Kilka dni temu miał premierę album „On The Wrong Planet” legendy sceny Johna Portera oraz młodej, zdolnej Agaty Karczewskiej. Płyta już zbiera same pochlebne opinie. Miałam okazję zapytać Agatę i Johna o tajniki współpracy, te małe (a może i duże) diabełki, które w nich tkwią i oczywiście o tematy sprzętowe. Zapraszam do lektury.
Zacznijmy od początku… jak doszło do Waszej współpracy – kooperacji scenicznej, legendy i młodej songwriterki?
Agata: Zaczęło się od tego, że zostałam zaproszona do projektu „Duety” realizowanego przez Estradę Poznańską. Zaproponowałam Johnowi zrobienie wspólnej piosenki, nasza współpraca poszła zaskakująco dobrze, co zaowocowało utworem „No Way to Say Goodbye”.
Numer „No Way To Say Goodbye” zapowiedział, że Wasz album „On The Wrong Planet” będzie bezkompromisowy, a nawet użyłabym określenia mroczny… To, że John ma w sobie tą nutkę mroku, to akurat wiadomo, ale Agata jak jest z Tobą? Z pozoru grzeczna i spokojna dziewczyna, a w duszy tli się mały diabełek? Do kogo z Was bardziej pasuje numer „Devil in You”?
Agata: Nie bez powodu moja solowa płyta nosi tytuł „I’m not good at having fun”. Zdecydowanie jest mi muzycznie bliżej do mroczniejszych klimatów. Myślę, że sam fakt, iż jednym z moich ulubionych artystów jest Elliott Smith mówi samo za siebie. Wesołe piosenki mnie raczej nie bawią. Myślę, że oboje z Johnem mamy swoje demony…
John: Nasza pierwsza wspólna piosenka powstała do konkretnego projektu, a nie do 'Planety”. Po prostu po wielu spotkaniach z Agatą gdy ćwiczyliśmy “No Way…” odczuwałem mocną chemię muzyczną. Tak zaśpiewaliśmy aż do nieba… I wtedy pomyślałem, że to może być coś bardzo pięknego i nie możemy zmarnować tego momentu. W końcu zaproponowałem jej udział w kolejnym moim projekcie, tak naprawdę nie wiedząc jaki on ma być! Zauważyłem, że mamy dużo ciemności w sobie mimo, że każde z nas po swojemu to wyraża. Płyta jest więc dość mroczna, szczery i bolesna. Każdy ma swojego diabła. Kwestią jest na ile pozwolimy mu rozrabiać.
Pomyślałem, że to może być coś bardzo pięknego i nie możemy zmarnować tego momentu
Skupmy się nad warstwą tekstową… obydwoje do niej „przysiedliście”?
Agata: Każdy skupiał się na swoich piosenkach. Raczej nie ingerowaliśmy w swoje teksty. John napisał 7 piosenek, ja stworzyłam 4.
John: Teksty osobno pisaliśmy i tacy właśnie jesteśmy. Wspólnie pisany tekst? Ufff… – koszmar!
Wydawca zapowiada Wasz debiutancki album jako utrzymany w klimacie alternatywnego country. To jest ten styl, który Wam najbardziej „siedzi”, w którym najlepiej wyraziliście siebie?
Agata: Bardzo się cieszę, że w pytaniu padło słowo „styl”, bo właśnie o to nam chodziło. O stworzenie czegoś o określonym klimacie, napisanie piosenek, które nie trzymają się sztywno granic gatunkowych, tylko są połączeniem różnych inspiracji. Muzyka country zawsze wydawała mi się pewnym sposobem myślenia a nie sprecyzowanym brzmieniem.
John: Niestety jakoś trzeba to nazwać, bo prasa potrzebuje tytułu. Jest surowo, bez kompromisów muzycznych, a każda piosenka jest lustrem naszej duszy.
Płyta w sposób surowy opowiada o życiu, często przepełnionym bólem, cierpieniem. Przekazujecie nam swoje własne historie, swoje wewnętrzne doświadczenia?
Agata: Na pewno jest tam dużo naszych doświadczeń, natomiast są one przetworzone artystycznie, więc raczej nie doszukiwałabym się tam wątków autobiograficznych. Oboje z Johnem czerpiemy z naszych życiowych niepowodzeń, czy bolesnych momentów. Ja traktuję napisanie piosenki jak próbę przepracowania trudnych rzeczy, które mnie spotkały.
Oboje z Johnem czerpiemy z naszych życiowych niepowodzeń, czy bolesnych momentów. Ja traktuję napisanie piosenki jak próbę przepracowania trudnych rzeczy, które mnie spotkały
John: Jestem w takim wieku, że wiadomo, iż mogę sporo mówić, śpiewać. Staram się być szczery, a jednocześnie trzymam tę przestrzeń w tekstach, aby każdy znalazł tam kawałek siebie. Życie jest pełne cierpienia i bólu, bo sami to tworzymy, ale gdy zaczynamy rozumieć to wszystko, okazuje się, że życie również może być fajnie. To kwestia tego życiowego balansu.
Agata, nie miałaś oporów, czy może po prostu strachu przed graniem u boku legendy? Nie przeszła Ci przez głowę myśl, że „ja jednak nie dam rady”…
Agata: Szczerze mówiąc to nie, bo nie myślę o tym w ten sposób. John jest oczywiście legendą i kimś kogo bardzo podziwiam, ale ta relacja w żaden sposób nie jest mentorska. Wiem, że John szanuje mnie i moją twórczość i to jest dla mnie najważniejsze. Bardziej widzę to jako współpracę dwóch artystów, którym udało się znaleźć wspólny język muzyczny. Pytanie o to czy dam sobie radę nigdy nie przeszło mi przez myśl.
Ta relacja w żaden sposób nie jest mentorska. Wiem, że John szanuje mnie i moją twórczość i to jest dla mnie najważniejsze
A sfera muzyczna albumu? Posłuchamy trochę Johnny’ego Casha?
Agata: Johnny Cash to oczywiście jedno z odniesień, ale chciałabym tylko przypomnieć, że country, a w szczególności alternatywne country, to bardzo zróżnicowany gatunek. W trakcie tworzenia tej płyty słuchałam dużo Orville’a Pecka, Marty’ego Robbinsa ale i wczesnych albumów PJ Harvey. Inspiracji jest sporo ale to co najważniejsze to fakt, że wszystko zostało przesiąknięte naszą muzyczną wrażliwością.
John: Ja bardzo go lubię tak jak wielu innych i muszę przyznać, że ostatnio wolę go nawet od Nick’a Cave’a.
Przejdźmy do tematów sprzętowych. Na koncertach na żywo będzie Wam towarzyszył band?
Agata: Tak. Mamy zespół złożony ze wspaniałych muzyków.
John: Owszem, grają z nami super muzycy – Robert Rasz – perkusja, Krzysztof Łochowicz – gitary, Kornel Jasiński – bas.
John opowiedz jakie gitary masz teraz u siebie…
John: Obecnie do koncertów czy nagrań używam Gretsch Tennessee Rose, Fender Jazzmaster, Duessenberg Double Cat, Martin D28, Gibson Songwriter M.
A Ty Agata? Do jakiej gitary wracasz najczęściej i która najbardziej Ci leży?
Agata: Ja kocham mojego czerwonego elektro-akustycznego Fendera Sonoran SCE California Series. Ostatnio coraz częściej sięgam po Gretscha G9520E Gin Rickey.
A czym się nagłaśniacie – jakie wzmacniacze są z wami??
John: Uzywam Vox AC30 I Vox Night Train po modyfikacja a mikrofon Sennheiser MD 441-U
Dziękując Wam za poświęcony czas, życzę wspaniałego przyjęcia debiutanta, wysokiej sprzedaży i setek osób na koncertach!
Rozmawiała: Ilona Matuszewska