
Geddy puszczał jakieś taśmy Rush na magnetofonie. Powiedział coś do Eda a piwo Eda znalazło się w magnetofonie… Cóż, to spowodowało małe tarcia
David kontynuował, przytaczając kolejną historię: „Przeskakujemy o rok do przodu – Las Vegas, 1981. Rush gra przed Van Halen w Las Vegas i rozchodzi się wieść: nikt z Van Halen nie zostanie w ogóle wpuszczony na koncert. Nikt. Żadnej ekipy, nikogo. Jak się okazuje, wielu naszych truckersów – mamy pięć lub sześć ciężarówek, więc musimy mieć ludzi – znało się z truckersami – chłopakami z Rush. Mówią: 'Hej, chodźcie. Napijcie się piwa i zabawcie się, jesteście mile widziani na naszym koncercie o każdej porze, i tak dalej. Więc później zaczęto mówić, że niektórzy ludzie z Van Halen – niektórzy – zostaną wpuszczeni na koncert, więc show trwał dalej. I znowu przeskakujemy do przodu. Po koncercie siedzimy w kasynie, przy stołach pełno ludzi z Van Halen – jest nas teraz 47 czy 50 osób na trasie. I podchodzi Geddy, żeby powiedzieć coś Edowi, a ten podnosi rękę, żeby uścisnąć dłoń. Jeden z naszych ochroniarzy nie miał zielonego pojęcia, kim jest Geddy więc rzucił się na niego, zrzucił go ze stołu i to był ostatni raz, kiedy ich widziałem!”
Jeden z naszych ochroniarzy nie miał zielonego pojęcia, kim jest Geddy więc rzucił się na niego, zrzucił go ze stołu i to był ostatni raz, kiedy ich widziałem!
Portal Rockandrollgarage.com podaje, że Geddy Lee rozmawiając później z Rolling Stone (w 2014 roku), potwierdził, że pierwsza z historii opowiedziana przez Lee Rotha naprawdę wydarzyła się w 1980 roku w Leicester w Anglii, ale według kanadyjskiego muzyka nie był to on, ale jeden z członków ekipy Rush: „Och, to ciekawe wspomnienie. Byliśmy w hotelowym barze w Leicester i jeden z gości z naszej ekipy miał swój grający beat box. Chłopaki z Van Halen byli trochę nietrzeźwi a my też byliśmy na drodze do upojenia, więc myślę, że ta, trochę piwa zostało rozlane”.
W tej samej rozmowie Geddy został zapytany, czy woli erę Van Halen z Davidem Lee Rothem, czy z Sammym Hagarem, odpowiedział: „Nie słucham ani jednego, ani drugiego”.