Joe Satriani skomentował w końcu głośną i nieudaną próbę zagrania fragmentu „Mean Street” z repertuaru Van Halena w The Howard Stern Show. Złożył wyjaśnienia i usprawiedliwił się. Ujawnił przy okazji, co na temat wykonywania solówek innych osób, w tym przypadku Eddiego Van Halena, doradził mu Steve Vai.
W wywiadzie dla magazynu Rolling Stone Joe Satriani wyjaśnił, że występ u Howarda Sterna był improwizowany i niespodziewany dla niego: „Kiedy Sam zadzwonił, byłem dosłownie cały pokryty farbą bo próbowałem wykończyć kilka płócien i gitar dla Wentworth Gallery. Powiedziałem mu: 'Chłopaki, nie grałem na gitarze od kilku tygodni i będę mógł poćwiczyć dopiero za tydzień. Może posłucham kilku piosenek, więc powiedzcie mi, jakie to będą kawałki.”
Sammy powtarzał: 'Och, nie martw się tym. Zamierzamy zagrać 30 sekund tej piosenki, 30 sekund tamtej piosenki, a Howard zapyta cię o twoje grafiki i takie tam. Oczywiście nic takiego się nie wydarzyło…
„Kiedy tam dotarliśmy, wszystkie inne utwory były już zaplanowane do zagrania, a ja ciągle powtarzałem: 'Chłopaki, nie znam tych piosenek, więc będę się na was gapił’. Jeśli widziałeś klipy z tego programu, nie byłem zwrócony twarzą do przodu, tylko stałem bokiem, ponieważ szukałem jakichkolwiek wskazówek”.
W innym miejscu wywiadu Satch przypomniał sobie rozmowę, którą odbył ze Stevem Vaiem na temat radzenia sobie ze słynnymi solówkami innych gitarzystów. Rozwiązanie Vaia polega na pomijaniu oryginalnych wersji improwizacji. Znalazł się on w podobnej co Satriani sytuacji po dołączeniu do zespołu Davida Lee Rotha w połowie lat 80. Mówi Satch: „Rozmawiałem z nim o tym. I powiedział, że nie ma mowy, żeby zaczął grać czyjeś solówki nuta po nucie – 'Jesteśmy po prostu zupełnie innymi gitarzystami. Czujemy to w inny sposób. Solówki mają być szczerym wyrazem tego, co czujesz. Wykonujesz więc fragmenty utworu, ale…
…w momentach, gdy Eddie po prostu pozwala rzeczom płynąć, to tak, jakby telegrafował ci pozwolenie: 'Teraz koniec, teraz twoja kolej, pora abyś po prostu wyraził siebie’