Paul Landers, gitarzysta ikonicznego Rammstein, we współpracy z Tech 21 opracował swoją własną wersję Fly Rigu. Jego urządzenie nazywa się po prostu Tech 21 Fly Rig PL1 i Paul się z nim nie rozstaje, więc kto wie, czy nie usłyszymy go na nowej płycie. O swoim Fly Rigu opowiedział nam sam zainteresowany – Paul Landers.

Jakub Milszewski: Do czego potrzebowałeś własnego, customowego Fly Riga?
Zazwyczaj gitarzyści używają normalnych wzmacniaczy. W metalu większość pewnie używa wzmacniaczy lampowych, niektórzy półprzewodnikowych, niektórzy przed wzmacniaczem mają np. pedały distortion. Ostatnio wielu też zaczęło używać cyfrowych emulatorów. A tymczasem ja nigdy specjalnie nie lubiłem wzmacniaczy, a one jednocześnie nie lubiły mnie. Odkąd natknąłem się na SansAmp PSA, grałem na nim wpiętym bezpośrednio w system PA. Bez żadnego wzmacniacza. Zawsze podobał mi się ten dźwięk. Był nieco bardziej mechaniczny, lubię tak bardziej technicznie brzmiące gitary.
Pasują do Rammstein.
Pasują do mnie! Richard z drugiej strony zawsze lubił wzmacniacze lampowe. Jeśli zmieszasz te dwa brzmienia, dostaniesz brzmienie Rammstein. Po jednej stronie zatem ten techniczny dźwięk, po drugiej wielki, lampowy. W ciągu ostatnich lat próbowałem różnych emulatorów podczas tras. Jednego dnia na próbie wróciłem do przedwzmacniacza SansAmp GT2 i się zdziwiłem: „Wow, po co mam używać emulatorów, skoro mogę mieć prawdziwy dźwięk z tej zabawki?”. Zacząłem więc używać GT2 również na koncertach. W warunkach domowych i tak używałem go już od dawna. Wszystko jest kwestią gustu. Niektórzy ludzie na przykład uwielbiają grzebać w menu różnych urządzeń. Mój Boże, jak ja tego nie znoszę. Dla mnie to zbyt złożone. W przypadku gry na gitarze lubię się po prostu podłączyć i grać. Nie chcę jeszcze pracować godzinami nad dźwiękiem. Po prostu pokręcę gałką i tyle. Żadnych presetów! Nie znoszę tych wszystkich presetów, zapisywania i tak dalej. Wolę tu przekręcić, tam wcisnąć i gotowe. Dlatego właśnie zawsze podobał mi się GT2. Kiedy ludzie z Tech 21 zapytali mnie, czy chciałbym mieć takie customowe urządzenie, powiedziałem od razu, że tak, bo kiedy podróżuję, albo jestem na próbie, albo mam wakacje i chcę sobie akurat nagrać jakiś pomysł lub po prostu pograć, to zawsze było skomplikowane. Musiałbym zabierać ze sobą kupę gratów. Teraz mam po prostu Fly Rig w kejsie gitarowym i jest tam wszystko, czego potrzebuję. Nawet w domu, jeśli przychodzi mi do głowy jakiś pomysł, mogę wykręcić z tego w zasadzie każdy rodzaj brzmienia, jaki bym chciał, i nagrywać.
Fly Rig – sama nazwa wskazuje, że to urządzenie zostało stworzone do latania, podróżowania.
Ale to tylko nazwa. Przede wszystkim chodzi o to, żebyś mógł je mieć zawsze ze sobą.
Właśnie… Tak się zastanawiam: Rammstein używa mnóstwa gratów na koncertach. Ile ciężarówek jeździ z wami?
Dużo.
I w żadnej nie ma miejsca na gitarowy sprzęt dla ciebie, że musisz sobie robić customowe malutkie Fly Rigi?
Mój Fly Rig nie powstał z myślą o koncertach, ale z myślą o wszystkim innym.
O próbach też?
Niektórych prototypów używałem na próbach, kiedy graliśmy wspólnie nasze numery, kiedy pracowaliśmy nad nowymi. Czasami latam do Południowej Afryki, razem z Olliem [Oliverem Riedelem, basistą Rammstein – przyp. J.M.] mamy tam ulubione miejscówki do windsurfingu. I kiedy tam jestem i potrzebuję czegoś do nagrywania – Fly Rig leci ze mną. Podczas trasy w hotelach to zawsze skomplikowane, kiedy chcesz pograć na gitarze. Teraz po prostu wyjmuję z kejsa Fly Rig, podłączam się i gotowe. Wcześniej kombinowałem z iPhonem, instalowałem jakieś aplikacje… Och, to było straszne.
Wcześniej wspomniałeś, że cała historia wystartowała od SansAmp GT2. Czym twój Fly Rig różni się od pierwowzoru?
Przede wszystkim we Fly Rigu jest inny silnik. Są w nim dwa SansAmpy, jeden czysty i jeden przesterowany, które nazywają się Feuer i Wasser. Podstawowy dźwięk przesterowany jest opracowany na podstawie moich ustawień z GT2. To moje podstawowe brzmienie, które chcieliśmy wsadzić do tego Fly Riga. Normalny Fly Rig ma swój unikalny sound, ale w moim customowym postaraliśmy się o to, by miał moje brzmienie.
Kiedy zaczynałeś pracę nad twoim customowym Fly Rigiem miałeś od razu w głowie, co chcesz osiągnąć, czy pomysł na efekt końcowy pojawił się dopiero w trakcie pracy?
Całość zajęła trochę czasu. Kiedy Tech 21 zbudowali pierwszy model, wysłali mi go, ja testowałem i odsyłałem im z moimi uwagami. Musieliśmy przebrnąć przez jakieś sześć czy siedem prototypów, zanim zbliżyliśmy się do ideału. Wciąż jeszcze nie doszliśmy do samego ideału, jesteśmy blisko, ale chłopaki z Tech 21 zatrzymali moje ciągoty, bo faktycznie mamy już bardzo dobrze brzmiący sprzęt, a taka pogoń za ideałem mogłaby się nigdy nie skończyć. Grasz na gitarze?
Tak.
To wiesz, jaki skomplikowany proces trzeba przejść, żeby znaleźć jakiś fajny sound. Boże! To zawsze trwa. Musisz wystartować od jakichś podstaw, potem próbować różnych rozwiązań, więcej tego, mniej tamtego… Nam ułatwiło sprawę to, że parę lat temu znalazłem swoją główną gitarę. Mam też struny, których zawsze używam. To był już dobry pierwszy krok – mieliśmy od czego zacząć. Jeśli szukasz odpowiedniego brzmienia i zaczynasz zmieniać gitary i struny, to w ogóle nie wiesz, gdzie jesteś. Ja gitarę miałem, więc miałem podstawy, mogłem więc przejść dalej do sekcji przesteru i pracować nad nią. W GT2 masz dużo różnych brzmień, ale ja znałem swoje ustawienia, choć wciąż miałem z tej kostki za dużo basu i musiałem odcinać doły, żeby pozbyć się niepotrzebnego hałasu. W domu czasami fajnie jest mieć takie doły poniżej 50 Hz, ale w praktyce podczas prób i koncertów się to nie sprawdza. Jednocześnie środkowe pasma z GT2 są trochę bardziej wyrzucone do przodu. W Fly Rig PL1 poprawiliśmy to.
Gdybym miał w domu Fly Rig PL1 i chciał skopiować twoje ustawienia, jak to zrobić?
Razem z produktem dostajesz podręcznik użytkownika, a w nim znajdziesz moje ustawienia.
A więc każdy gitarzysta na świecie będzie mógł teraz podrobić twoje brzmienie. Nie obawiasz się tego?
Nie, coś ty. Ja jestem tylko połową brzmienia gitar Rammstein. Poza tym żeby skopiować brzmienie Rammstein musiałbyś poza naszym sprzętem mieć też wszystkie nasze ręce. Brzmienie nie pochodzi wyłącznie ze skrzyneczek i przetworników, ale też z tego, jak ich używasz. Więc nie, nie boję się. SansAmp to też specyficzne urządzenie. Nie każdy je lubi. Dla niektórych brzmi zbyt sztucznie, zbyt plastikowo.
Używasz tego Fly Riga jako preamp czy jako stompbox ze wzmacniaczem?
Ani tak, ani tak. Wpinam go bezpośrednio w konsoletę. Fly Rig to moje podstawowe brzmienie w takiej postaci, w jakiej jest.
Wspomniałeś, że było z sześć czy siedem prototypów. Cały proces stworzenia Fly Riga zajął pewnie ze dwa lata?
Nie, rok. Może półtorej. Dla mnie to był fajny czas. Jedyne, co musiałem zrobić, to grać, a potem dać Tech 21 znać, co mi się podoba, a co nie. W dzisiejszych czasach można przesyłać dane bez problemu, wysyłałem im więc różne nagrania, żeby pokazać, w jakie brzmienie celuję. Nagrywałem moją gitarę na cleanie, żeby wiedzieli, jak brzmi, i mogli dostosować ustawienia do niej. Wszystko było kwestią komunikacji, więc nie był to specjalnie trudny proces. A potem musiałem po prostu poczekać na kolejny prototyp i znów go przetestować.
Fly Rig ma oznaczenie PL1 – czy to oznacza, że w przyszłości będą kolejne odsłony urządzenia?
Nigdy nie wiadomo.

Ale mówiłeś, że brzmienie nie jest jeszcze idealne.
Nigdy nie jest! Zawsze mam wrażenie, że można nad czymś jeszcze popracować. Ale to nie oznacza, że nie jestem usatysfakcjonowany tym, co mam. Fly Rig PL1 działa świetnie. Nie mniej jednak nigdy nie wiadomo, co się zdarzy w przyszłości.
Bierzesz pod uwagę, że za rok, dwa albo pięć lat twoje upodobania co do brzmienia trochę się zmienią i potrzeba będzie uaktualnić twój Fly Rig?
Nie, nienawidzę takiego nastawienia, że zawsze musisz mieć coś nowego, co dwa lata wypuszczać nowości. Przyzwyczajasz się do jednego modelu portek, w następnym roku chcesz je kupić, bo pierwsze się zniszczyły, i co? Nie ma ich, bo to był model z tamtego roku. Podobnie jest ze sprzętem. Przyzwyczajasz się do czegoś, pasuje ci, chcesz to kupić znów, nie ma, bo jest nowszy model, bardziej złożony, bardziej skomplikowany, z większą ilością presetów. To nie mój świat. Jeśli coś działa dobrze, używam tego, to po co to zmieniać? Dlatego za 10 lat PL1 będzie mi się podobał tak samo jak teraz. Jednocześnie dopuszczam możliwość, że odkryję coś nowego, co mi się spodoba, bo wiesz – jestem gitarzystą, a gitarzyści zawsze szukają jakichś nowinek – i będę chciał coś dodać. Ale tak naprawdę to uważam, że nowe produkty nie są lepsze od starszych. To moja prywatna opinia. Często wydaje mi się, że są wręcz gorsze. Masz jakiś sprzęt, jego następna edycja będzie wyglądała tak samo, ale producent będzie próbował zrobić to taniej, więc wymieni jakieś komponenty na tańsze.
Czy design Fly Rig PL1 też był dla ciebie ważny?
Oczywiście! Współpracowałem z Tech 21 również w tej kwestii. Na przykład to moją ideą było, żeby Fly Rig miał taki czarny kolor. Próbowaliśmy różnych rzeczy, ale miałem od początku wyobrażenie na temat tego, jak urządzenie ma wyglądać. Musiało pasować do naszego wizerunku. Fly Rig PL1 wygląda jak kawał metalu, ale najważniejszy jest dźwięk, a ten już nie jest taki czarny – można z niego wyciągnąć dużo różnorodnych brzmień. Czyste tony są wręcz bardzo czyste, jak w piecu Roland JC-120 Jazz Chorus. Cleany z tej głowy podobają mi się najbardziej. A kiedy wciśniesz przycisk bite, te czyste tony się jeszcze bardziej przebijają. Jest też kanał feuer, czyli przesterowany. Możesz ustawić mniej przesteru, więcej crunchu. Ja akurat nie przepadam za tego typu brzmieniem, ale wielu je lubi. Ja go nigdy nie potrzebowałem, ale wielu go używa, więc proszę – jest. Możesz sobie ustawić brzmienia do metalowej gitary rytmicznej i prowadzącej. To urządzenie daje ci pełną paletę możliwości, choć przecież nie ma żadnych presetów ani cyfrowych emulacji.
A teraz wyobraź sobie, że gdzieś w świecie – w Niemczech, Polsce, Chinach, Australii, wszystko jedno – jest jakiś chłopak, który właśnie pod wpływem Rammstein zaczyna grać na gitarze. Ma na ścianie wasz plakat i zna na pamięć wszystkie płyty. Jak byś go zachęcił do wypróbowania Fly Rig PL1?
Powiedziałbym – zacznij od nas, ale potem poszukaj swojego własnego, oryginalnego brzmienia. Ja tak robiłem. Szukałem własnego brzmienia, eksperymentowałem, żeby znaleźć coś, co mi pasuje i jest charakterystyczne dla mnie. To ważniejsze niż cokolwiek innego. Powiedziałbym też: nie słuchaj innych, może jedynie wtedy, kiedy nie jesteś czegoś pewien. Jeśli masz pewność w jakiejś kwestii – nie słuchaj, co mówią o tym inni.