Poppy była do niedawna dość tajemniczą artystką i, jak to się eufemistycznie mówi, osobowością internetową. Balansowała pomiędzy wieloma stylami muzycznymi, ale także pomiędzy rodzajami sztuki, korzystając z filmu, performance’u, muzyki i słowa. Ostatnio opowiedziała się jasno po rockowej stronie mocy.
Naprawdę nazywa się Moriah Pereira, urodziła się w bostonie, a dorastała w Nashville w otoczeniu muzyki, ponieważ taką drogę kariery wybrali jej ojciec i bracia. Była skazana na muzykę. Grała wówczas po knajpach, umieszczała pierwsze swoje filmiki w sieci, ale to wszystko skończyło się po jej przeprowadzce do Los Angeles.
Znalazła tam osobę (Titanic Sinclar) która postanowiła wziąć pod swoje skrzydła młodą wokalistkę i wykreować jej wizerunek od podstaw. Wówczas Poppy wykasowała z sieci wszystkie swoje poprzednie nagrania i na jakiś czas przestała publikować oraz występować. Po dwóch latach powróciła całkowicie odmieniona jako That Poppy.
Generalnie Poppy łamie stereotypy, frapuje, wyciąga nas za uszy z bezpiecznej strefy komfortu i reprezentuje muzyczny futuryzm, kształtując postnowoczesną rzeczywistość. Jest skrzyżowaniem St. Vincent z Billy Eilish, ale posiada własną estetykę i przekaz, który każe nam krytycznym okiem patrzeć na popkulturę tudzież showbusiness.
Poppy łamie stereotypy, frapuje, wyciąga nas za uszy z bezpiecznej strefy komfortu i reprezentuje muzyczny futuryzm, kształtując postnowoczesną rzeczywistość. Jest skrzyżowaniem St. Vincent z Billy Eilish, ale posiada własną estetykę i przekaz, który każe nam krytycznym okiem patrzeć na popkulturę tudzież showbusiness

Posługuje się kontrastami – z jednej strony plasuje się w tumblrowej estetyce podlanej słodkim (kawaii) sosem anime z drugiej pozostaje „dziwadłem”, tworzy niezbyt łatwą muzykę i odrealnia swoją postać poprzez pozorną „inność” i niedostępność.
Po swojej „przemianie”, pomijając filmiki na YouTube, które zdobyły dużą popularność, muzyczną aktywność kierowała w stronę ska, punk, hałaśliwego j-rock, czy synt-popu. Od niedawna nazywa się po prostu Poppy i ewidentnie skręca w stronę mocniejszych odmian muzyki z nu-metalem na czele. Zmontowała własny zespół i jeszcze przed pandemią dała się poznać jako… rockowa wokalistka z wielką charyzmą i wciąż tajemniczym wizerunkiem.
Posłuchajcie choćby jej odjechanego kawałka „X”, który ma już prawie 12 mln odtworzeń na YouTube.
Poppy „X”
I właśnie taka Poppy została nominowana ostatnio w kategorii Najlepsze Wykonanie Metalowe za utwór „Bloodmoney” – jako pierwsza w historii wokalistka solowa nominowana do nagrody Grammy w tej kategorii. Co prawda laur trafił do Body Counta za piosenkę „Bum Rush”, ale Poppy wykonała na żywo podczas gali kawałek „Eat”, który na wskroś nu-metalowy, wzbudził zainteresowanie krytyki związanej z muzyką rockową.
Występ Poppy podczas 63. ceremonii rozdania nagród Grammy to jej kolejna jasna deklaracja zainteresowania muzyką metalową. Wpisuje się to w trend z ostatnich lat, w którym niektóre żeńskie gwiazdy muzyki ewidentnie „metalizują” swój wizerunek i zmierzają w kierunku muzyki metalowej.
Przypominamy, że gitarzystą Poppy jest Chris Greatti – amerykański wokalista, producent i gitarzysta, który jest jednocześnie jednym z najbliższych przyjaciół Poppy. Najbardziej znany jest ze swojej współpracy z Yungblud, Blink-182, Pussy Riot i właśnie Poppy.
Zobaczcie ten interesujący występ.
Poppy „Eat”
https://youtu.be/wN4f5SYdGi4