Fani jazzu i koneserzy muzyki gitarowej pamiętają Lenny’ego Breau, jako siedmiostrunowego gitarzystę bez wysiłku łączącego flamenco, jazz, muzykę klasyczną i country. Niestety w wieku zaledwie 43 lat gitarzysta ten został znaleziony martwy w basenie swojego domu, a ślady znalezione na jego ciele, wskazywały na morderstwo.
Od najmłodszych lat Lenny Breau miał zadatki na dobrego gitarzystę. Urodził się w rodzinie muzyków, wykonawców country i western, zaczął grać na gitarze w wieku dziewięciu lat, posługując się podstawowymi akordami, aż do prawdziwego muzycznego przebudzenia kilka lat później. Pod wpływem Cheta Atkinsa młody Lenny wykształcił własny styl i w wieku zaledwie 14 lat został gitarzystą prowadzącym zespół swoich rodziców. Stosował technikę fingerstyle, która nie jest często stosowana w gitarze jazzowej. Używając jednocześnie siedmiostrunowej gitary i podchodząc do niej jak do fortepianu, otworzył przed tym instrumentem nowe możliwości. Rok później był już muzykiem sesyjnym, nagrywającym własne utwory i wspierającym starszych muzyków. Wiele z tych momentów znalazło się na pośmiertnym albumie „Boy Wonder”.
Breau opuścił zespół swoich rodziców po tym, jak zaczął przemycać do ich muzyki free jazzowe improwizacje. Było to „błędem” tak poważnym, że został za to uderzony przez ojca. Po opuszczeniu zespołu w dalszym rozwoju techniki pomógł mu, oczywiście pianista, Bob Erlendson. Lenny cały czas starał się zwrócić na siebie uwagę swojego guru, Cheta Atkinsa. W 1966 roku poprowadził własny program telewizyjny, w którym często wychwalał grę Chata, a rok później Atkins, który był wiceprezesem RCA Records, natknął się na jego materiał. Natychmiast zaproponował Breau kontrakt płytowy. Powstałe w ten sposób dwa albumy zawierały standardy country, jazz, wschodnie i flamenco, ale okazały się komercyjną klapą – były zbyt eklektyczne dla fanów popu i niewystarczająco jazzowe dla fanów jazzu. Wydawca, czyli RCA wkrótce zerwał z nim współpracę, a po wydaniu kilku albumów Breau popadł w uzależnienie od narkotyków. Pod koniec lat 70. za namową Atkinsa, Lenny zaczął regularnie organizować wieczorne występy w restauracji w Nashville. Choć jego walka z nałogiem trwała nadal, jego zaangażowanie w muzykę i sława rosły. Gdy zbliżały się lata 80., większość jego dochodów pochodziła z nauczania w Guitar Institute of Technology. Jego warsztaty odniosły taki sukces, że rozważano zaproponowanie mu stanowiska nauczyciela na pełnym etacie, jednak Breau nieoczekiwanie zmarł, zanim w ogóle złożono tę ofertę.
12 sierpnia 1984 roku w basenie jego domu odkryto ciało Lenny’ego Breau. Na początku założono, że to narkotyki doprowadziły do przypadkowego utonięcia, jednak tę śmierć uznano za zabójstwo. Koroner wskazał, że obrażenia na jego szyi „odpowiadają tym, które stwierdzono w wyniku uduszenia”. Główną podejrzaną była jego żona Jewel, ponieważ ich związek określany był jako „burzliwy i trudny”, a kilku jego przyjaciół powiedziało policji, że „byli świadkami, jak kilka razy Jewel uderzyła i dusiła Lenny’ego”. Dowody nie były jednak wystarczające by postawić jej zarzuty i do dzisiejszego dnia prawdopodobne morderstwo pozostaje nierozwiązane.
Chet Atkins nazwał kiedyś Breau największym gitarzystą na świecie. Jako o geniuszu mówią o nim m.in. Pat Metheny, czy Tommy Emmanuel, ale jego wkład w gitarystykę jazzową znany jest nielicznym, albumy są coraz trudniejsze do znalezienia, a jego dorobek kompletnie zapomniany. Czy Lenny Breau czeka na ponowne odkrycie? Czas pokaże. Gitarzysta jest pochowany w Los Angeles, w nieoznaczonym grobie Forest Lawn Memorial Park Cemetery.
The Genius of Lenny Breau Remastered from Emily Hughes on Vimeo.