Pierwszy weekend lipca, urocza sceneria i ogromna dawka solidnego brzmienia, czyli Rockowisko Zwierzyniec 2024. Organizatorzy, jak co roku, postawili na różnorodny dobór kapel, tak aby każdy mógł znaleźć coś dla siebie. I tak od punkowego Farben Lehre, poprzez rockowy Proletaryat, heavy metalową legendę TURBO, metalowy Popiór, thrash metalowy Virgin Snatch, na siermiężnym death metalowym Krisiun kończąc.
Piątek (niestety nie dane mi było posłuchać pierwszego bandu – Godslut), ale dotarłam na drugi w zestawieniu – Zenka Kupatasa. Cóż powiedzieć, nie mój klimat, ale publika szalała i śpiewała wszystkie teksty, więc ma on dość sporą rzeszę swoich, pozytywnie zakręconych odbiorców.
O 19.00 przyszedł czas na Popiór. Zespół promuje obecnie debiutnacki album „Pomarlisko”. Świetnie brzmiący, charakterystyczny niski wokal, do tego solóweczki Jacka Hiro to smaczek sam w sobie. Kto nie był na koncercie tego składu, powinien wybrać się i przekonać, że zespół nie jest tylko spadkobiercą po twórczości Romana Kostrzewskiego. To bardzo dobra propozycja dla fanów takich brzmień, którzy usłyszą jednak coś nowego ;)
Następnie przyszła kolej na Farben Lehre. Typowy dla siebie styl łączenia punkowych elementów z nutami reggae rozkręcił tłumnie zgromadzonych pod sceną.
Aby przyspieszyć jeszcze bardziej tempo, przedostatnim składem jaki w piątkowy, słoneczny wieczór pojawił się na zwierzynieckiej scenie był Flapjack. Można tylko skwitować: totalny rozpierdziel!
Gwiazdą tego dnia był warszawski HATE. Panowie słyną ze swoich mocarnych setów. Do tego palące się czarki, czaszki, make up – dodają tylko smaczku i pikanterii. Niesamowicie techniczne brzmienie, genialna perkusja (szacun Daniel!), piekielne dźwięki gitary i basu – dla mnie osobiście na prawdę sztos.
Sobotę rozpoczęły Neon Mud i Wandal. Mój fotograficzny dzień to jednak występ kolejnej kapeli – Virgin Snatch. Jak na szanownych kolegów przystało, zagrali soczyście thrash metalowego seta. Obok hiciora „Bred to kill” usłyszeliśmy nowego singla, zapowiadającego kolejne wydawnictwo Virginów.
Po 40 minutach konkretnego łojenia przyszedł czas na Proletaryat. Panowie są obecnie w świetniej formie koncertowej. Set podzielony w pewien sposób na pół, gdyż rozpoczynany od świeższych numerów, a stare hiciory pozostawione są na sam koniec. Ciary wywołał utwór „Przemijanie”, który na plenerach brzmi jeszcze bardziej emocjonalnie. Podsumowując: hej naprzód marsz!
Przyszedł czas na kolejną legendę – tym razem polskiej sceny heavymetalowej, czyli TURBO. Masa fanów w zespołowych koszulkach, wszyscy śpiewający każdy wers, Tomasz schodzący do publiki – totalny żywioł. Oczywiście nie da się przejść obojętnie obok solówek Wojtka Hoffmanna, mistrzostwo!
Gwiazdą soboty (a zarazem całego festiwalu) był brazylijski Krisiun. 3 muzyków zafundowało totalne zniszczenie. Nie bez powodu określa się ich jako grających brutalny death metal. Panowie jeńców nie biorą. Powtórzę się, ale zniszczenie to najbardziej adekwatne słowo do tego muzycznego widowiska.
Rockowisko Zwierzyniec 2024 to świetny festiwal dla fanów rockowo-metalowych brzmień, na którym każdy znajdzie jakiś band dla siebie. Bardzo sprawna organizacja, malownicza sceneria roztoczańskiego parku narodowego, spływy kajakowe i mega przyjemna atmosfera. A kto nie był to powinien wziąć udział w kolejnej edycji tego festu. Ja osobiście polecam!
Tekst i zdjęcia: Ilona Matuszewska