Syndrom drugiej płyty to bzdura. Jeśli nie wierzycie, sprawdźcie choćby najnowszy, a przecież drugi w karierze krążek bytowskiego kwartetu metalowego The Black Thunder – „Into the Darkness We All Fall”. O jego premierze, ale także m.in. o Avernus Guitars i Thunder Fest rozmawiamy z Marcinem Szczepańskim – basistą i wokalistą zespołu, na co dzień wykładowcą na Politechnice Gdańskiej.
Jak się czujesz już po fakcie – płyta poszła w świat, ludzie słuchają, schodzą opinie. Zadowolony, czy może myślisz „kurczę, mogliśmy to zrobić inaczej”?
Tak. Jestem bardzo zadowolony. Widzę większe ruchy po tej płycie niż po jedynce. Poza tym stale się uczę być zadowolonym z tego co robię, starać się nie opierać swojego życia na ciągłym biegu po nic, donikąd. Wydaje mi się, że myśli typu „mogliśmy to zrobić inaczej” pojawiają się zawsze, natomiast najważniejsze to nie ulegać im zbyt mocno i wyłuskać tu właśnie zadowolenie czy akceptację. Wraz z upływającym po nagraniu czasem zmienia się spojrzenie na płytę. Okres nagrań można zaliczyć już jako zdobyte doświadczenie, zatem siłą rzeczy zmienia się też perspektywa. Po czasie z dystansem patrzy się na pewne rzeczy z myślą, że coś można było zrobić inaczej. Tak będzie zawsze, to naturalne, ale w tym właśnie jest moc i siła muzyki, że oddaje charakter chwili, momentu, czasu powstania i świadomości w danej chwili. Ale kończąc już z filozofią, jestem zadowolony, od tej płyty staram się praktykować więcej zadowolenia.
Jakie wnioski wyciągnęliście po debiucie „Visions in Black”? Co chcieliście zrobić na nowym albumie inaczej?
Wniosków wyciągnęliśmy sporo. Na pewno zmieniliśmy nieco sposób przygotowywania się do nagrania. Przed wejściem do studia zrobiliśmy sobie wewnętrzną przedprodukcję płyty aby nagrać całość, osłuchać i skorygować na etapie przed właściwym nagraniem. Mieliśmy też konkretne założenia co do brzmienia materiału. Bardzo chcieliśmy zbliżyć się brzmieniem nagrania do tego, co jesteśmy w stanie wykręcić na próbach ze swoich gratów. Sam proces robienia numerów obejmował też kilka założeń, mniej melodii, solówek, więcej nostalgii. Na jedynce był żywioł, piwko i co ręka podała. Tutaj było nieco więcej kalkulacji. Kalkulacji, które ingerowały nieco w charakter całości, ale wyobliły przy tym nas samych.
Na jedynce był żywioł, piwko i co ręka podała. Tutaj było nieco więcej kalkulacji. Kalkulacji, które ingerowały nieco w charakter całości, ale wyobliły przy tym nas samych

Sami o albumie „Into the Darkness We All Fall” mówicie, że to album mroczniejszy i cięższy w wyrazie od debiutanckiego albumu. Skąd się to wzięło, co się na to złożyło?
Cała nasza czwórka wywodzi się z ekstremalnego grania i miała lub ma z nim przygody do dziś, choćby słuchając. Ja do dziś łupię death metal z chłopakami z Calm Hatchery, a Bam jest chodzącą encyklopedią grindcore. Kiedyś w tym składzie próbowaliśmy grać ekstremalny death metal, ale umiejętności nie chciały nam na to pozwolić (śmiech). Myślę, że to może być taki podświadomy wabik, który ciągnie nas w tę stronę. Nieco szybciej, nieco mocniej, nieco ciemniej, tak chyba właśnie jest. Poza tym po prostu czuliśmy, że chcemy nagrać album mniej wesoły niż jedynka. Myślę, że to też kwestia dojrzałości. Potrafimy się już na tyle odnaleźć, że wiemy czego chcemy, a przynajmniej na ten moment tak nam się wydaje.
Cała nasza czwórka wywodzi się z ekstremalnego grania i miała lub ma z nim przygody do dziś, choćby słuchając. Ja do dziś łupię death metal z chłopakami z Calm Hatchery, a Bam jest chodzącą encyklopedią grindcore
Czy cały proces twórczy, organizacyjny i sama sesja nagraniowa była wymagająca?
Wymagające były przygotowania do sesji. Na początku nagrywanie, odsłuchiwanie i wprowadzanie zmian. Później już tylko wielokrotne nagrywanie i utrwalanie. Dzięki tym przedprodukcjom przeszliśmy przez sesję naprawdę bardzo szybko. Niewiele elementów uległo zmianie już w studio. Każdy nas poleciał z tematem naprawdę sprawnie. Oby więcej takich sesji.
Na obu albumach przeważa jednak po prostu heavy metal i rock’n’roll. Jaki jest zatem punkt wyjścia dla The Black Thunder przy tworzeniu nowej muzyki?
Myślę, że kolejnym materiale zostaną z nami założenia z dwójki. Dobrze się w tym czujemy i pewnie będziemy rozwijać tę konwencję. Nie jestem jednak w stanie powiedzieć, w którą stronę. Pomimo tych powierzchownych założeń, to jednak dalej proces naturalny. Przynosisz na próbę motyw, gramy go i jeśli siedzi to zostaje – w skrócie. Nie ma tu wybujałej filozofii oraz matematyki. Demokracja zatem będzie nadal punktem wyjścia przy robieniu numerów. Metal jest metal.
Czy masz na albumie jakieś ulubione momenty?
Nie zastanawiałem się nad tym. Myślę, że wybrałbym połączenie na płycie numeru „The Sun is Falling Down” z „After a Downfall – Rise!”. Tytułowo i tekstowo następują one po sobie, bo najpierw świat się kończy, a później po tym katastroficznym upadku musisz się pozbierać i podnieść. Poza tym pierwszy kończy się moim ulubionym motywem perkusyjnym na płycie, gasną wszystkie instrumenty i bębny na wyciszeniu kończą pierwszy kawałek, by za chwilę tym samym motywem perkusyjnym na wzbudzeniu zacząć kolejny numer. Mam nadzieję, że słuchacz zajarzy ten zabieg.
Jesteście organizatorami i gospodarzami ThunderFestu, który odbędzie się w tym roku po raz ósmy w Bytowie. Czy ta impreza pomogła w rozwoju zespołu?
Powiedziałbym, że odwrotnie. Imprezę pod nazwą „Koncert” organizujemy regularnie od 2010 roku (choć praktycznie to nawet od 2005), od 2013 jako Thunder Fest. Założenie od zawsze było jedno. Raz do roku na tym właśnie koncercie gramy w Bytowie i zapraszamy ciekawe zespoły. Zespoły, z którymi mieliśmy przyjemność grać, których jesteśmy fanami lub które po prostu znamy. Początkowo odbywało się to w niewielkim lokalu, zwanym lokalną „mordownią”. Z czasem rosło zainteresowanie festiwalem, rosła frekwencja, zatem naturalnym było myślenie o jego rozwijaniu. Bytów to małe, charakterne miasto, zatem naturalną też koleją rzeczy było przeniesienie festiwalu z lokalu na dziedziniec zamku krzyżackiego. Pierwsza edycja open air odbyła się 2019 roku. Organizacyjnie dużo więcej do ogarnięcia, ale wyszło bardzo dobrze. W tym roku kolejny test, bo jako gwiazda festiwalu wystąpi Vader. Uważam, że będzie to wielki sprawdzian dla naszego miasta i okolic. Zobaczymy czy ludzie zrozumieją ten ruch i przyjdą na festiwal. W składzie poza Vader pojawią się też Mentor, Tyran, Pandemic Outbreak, Defibrylacja, Titanic Sea Moon oraz my jako The Black Thunder – można powiedzieć, że będzie to nasze małe, popandemiczne release party. Zapraszam do Bytowa na zamek już 18 września!

Jesteś jedną z osób stojących za małą manufakturą Avernus Guitars. Jak znalazłeś się w tym temacie?
Z Łukaszem z Avernus poznaliśmy się na pierwszej edycji organizowanych przeze mnie na Politechnice Gdańskiej Otwartych Dni Drewna. Ja zajmuję się drewnem w budownictwie i gram metal, Łukasz analizuje zastosowanie drewna w instrumentach muzycznych i również gra. Wydawało się to bardzo ciekawą podstawą do tego, aby rozpocząć pierwsze rozmowy, zwłaszcza że sam niejednokrotnie zastanawiałem się czy istnieje jakiekolwiek połączenie pomiędzy tym wszystkim czym się zajmuję, a jeśli tak, to gdzie go szukać. Przez dwa lata naszej krótkiej znajomości, wymienialiśmy się doświadczeniami z zakresu drewna, zarówno w budownictwie jak i przy produkcji gitar elektrycznych. W którymś momencie okazało się, że możemy bardzo zgrabnie połączyć wiedzę o drewnie w budownictwie z wiedzą o drewnie stosowanym w gitarach elektrycznych, a połączenie naszej wiedzy sprowadzić do powstania wspólnego w tej materii procesu sezonowania drewna. Tak właśnie powstał innowacyjny proces sezonowania drewna pod instrumenty muzyczne, który już po w wstępnych badaniach okazuje się być kamieniem milowym w stosunku do procesów konkurencji. Mamy nadzieję, że od października uda nam się przeprowadzić odpowiednie badania, które potwierdzą nasze założenia, co skutkowało będzie kilkoma patentami oraz wdrożeniem w produkcji. Trzymajcie kciuki za powodzenie, wszystko będziemy relacjonować na stronach Avernus Guitars na Facebooku oraz Instagramie. Ot, koniec historii (śmiech).
Stereotypowy wykładowca akademicki nie gra metalu. Jakie masz relacje ze swoimi studentami?
Bardzo dobre. Ale myślę, że nie o metal tu chodzi. Trzeba być człowiekiem, starać się zrozumieć i wysłuchać ludzi, a do tego nie trzeba przecież grać metalu. Chociaż ten fakt pewnie przełamuje jakieś pierwsze lody i betonowe spojrzenia. Na zajęciach nie gadam o graniu, koncertowaniu itd. Uważam, że muzyka powinna mówić sama za siebie. Nie mam zamiaru sprzedawać studentom płyt podczas zajęć i ustawiać w sali baneru reklamowego, bo to tak nie funkcjonuje, a przynajmniej ja nie dałbym rady tak robić. Owszem, zdarza się, że student zostanie po zajęciach i zapyta, ale takie sytuacje zazwyczaj są wynikiem styczności z muzyką, którą odbyła się bez mojego bezpośredniego udziału. Taki właśnie naturalny system mi odpowiada. Nie zmienia to faktu, że w takiej sytuacji bardzo chętnie porozmawiam. Poznałem już tak kilka ciekawych osób, z którymi do dziś zbijamy piątki na koncertach.
Twoi studenci przychodzą na koncerty The Black Thunder?
Zdarza się, że przychodzą. Zazwyczaj jest to wynikiem powyższego, rzadziej ciekawości.
Kiedy piszesz muzykę i teksty to właśnie o nich myślisz jako o odbiorcach, czy docelowa grupa jest inna?
Nigdy nie zastanawiam się nad grupą docelową i żaden napisany przeze mnie tekst czy w The Black Thunder, Calm Hatchery czy innych projektach nie był tworzony z zamiarem trafienia do grupy docelowej. W alternatywnym graniu, w metalu, takie kalkulacje to zwykła penera. Kalkulować grupy docelowe możesz w marketingu sprzedając produkt, w metalu nie ma to zastosowania, tak uważam.
Co teraz czeka The Black Thunder, Avernus Guitars i Ciebie? Czy widzisz jakąś szansę na sensowną reaktywację sceny po koronawirusie?
Szczerze powiedziawszy pandemia nauczyła nas tego, że nie wiadomo czego można się spodziewać. Aktualnie scena została reaktywowana i oby tak zostało. Mam tylko nadzieję, że rok przerwy nie przełoży się negatywnie na frekwencję i zainteresowanie. Z The Black Thunder pierwszy koncert po pandemii zagramy właśnie podczas Thunder Fest 18 września na zamku w Bytowie. Poza tym, w międzyczasie premierę będzie miał też nasz trzeci klip do jednego z numerów z nowej płyty. Powoli spływają recenzje płyty, jakieś wywiady, jeśli pojawią się jakieś koncerty to też bardzo chętnie zagramy. Przy okazji w imieniu TBT wielkie podziękowania dla Marcina z Mythrone Promotions, Piotrka z Defense Records i Kuby M. za to, że robią dla nas mega świetną robotę – dzięki Panowie. Jeśli chodzi o Avernus Guitars to planów jest sporo, natomiast pewne rzeczy wolałbym aby wyszły już po ich realizacji. Na pewno do końca sierpnia ma stanąć sklep i strona internetowa, przy czym na sklepie mają pojawić się już pierwsze modele. Nasze kolejne ruchy marketingowe mam nadzieję będą widoczne najpóźniej wczesną jesienią. Jeśli chodzi o mnie, to na pewno w niedalekiej przyszłości planuje zrobić habilitację plus kilka innych zawodowych kwestii. Zapraszam do mnie na Instagram, tam jestem bardziej wylewny (śmiech).
A śledzisz lokalną, pomorską scenę? Wydaje się, że więcej do powiedzenia w polskim metalowym podziemiu ma jednak południe. Widzisz możliwość zmiany tego stanu rzeczy?
Scenę metalową jak piłkarską śledzę od zawsze. Zmiany składów zespołów aktualizuję tak samo często jak apke Sky Sports Transfer Center podczas piłkarskiego okna transferowego. Od dzieciaka się tym jaram, zatem odpowiedź na pierwsze pytanie brzmi: „tak” (śmiech). Oczywiście, że więcej do powiedzenia ma południe, przy czym rozkłada się to też gatunkowo. Na południu jest wylęgarnia rasowego black metalu, u nas jest za to więcej dobrego rock/metalu. To naturalna kolej rzeczy. Ewolucja, zatem niech idzie po swojemu. Bardziej obawiam się jednak tego, że za kilkanaście lat pokolenie youtuberów może pewną ewolucyjną gałąź zatrzymać – oby nie. Dzięki za wywiad, metal!
Na południu jest wylęgarnia rasowego black metalu, u nas jest za to więcej dobrego rock/metalu. To naturalna kolej rzeczy. Ewolucja, zatem niech idzie po swojemu. Bardziej obawiam się jednak tego, że za kilkanaście lat pokolenie youtuberów może pewną ewolucyjną gałąź zatrzymać – oby nie. Dzięki za wywiad, metal!

Rozmawiał: Jakub Milszewski