Co łączy jazzowe improwizacje z metalową brutalnością? W przypadku Bobby’ego Koelble odpowiedź jest prosta: autentyczność, technika i otwarty umysł. Gitarzysta Death pokazuje, że granice między gatunkami istnieją tylko wtedy, gdy je sobie narzucimy.
Dla wielu gitarzystów jazz bywa trudnym do uchwycenia gatunkiem – nie każdy go rozumie, ale niemal wszyscy doceniają jego znaczenie. No i, podobnie jak blues, jest on niewątpliwie fundamentem nowoczesnej muzyki. Artyści, którzy opanowali jazzową sztukę improwizacji i ekspresji, potrafią wzbogacić swoją twórczość, łącząc różne style w sposób świeży i nieoczywisty.
Jednym z takich artystów jest Bobby Koelble, znany przede wszystkim z gry w legendarnym zespole Death, gdzie zasłynął dzięki swojej grze na przełomowym albumie „Symbolic” z 1994 roku. Koelble to jednak nie tylko metalowiec — to również uznany pedagog i… znawca jazzu. Zanim sprawił sobie swojego pierwszego Kramera Pacera, studiował jazz w Berklee, a już od ponad ćwierć wieku przekazuje swoją wiedzę studentom.
W rozmowie z Guitar World, Koelble opowiedział m.in. o swojej roli wykładowcy:
Mam ogromne szczęście, że od 2007 roku uczę jazzu na Uniwersytecie Centralnej Florydy, a od 1998 roku także w Rollins College. Praca z zespołem The Jazz Professors – profesjonalnymi muzykami i wykładowcami UCF – to dla mnie nieustanna lekcja i inspiracja
Gitarzysta zwrócił uwagę również na to, jak dwa z pozoru odległe światy – jazz i metal – mogą się przenikać:
Jazz i metal są intensywne, choć w zupełnie inny sposób. Ich języki muzyczne są bardzo różne, ale staram się przekładać to, czego nauczyłem się z jazzu, na swoją grę w cięższych brzmieniach. I zawsze dodaję do tego coś od siebie