Gitarzysta, który łączy dwie epoki. Wyrósł ze starej bebopowej szkoły by po wielu latach kariery odnaleźć się we współczesnym jazzie, który tak naprawdę jest tyglem wpływów, szkół, warsztatów, technik i środków wyrazu. Magazyn Jazz Guitar Today zapytał Lorne Lofsky’ego o to, jak postrzega współczesny jazz i jego perspektywy rozwoju.
Okazuje się, że mając otwarty umysł i cały czas czynnie uczestnicząc w jazzowym nurcie, można pozostać w grze nawet należąc do starszego pokolenia muzyków. Lorne Lofsky to znany na całym świecie gitarzysta jazzowy. Urodzony i wychowany w Toronto, zawodowo gra od ponad 40 lat. Grał, koncertował lub nagrywał m.in. z Oscarem Petersonem, Chetem Bakerem, Joeyem DeFrancesco, Rayem Brownem, Neilsem Henningiem Orstedem Pedersonem, Dave’em Hollandem i wieloma innymi szanowanymi członkami jazzowej międzynarodówki.
Ponadto od 1978 jest także wykładowcą w York University Fine Arts oraz w Humber College Community. Lorne jest ostoją sceny jazzowej Toronto, prowadząc kliniki i dając liczne koncerty. Posiada niepowtarzalne, aksamitne, słodkie brzmienie, które jest jedną z jego najważniejszych cech charakterystycznych. Oto kilka pytań jakie zadał mu redaktor Jazz Guitar Today, Bob Bakert.

Jak wiele zmieniło się dla Ciebie pod względem muzycznym (rozwój, dźwięk, koncept, wpływy itp.)?
Moje spojrzenie na granie wydaje się być w ciągłym stanie rozwoju, ze względu na różne wpływy, na które byłem narażony. Muzyka jest żywą, oddychającą istotą i jako taka stale się rozwija. Czasami słyszę nagranie, które przykuwa moją uwagę i zaskakująco sprawia, że chcę zgłębić coś, co już we mnie drzemało. Nagranie działa jak katalizator. Oto przykład. Kiedy wiele lat temu po raz pierwszy usłyszałem, jak Lennie Tristano gra „Line Up”, nie miałem pojęcia, co on gra. Po wielokrotnym słuchaniu zacząłem słyszeć kąty, przesunięcia liniowe i wariacje na temat progresji akordów, których używał. Bez transkrypcji udało mi się uchwycić ten feeling i zagrać coś w tym samym kontekście. Czasami myślę, że bardziej korzystne jest wielokrotne słuchanie i wchłanianie rzeczy niż nauka i powielanie. W ten sposób można wymyślić coś, co jest własne, na podstawie podstawowych zasad tego, co słyszy. Transkrypcja może być bardzo korzystna, ale ludzie generalnie daje zarys i tak naprawdę nie bada, co reprezentuje solo.
Czasami myślę, że bardziej korzystne jest wielokrotne słuchanie i wchłanianie rzeczy niż nauka i powielanie. W ten sposób można wymyślić coś, co jest własne, na podstawie podstawowych zasad tego, co słyszy. Transkrypcja może być bardzo korzystna, ale ludzie generalnie daje zarys i tak naprawdę nie bada, co reprezentuje solo
Miałem szczęście, że byłem pod wpływem Eda Bickerta, Billa Evansa, Lenniego Tristano, Charliego Parkera, J.S. Bacha i wielu innych, a także brzmienia i piękna orkiestr smyczkowych. Wszystkie te wpływy są częścią przypływów i odpływów, które zmieniają się z chwili na chwilę. W miarę jak moja koncepcja ewoluuje, niezależnie od tego, czy chodzi o granie standardowego repertuaru w różnych tonacjach, różnych metrach, komponowanie melodii, czy używanie różnych kombinacji otwartych strun, moim głównym celem jest zachowanie otwartego umysłu, gdy próbuję przejść do następnego przystanku w muzycznej podróży.
Moim głównym celem jest zachowanie otwartego umysłu, gdy próbuję przejść do następnego przystanku w muzycznej podróży
Czy jazz jest dzisiaj lepiej rozumiany i czy ludzie są bardziej otwarci na niego?
Wygląda na to, że różni publiczność i różne grupy demograficzne mają swoje własne strefy komfortu jeśli chodzi o docenianie, czy rozumienie jazzu. Każde pokolenie ma swoich ulubionych artystów, czasem z powodu nostalgii. Większość nie-muzyków nie ma pojęcia, co robią instrumentaliści, gdy improwizują. Jest nadzieja, że słuchacze wychwycą emocje, uczucia i energię emanującą z estrady. Kiedy występuję, staram się jak najbardziej zaangażować publiczność, mówiąc trochę o melodiach, a także opisując, co próbujemy zrobić. Oczywiście nie wchodzimy w szczegóły dotyczące aspektów harmonicznych i rytmicznych, ale myślę, że sprawia to, że takie doświadczenie jest bardziej inkluzywne.
Kiedy występuję, staram się jak najbardziej zaangażować publiczność, mówiąc trochę o melodiach, a także opisując, co próbujemy zrobić. Oczywiście nie wchodzimy w szczegóły dotyczące aspektów harmonicznych i rytmicznych, ale myślę, że sprawia to, że takie doświadczenie jest bardziej inkluzywne
Myślę, że ludzie są bardziej otwarci na rzeczy, które są im znane, i częściowo z tego powodu niektórzy muzycy zrobią wszystko, co w ich mocy, aby ich muzyka była przyjemniejsza, co czasami prowadzi do muzyki, której trochę brakuje integralności. Z drugiej strony w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat eksplozja policealnych programów muzycznych stworzyła zupełnie nową publiczność studentów muzyki, poszukujących wielu różnych stylów jazzu. Zawsze jest trochę równowagi między „fanami” a poważnymi słuchaczami. Nie sądzę, żeby to się miało zmienić.
Jaki jest stan nauczania w dzisiejszych czasach w porównaniu z przeszłością… czy studenci rozpoczynają naukę na wyższym poziomie zaawansowania? Jak godzi się to z potencjalnymi możliwościami gry w prawdziwym świecie?
Uczyłem od późnych lat 70. i w tym czasie miałem przyjemność pracować z kilkoma utalentowanymi studentami. Z biegiem czasu zdałem sobie sprawę, że dwie rzeczy, które wszyscy posiadali, to dociekliwość i świetna etyka pracy. Więc nie talent, ale motywacja. To jest coś, czego chciałbym widzieć więcej. Widziałem też uczniów z dużą ilością techniki, którzy nie mieli pojęcia, jak swingować, lub chcieli nauczyć się muzyki. Chopsy, jeśli nie ma się nic więcej do powiedzenia, są bezużyteczne (…) Konieczne są także duże zasoby cierpliwości, poświęcenia i wytrwałości. Muszą być w twoim DNA.
Nie talent, ale motywacja. To jest coś, czego chciałbym widzieć więcej. Widziałem też uczniów z dużą ilością techniki, którzy nie mieli pojęcia, jak swingować, lub chcieli nauczyć się muzyki. Chopsy, jeśli nie ma się nic więcej do powiedzenia, są bezużyteczne.