Tommy Thayer i Eric Singer zostają, Gene Simmons i Paul Stanley na emeryturę, a za nich… No właśnie. Pomysł wydaje się być tyleż karkołomny co nieprawdopodobny, ale autor książki o KISS, Martin Popoff, sugeruje, że warto go rozważyć.
Wspomniany ekspert i krytyk muzyczny Martin Popoff, który niedawno napisał książkę „KISS at 50”, stwierdził, że chciałby, aby zespół „KISS 2.0” stał się kiedyś rzeczywistością. Wyjaśnił także, jak mogłoby to wyglądać (spisane przez Ultimate Guitar): „Nie chcę wymienić wszystkich czterech na raz, ale chciałbym zobaczyć, jak Gene odchodzi na emeryturę, co zapoczątkowuje odejście Paula. Chciałbym, żeby Tommy (Thayer) został znacznie dłużej, tak jak Eric (Singer), a wtedy zastępcy musieliby być naprawdę, naprawdę kluczowi i odpowiedni. Myślę, że powinni udać się do głębokich, poważnych fanów – fanów w wieku 40, 50 i 60 lat – i zapytać ich, kto ich zdaniem powinien zostać zastępcą”.
Jednak Popoff nie chce, aby w skład KISS 2.0 wchodziły jakieś „no name’y”: „Chcę widzieć facetów prawie tak sławnych i odnoszących takie same sukcesy jak Kiss, ale facetów w wieku od 50 do 60 lat. A więc legendy. Chcę zobaczyć tam dwie legendy.”
Ci goście przetrwają kolejne pięć, sześć lub więcej siedem lat. A potem ich już nie ma i, miejmy nadzieję, jest nagrane kilka płyt
Kiedy gospodarz programu, Eric Senich, zasugerował, że syn Gene’a, Nick, mógłby być potencjalnym kandydatem do wcielenia się w rolę „Demona”, Popoff wydawał się otwarty na ten pomysł: „Można to zrobić w inny sposób. Na przykład masz Jasona Bonhama i Johna Bonhama, masz Johnny’ego Van Zanta i Ronniego Van Zanta, prawda? Wolfgang Van Halen to całkiem niezły pomysł… Pomyślałem sobie o Wolfgangu w Van Halen…”
Nawet Wolfgang w Kiss miałby sens! Widziałbym jakiegoś członka Metalliki w Kiss
„Więc chcę kogoś, kto ma trochę powagi i wagi. (…) Chcę zobaczyć, jak ten nowy zespół nagrywa płyty. Myślę, że w ten sposób zyskujesz ważność, próbując zrobić coś w zamian”.