Lubimy czasami sięgnąć po mniej znane, obiecujące gitarzystki, podążające własną drogą, bez muzycznych kompromisów i poruszania się na skróty. Jedną z nich jest Towa Bird, zupełnie unikalna artystka, która właśnie przedostaje się ze „świadomości tik tokowej” do mainstreamu. Coś nam podpowiada, że właśnie ona rozbłyśnie bardziej w 2025 roku i mamy nadzieję, że stanie się to głównie za sprawą jej gry na gitarze, a nie światopoglądowych , czy obyczajowych deklaracji.
Ostatnio serwis Music Radar uznał jej album „American Hero” z 2024 roku za najlepszą gitarową płytą 2025… Odważna opinia, choć naszym zdaniem nieco na wyrost, być może wyrażona pod wpływem hype’u, spowodowanego jej wyrazistymi deklaracjami ideologicznymi w duchu woke. Pomimo tego postanowiliśmy przybliżyć Czytelnikom TopGuitar tę świetną skądinąd gitarzystkę.
Towa Bird ma korzenie filipińskie i brytyjskie. Większość dzieciństwa spędziła w Tajlandii i Londynie. Po gitarę sięgnęła jako 12-latka, ucząc się grać na utworach The Kinks, The Who i innych legendarnych grup, których albumy znajdowały się w kolekcji płyt jej ojca. Pierwszy zespół założyła dwa lata później. Występowała w barach i na festiwalach ulicznych. Wśród swoich najważniejszych inspiracji wymieniała takie legendy jak Jimi Hendrix, Joan Jett oraz Prince. Jako 16-latka rozpoczęła na poważnie angażować się w muzykę. Najpierw jako producentka i autorka piosenek dla innych artystów, wreszcie dla siebie.
Jej charakterystyczny styl gry na gitarze przykuł uwagę internautów z całego świata i tak Towa Bird rozpoczęła błyskawicznie budować własną fanbazę. Szybko zyskała popularność na TikToku, wplatając gitarowe riffy w piosenki innych osób, ale na płycie „American Hero” wykorzystuje ten talent we własnych kompozycjach.
Muzycznie w „American Hero” słychać chaos, ale i odwagę, co stanowi chyba powszechne uczucia dorastającej, świadomej osoby z rozterkami. Towa Bird daje solidnego kopa swoją grą, a jej podejście do instrumentu jest unikalne – można powiedzieć, że stanowi ikonę estetyki współczesnej „antyshredderskiej” młodzieży, a jednocześnie gitara to jej pierwsza miłość, co słychać w każdej sekundzie muzyki.
Ta płyta trwa ledwie 35 minut, ale pozostaje ona na długo w pamięci. Na przykład utwór „Intro” kończy się serią niemal bezwysiłkowych 32-dwójek w górze gryfu. „FML” epatuje oktawowym przesterowanym solo wtrąconym między chórki. W „Sorry Sorry” gitarowe akordy z wibratem napędzają punkt kulminacyjny każdego refrenu, w „Deep Cut” gra melodię wokalną z innymi frazami gitarowymi oplatającymi się wokół niej… tak dalej i tak dalej.
Inspiracje? Towa opisała płytę „Are You Experienced” Hendrixa jako „kształtującą” ją. Podziela także brzmieniowe wybory Hendrixa, takie jak fuzzy, oktawy, czy mocne leadowe melodie. Jest również fanką Beatlesów, a zatem, gdy dodamy do tego wspomnianych The Who i The Kinks, wychodzi na to, że ukształtowała ją kanoniczna wręcz klasyka rocka. Do pewnego stopnia słychać to w jej graniu.
Gdy magazyn Vogue zapytał ją „o czym” tak naprawdę jest jej płyta, odpowiedziała natomiast zaskakująco, w duchu totalnego, zideologizowanego progresywizmu:
’American Hero’ to całkowita satyra. Nie jestem Amerykanką. A kiedy myślę o 'amerykańskim bohaterze’, myślę o heteroseksualnym, bardzo cis, bardzo białym, wysokim, męskim, wyglądającym jak Chris Pratt skurwysynu z niebieskimi oczami. I oczywiście nie uosabiam żadnej z tych cech. Kiedy myślę o bohaterstwie, myślę również o tej gównianej, hipermęskiej, twardej powierzchowności, beznamiętnej i silnej
My pozwalamy jednak przemówić jej muzyce, a ona jest naprawdę dobra. Słuchamy.