Slipknot zdecydował się przerwać koncert z powodu ogromnego ogniska, które ktoś rozpalił w tłumie. Fani dorzucili krzeseł, płomienie sięgały kilku metrów i zaczął się chyba jedyny taki mosh pit.
Podczas koncertu, który odbył się 2 listopada w Phoenix, Slipknot został zmuszony do przerwania występu na około 30 minut, aby strażacy mogli ugasić ogromne ognisko, które płonęło pośrodku tłumu fanów. Na jednym z filmów nagranych tuż obok płomieni widać fanów, którzy krążą wokół niego i cieszą się z jedynego w swoim rodzaju circle pit.
Zgodnie z licznymi doniesieniami fanów i filmikami opublikowanymi w mediach społecznościowych, uczestnicy koncertu ułożyli na kupie kilka leżaków i jakoś podpalili je w środku występu Slipknota. Tak się zaczęło. Fani zaśpiewali później „Happy Birthday” gitarzyście Mickowi Thomsonowi i było to na kilka minut przed tym, jak ogień wezbrał na sile. Potencjalnie niebezpiecznie zrobiło się gdy Slipknot wykonał „All Out Life” pod koniec swojego setu.
Portal Setlist.fm, podaje, że po tej piosence zespół zdecydował się przerwać swój występ na około pół godziny, podczas gdy strażacy zabezpieczający koncert gasili płomienie. Jak zauważa jeden z użytkowników Setlist.fm, Slipknot został zmuszony do wycięcia „Duality” i „Spit it Out” ze swojego zestawu ze względu na czas, który upłynął podczas gaszenia. Poniżej jeden z wielu filmików z tego zdarzenia.
Arizona is fucking wild @slipknot pic.twitter.com/HF9DBURbH1
— AZ (@chooseazbrews) November 3, 2021